Gdy najgorsze minęło Zevran uniósł ją z podłogi, położył na łóżku i powoli obłuskał ze zbroi. Leżała teraz w objęciach elfa, z głową na jego piersi. Głosy odeszły, zostawiły ją w spokoju. Drżenie ustąpiło pozostawiając po sobie jedynie zmęczenie, ból w mięśniach i stawach, zamęt w głowie. Czas nie miał znaczenia. Czasem zapadała w krótką drzemkę, ale pomny jej prośby Zev budził ją za każdym razem. Ciepło jego ciała, miękki głos, gdy mówił do niej w swoim ojczystym języku, dłoń, którą gładził włosy, były zaskakująco silną kotwicą trzymającą ją w rzeczywistości. Obecność Antivańczyka nie pozwalała jej wymknąć się w świat sennych koszmarów i widziadeł, gdzie muzyka obezwładniała swym pięknem, a chór głosów przywoływał i kusił.
Flaszka z medykamentem stałą obok na półce, popołudniowe promienie słońca prześwietlały ją na wskroś. Płyn na dnie połyskiwał rubinowo. Było go tak mało, tak mało, jak czasu, który Erendsi pozostał.
- Muszę iść - wyszeptała próbując podnieść się z posłania. Dłoń spoczywająca na jej tali zacisnęła się mocniej.
- Wiesz, że nie mogę cię puścić, samą.
Wzięła głęboki, drżący oddech. Wiedziała, że to tego przyjdzie.
- Tam gdzie muszę iść... nie możesz iść ze mną.
- Ach, querrida, Głębokie Ścieszki nie są mi obce.
Serce w niej zamarło. Obróciła się ku niemu. Przywitało ją spojrzenie złotych oczu. Zev dotknął jej bladego policzka, uśmiechając się smutno.
- Naprawdę myślałaś, że się nie domyślę?
- Miałam nadzieję...
Przychylił się ku niej, całując ją w czoło.
- Moja piękna, głupiutka Strażniczka, ile razy rozmawialiśmy o tym, podczas Plagi i potem?
- Wygląda na to, że jesteś mniej zaskoczony niż ja byłam.
Podniosła się z łóżka, siedząc na krawędzi zerknęła jeszcze raz na butelkę, którą otrzymała od Avernusa. Zevran podniósł się za nią.
- Gdy usłyszałem o twoim zniknięciu... - dłonią przesunął po włosach kobiety, jego zwinne palce masowały rozkosznie skórę głowy. - Jest bardzo niewiele rzeczy, które byłoby wstanie odwieść cię od tego, co uważasz za swój obowiązek. - Delikatnie musną skórę szyi, odsunął włosy odsłaniając bladą skórę. - Znam cię Eris.
Kobieta odchyliła głowę do tyłu pozwalając, by dotykał ją dalej.
- Czasem myślę, że znasz mnie lepiej niż ja sama.
- Niewykluczone. - Tym razem poczuła ciepły oddech na skórze.
- Pozwól mi iść z tobą - wymruczał składając pocałunek na jej karku.
- Nie, Zev. Nie mogę...
Miękkie usta przesunęły się w dół karku do krawędzi koszuli, jedną dłoń wsunął pod jej pachę, palce sięgnęły guzików.
- Więc zostań ze mną - wyszeptał powoli rozpinając bluzkę. - Zostań ze mną jak długo będziesz mogła.
- Zev... to... - Poczuła zęby na swoich plecach, jednocześnie lekki dotyk na piersi. Złapała go za nadgarstek, gdy wsuwał rękę pod ubranie. - Zev... Potem będzie bolało jeszcze bardziej...
CZYTASZ
Nadzieja umiera ostatnia (Dragon Age)
Fanfiction(Część 2 uniwersum Eris&Zev) Wydawać by się mogło, że nie pozostało już nic, jak tylko znikać w dusznej ciemności Głębokich Ścieżek. A jednak ona wybrała inny koniec, na ostrzu sztyletu kierowanego ręką skrytobójcy, w blasku bursztynowych oczu. Jed...