Światło w ciemności. Odetchnęła z ulgą. Mimo zmęczenia przyśpieszyła. Chciała jak najszybciej pozostawić za sobą kamienne korytarze, zapach stęchlizny, te przeklęte głosy, szmery, szepty i wszechogarniającą muzykę. Podążała ku wyjściu z jaskini czując już na twarzy powiew świeżego powietrza. Gdy wreszcie wynurzyła się z ciemnego otworu musiała przysłonić odwykłe od mocnego światła oczy. Dzień był chłodny i wilgotny. Słońce ledwo przebijało się przez szybko mknące po niebie chmury. Wokoło niej zieleń rozkwitała młodymi pędami. Trawa ścieliła się pod dotykiem wiatru. W oddali dostrzegła szare masywne klify wybrzeża i wśród nich skryte miasto, wykute w skale przez niewolników.
Szum w jej głowie wzmagała się z każdym krokiem ku słońcu, tak jakby jakaś cząstka jej nie chciała opuścić ciemnych, zawilgłych przestrzeni głęboko pod powierzchnią.
Zachwiała się przy ostatnim kroku. Było potwornie zmęczona nie tylko fizycznie. Jej umysł przez ten cały czas pod ziemią snuł czarne scenariusze, w których nigdy nie dotarła do wyjścia.
Z wielkim wysiłkiem wysunęła się z jaskini. Słaniając się oparła o kamienie rozsiane wokół. Wygrzebała z swojego plecaka niewielki pakunek, szklaną buteleczkę zawiniętą w miękkie szmatki, zabezpieczoną przed stłuczeniem. Uniosła flaszkę w dłoni, spojrzała na brunatny roztwór wewnątrz. Wykorzystała go znacznie więcej niż planowała, ale też nie miała innego wyjścia. Czasem głosy w jej głowie stawały się zbyt natarczywe. Musiała je uciszyć.
Teraz też czując narastającą falę niemocy wyciągnęła korek i delikatnie napełniła go kilkoma kroplami. Przełknęła nie krzywiąc się nawet. Do tej pory zdążyła przyzwyczaić się do metalicznego posmaku krwi i lyrium.
Dopiero gdy remedium zaczęło działać, zebrała się w dalszą drogę, byle dalej od chłodu i mroku zalegającego na Głębokich Ścieżkach.
Zeszła w dolinę i tu postanowiła tymczasowo rozbić obóz. W pobliżu było niewielki staw. Mimo wietrznego dnia i niskiej temperatury z radością rozebrała się do naga i zanurzyła w lodowatej sadzawce. Zanurkowała głębiej pozwalając wodzie zamknąć się ponad jej głowę. Szepty w głowie niemal całkiem przycichła, pierwszy raz od kilkunastu tygodni czuła się jak dawna wersja siebie.
Wypłynęła na powierzchnię parskając i szczękając zębami. Wygramoliła się na brzeg, osuszyła dokładnie i ubrała czyste odzienie, przeczesała palcami wilgotne włosy, nadal nie mogąc się przyzwyczaić do ich długości. Przystąpiła do metodycznego szorowania zakurzonych ubrań w jakich przebyła Głębokie Ścieżki. Po chwili doszedł ją szmer liści na drugim skraju stawu. Ostrożnie uniosła głowie i uśmiechnęła się do siebie spostrzegając zająca truchtającego brzegiem. Doskonale się składało, miała już dosyć pieczeni z bryłkowca i polewki z grzybów głębinowych.
Gdy już rozpaliła ogień i mięso zaczęło skwierczeć pomyślała, że może nie jest jeszcze tak beznadziejnie. Teraz pozostawało jedynie przewędrować Wolne Marchie nie rzucając się za bardzo w oczy. Myśli o ostatnim etapie jej wędrówki postanowił ignorować. Nie było sensu roztrząsać tego, co było nieuniknione. Skupiała się na tym, co jeszcze ją czekało. Chociaż jedna spojrzenie, obraz, który mogła zabrać ze sobą w mrok. Jasne oczy, złote włosy. A może... może sama się oszukiwała?
...
Adam uśmiechnął się krzywo, spoglądając poprzez stół na elfa wygodnie rozpartego w krześle.
![](https://img.wattpad.com/cover/104113074-288-k708429.jpg)
CZYTASZ
Nadzieja umiera ostatnia (Dragon Age)
Fiksi Penggemar(Część 2 uniwersum Eris&Zev) Wydawać by się mogło, że nie pozostało już nic, jak tylko znikać w dusznej ciemności Głębokich Ścieżek. A jednak ona wybrała inny koniec, na ostrzu sztyletu kierowanego ręką skrytobójcy, w blasku bursztynowych oczu. Jed...