Kiedy Yuuri rozłączył się znowu wpadłem w rozpacz. On odszedł bo myśli,że mi ciąży? Przecież wie, że ja lubię przebywać w jego towarzystwie. Skąd on sobie wziął taką debilną myśl? A może to wina tego,że nie odwzajemniałem jego miłości?
Ale ja starałem mu okazać, że bardzo go lubię.
Nagle moje serce zaczęło być szybciej. Czy to z powodu myśli o Yuurim? Chyba tak. On zawładnął moim sercem już dwa lata temu. Pamiętam jak mnie zaskoczył tym, że skoczył poczwórnego Flipa. Już wtedy zgarnął moje serce.
Nagle ktoś mną porządnie potrząsnął. Wróciłem z moich myśli na ziemię. Spojrzałem na Yuria.
- Viktor. Znowu popadasz w rozpacz. Musisz się wziąć do kupy, żeby Yuuri wiedział, że ma do kogo wrócić - spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem. Przez ten tydzień nie brałem uwagi za bardzo na to jak wyglądam. Nie mam dla kogo dobrze wyglądać.
- Ale słyszałeś, że on nie chce wrócić. To moja winaa - miałem łzy w oczach. Cholera stałem się beksą. To wszystko twoja wina Yuuri!!
- Viktor. Bakaaaa. Weź się w garść, bo cię kopnę i wylądujesz za bandą po drugiej stronie lodowiska - on nie żartuje.
- Ale Yurio. Ja... go kocham. Ja muszę go sprowadzić z powrotem. Do nas. Do mnie - powiedziałem to.
A żeby plan wcielić w życie, muszę się ogarnąć i wrócić po rozum do głowy. Wstałem z ławki i poszedłem do szatni by doprowadzić się do porządku.
Czas bym pokazał Yuuriemu jak ja go kocham.
I wtedy musi wrócić do mnie.
-----------------Kilka dni później--------------
Dostałem wiadomość od Yuuriego. Przyznał się w nim gdzie był. Stwierdził, że jak wyjeżdża z tego kraju, to może mi powiedzieć. On był w HISZPANII!!! Ciekawe czy od ostatniego razu, jak tam byliśmy, czy nadal jest tak pięknie. Nadal mam nasze zdjęcia z Madrytu sprzed roku.
Pamiętam, jak stwierdziliśmy, że co 3 miesiące gdzieś pojedziemy. Zaczęliśmy od Hiszpanii. Później Francja, Polska, Ameryka, Australia, Korea Południowa i Szwecja. Niedługo mieliśmy lecieć do Holandii.
Nagle coś mi zaświtało w głowie. Jakaś lampka się zapaliła, jakiś dzwon uderzył.
Jeśli był w Hiszpanii, to teraz może poleciał do Francji. Może powtarza nasze wycieczki w samotności. Ale musiałem się upewnić. Więc napisałem do niego.
Do Yuuri
Czyli zwiedzasz sobie świat tak?
Od Yuuri
Noo. Chciałem coś sprawdzić, więc zrobiłem sobie wycieczkę. Mam nadzieję, że tak łatwo nie dowiesz się gdzie jestem. A teraz muszę kończyć. Wylatuję.
Do Yuuri
Miłego lotu!
Czyli jednak dobrze myślę. Yuuri powtarza nasze trasy wycieczkowe. Założę się, że będzie w tym samym hotelu i będzie chodził w te same miejsca, w których byliśmy.
Muszę zadzwonić do Yakowa. Tak więc szybko wybrałem jego numer. Odebrał prawie od razu.
- Vitya, czego chcesz - powiedział to swoim standardowym "groźnym" głosem. Czyli pewnie przerwałem mu oglądanie jakiegoś filmu.
- Yakow. Potrzebuję paru dni wolnego. Wiem gdzie jest Yuuri, więc chciałbym polecieć i go sprowadzić z powrotem. Nie mam za bardzo czasu. Muszę szybko się spakować i jechać na lotnisko, na najszybszy lot do Francji - powiedziałem to tak szybko, że zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle mnie zrozumiał.
- Dobra, ale daję ci tydzień. Nie więcej. Jako że dzisiaj jest wtorek, to z powrotem masz być najpóźniej w środę. Z Yuurim, lub bez niego - powiedział i się rozłączył.
Szybko jeszcze zadzwoniłem do Yuria.
- Yurio, mam prośbę. Zajmiesz się przez tydzień Makkachinem? Wiem gdzie jest Yuuri i jeszcze dzisiaj lecę do niego. To tylko tydzień, później ci jakoś to wynagrodzę. OK?? - powiedziałem, przy okazji latałem po całym mieszkaniu w poszukiwaniu ciuchów, które chciałbym zabrać ze sobą. I jeszcze sprawdzałem na laptopie najbliższy lot do Francji.
- Dobra. Trzymam cię za słowo. Zaraz po niego będę,bo słyszę jak latasz po mieszkaniu. Pamiętaj o wzięciu gaci - powiedział nastolatek. I najlepsze jest to, że zapomniałem o gaciach na zmianę.
- Doobra dzięki. Za ile będziesz? - zapytałem się go. Muszę przecież spakować psiaka.
- Za 10 minut. Rozłączam się - jak powiedział tak zrobił. Odłożyłem telefon, zabukowałem bilet na samolot, który miałem za 3 godziny i poleciałem pakować mojego pupila.
Po 10 minutach był Yurio. Wcisnąłem mu torbę psa w jedną rękę, w drugą smycz, a do kieszeni wsadziłem kasę na karmę dla psa. Szybko pożegnałem się ze zwierzakiem, obiecując mu powrót razem z Yuurim. Yurio kopnął mnie jeszcze w dupe na szczęście i tyle go było.
Ja jeszcze coś wsadziłem do walizki i wyszedłem z mieszkania. Wsiadłem do auta i pojechałem na lotnisko.
Ok. Godziny później siedziałem już w samolocie, a kolejne 20 minut później już leciałem do Francji.
Yuuri już do ciebie lecę. Mam nadzieję, że dobrze pomyślałem - powiedziałem do siebie w duchu i zacząłem odpływać w krainę Morfeusza. To był bardzo męczący dzień.
----------------
sorka że taki krótki rozdział.
Ale jest prawie 1 w nocy i jestem nielegalnie na laptopie więc boję się że będę nagle skontrolowana.
Może w weekend coś dopiszę
Edit: Cóż. Weekend dawno minął, ale nie miałam za bardzo okazji by cokolwiek napisać.
Tak więc mam nadzieję,że i tak kogoś uszczęśliwiłam i mam nadzieję że spodobało się to.
A teraz takie pytanie do was. Co zrobi Viktor jeśli spotka Yuuriego we Francji?
CZYTASZ
Królowie na lodzie - Viktuuri (ZAKOŃCZONE)
FanfictionYuuri Katsuki jest jednym z najlepszych przyjaciół Viktora Nikiforova. Jest także jego ukochanym. Tylko że Viktor nie chce się do tego przyznać. Wzbrania się tego ile może. Od tego jak Yuuri zdobył srebro na Grand Prix, minęły już 2 lata. Yuuri m...