Kiedy szedłem do hotelu, musiałem w jakiś sposób minąć wielki tłum zwiedzających. Ale w żaden sposób obejść go nie mogłem, więc po prostu wszedłem pomiędzy ludzi, by jak najszybciej zniknąć Viktorowi z oczu, bo czuję jak mnie obserwuje.
Szybko przechodziłem obok ludzi, by jak najszybciej wyjść z tego tłoku. Kiedy już widziałem jak tłum się przerzedza, wiedziałem że już prawie wyszedłem z tego tłumu.
Nagle usłyszałem krzyk. Potem "Allah Akbar" i potem wybuch. Nie byłem blisko wybuchu, ale i nie za daleko,więc mnie odrzuciło. Momentalnie straciłem przytomność, kiedy moja głowa uderzyła o asfalt.
Ocknąłem się, kiedy poczułem jak ktoś lekko bije mnie po twarzy. Otworzyłem oczy, ale szybko je zamknąłem, bo światło mnie oślepiło. Powoli znowu otworzyłem oczy i zobaczyłem zapłakaną twarz Viktora. Mówił coś do mnie, ale ja normalnie ogłuchłem.
- Viktor!? Zamknij się debilu, ogłuchłem od huku bomby i nic nie słyszę! - opieprzyłem go. Ale cieszyłem się, że go widzę.
- ... Rany...? - usłyszałem jedno słowo, z całego zdania Rosjanina. Czyli to przejściowe.Na szczęście.
- Nie wiem, nie miałem kiedy sprawdzić! Ale lekko mnie głowa boli, bo uderzyłem się nią jak mnie odrzuciło - powiedziałem, a Viktor od razy sprawdził czy nie mam rany na głowie. Po chwili, zdjął kurtkę, potem koszulę i został w samej podkoszulce. Zwinął koszulę i owinął mi nią głowę. Czyli byłem ranny. Świetnie.
- Masz lekko rozwaloną głowę, ale nie jest to poważne - powiedział z ulgą w głosie.
- A po czym to stwierdzasz? - Viktor spojrzał na mnie zdziwiony. - Odzyskałem słuch.
- Stwierdzam to po tym, że już słyszysz i że normalnie mówisz - uśmiechnął się.
W tym momencie podbiegli do nas lekarze.Viktor im wytłumaczył, że mam ranę na głowie i że ją owinął by chociaż trochę zatamować krwawienie. Lekarze założyli mi stabilizator na szyję i wsadzili na nosze. Zanieśli mnie do karetki i kazali wsiąść Viktorowi. Po chwili jechaliśmy do szpitala na badania.
- Yuuri, rozmawiaj ze mną. lekarze nie chcą żebyś zasypiał.
- Dobra. W ogóle skąd się tam wziąłeś. Na pewno poszedłeś od razu za mną.
- Kiedy ty zniknąłeś w tłumie, ja wyszedłem z kawiarni i skierowałem się w drugą stronę. Ale kiedy usłyszałem huk to pobiegłem w stronę tłumu.
- A jak mnie rozpoznałeś?
- Kiedy wbiegłem w tłum zobaczyłem dużą dziurę i wiele ciał oraz wielu rannych ludzi. Ale zapamiętałem jaki miałeś płaszcz, więc szukałem go. Aż w końcu zobaczyłem. Leżałeś jakieś 250 metrów od epicentrum wybuchu. Leżałeś nieruchomo, więc myślałem że nie żyjesz. Więc podbiegłem do ciebie i zacząłem cucić. Ot, cała historia - uśmiechnął się. Ale na pewno w środku jest tak roztrzęsiony, że ledwo się trzyma.
Zawsze jak coś było ze mną nie tak to trząsł się jak galareta. Cóż w taki sposób okazywał, że się martwi o mnie. Chociaż to.
- Yuuri, już jesteśmy. Będziesz prześwietlany, a potem będą musieli ci naprawić głowę - zażartował. I kolejna oznaka niepokoju. Przez te dwa lata poznałem do bardzo dobrze, że potrafiłem odgadnąć każdy jego humor.
- Viktor, uspokój się. Ok? Nic mi nie będzie. A co do powrotu, to chyba będę musiał się zgodzić - cholera nie mam za bardzo wyboru. Będę musiał odpoczywać przez pewien czas. Już widzę jak Yurio mnie bije po powrocie i jak dostaję zjobki od Yakowa.
Spojrzałem na Viktora i zobaczyłem w jego oczach łzy.
- Ej! Nie rozklejaj mi się tu! - zwróciłem mu uwagę.
On tylko zdążył kiwnąć głową, bo lekarze już wyciągali mnie z karetki i wieźli na prześwietlenie. Usłyszałem tylko jak Viktor krzyczy, że poczeka na mnie.
Po ok 1,5 h byłem już po prześwietleniu, ustaleniu że nic minie jest i zszyciu rany na głowie. Jak to cholernie boli. Teraz szedłem przez korytarz, i rozglądałem się za Viktorem. Zobaczyłem go jak siedzi na krzesełkach w poczekalni, lekko skulony. Widziałem jak jego ręce trzęsą się. Ten to się martwi.
Podszedłem do niego i położyłem rękę na ramieniu srebrnowłosego. Spojrzał na mnie a ja uśmiechnąłem się, bo chciałem go uspokoić. Ten też się uśmiechnął, ale tak niepewnie.
- Chodźmy stąd. Już nie muszę tutaj siedzieć. Jakby co dostałem pozwolenie na przelot, więc musimy jak najszybciej wylecieć. Chcę odpocząć od Paryża,chociaż jestem tutaj mniej niż 20 godzin - zacząłem mu narzekać.
Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do hotelu.Zabraliśmy swoje walizki i wymeldowaliśmy się.
Potem pojechaliśmy na lotnisko i kupiliśmy bilety na najszybszy lot do Rosji. Wylot był za dwie godziny, więc poszliśmy do kawiarni.
Nawet nie wiem kiedy minęło 1,5 h, ale nagle zaczęli wołać nasz lot więc poszliśmy do bramki, i po chwili siedzieliśmy na swoich miejscach.
Po kolejnych 20 minutach startowaliśmy.
Ledwo wznieśliśmy się, ja odpłynąłem. Po prostu usnąłem jak dziecko po wyczerpującym dniu.
----------------------
Hej.
Dodałam ten rozdział. Dostałam nagłej weny, chociaż powinnam uczyć się na sprawdzian z renesansu z polaka.
Tak więc. @Cas_Mastero jesteś zadowolona? Yuuri jest ranny.
A ty @Antymara ? Nawet szybko jest rozdział :D
Tak więc życzę miłego czytania :D
CZYTASZ
Królowie na lodzie - Viktuuri (ZAKOŃCZONE)
FanfictionYuuri Katsuki jest jednym z najlepszych przyjaciół Viktora Nikiforova. Jest także jego ukochanym. Tylko że Viktor nie chce się do tego przyznać. Wzbrania się tego ile może. Od tego jak Yuuri zdobył srebro na Grand Prix, minęły już 2 lata. Yuuri m...