(narracja trzecioosobowa)
Pół roku minęło od czasu kiedy Viktor i Yuuri się zaręczyli. Oczywiście dwójce łyżwiarzy nie udało się to utrzymać w tajemnicy, bo już następnego dnia Phichit zauważył drugą obrączkę na palcu Yuuriego.
Całe grono zebranych łyżwiarzy i ich trenerów zaczęło składać narzeczonym gratulacje. Wzniesiono nawet na ich część toast.
Teraz nadszedł długo oczekiwany dzień. Czyli ich ślub.
Narzeczeni nie chcieli jakiegoś wystawnego ślubu, tylko taki skromny. Dla rodziny i bliskich przyjaciół. Czyli kilkunastu łyżwiarzy.
Ślub odbywał się w Petersburgu. Mała sala, która ma pomieścić około 40 gości.
A co do świadków Yuuri oczywiście wziął Phichita a Viktor Yuria. Oczywiście nikogo to nie zdziwiło, chociaż Yakow troszkę się obraził na Viktora.
Ale kiedy Viktor poprosił go o to by zaprowadził go do ołtarza, od razu się zgodzi.
Oczywiście Yuuri z Viktorem lekko zmienili początek ceremonii, bo najpierw Viktor zostanie wprowadzony przez Yakowa, a potem Yuuri przez jego tatę.
Nastał czas, kiedy obaj mają już iść do ołtarza. Obaj mężczyźni ubrani w białe garnitury, z wygranych zawodów, prezentowali się jeszcze piękniej niż podczas zawodów.
Rozległ się dźwięk piosenki i oto Viktor z Yakowem weszli do sali. Szli spokojnie, obaj uśmiechnięci. Doszli do ołtarza i Yakow zostawił Viktora przed księdzem, wcześniej klepiąc go w plecy i przytulając. Ludzie byli bardzo zdziwieni zachowaniem Yakowa. Ale Viktor był dla Yakowa jak syn, a Yakow dla Viktora jak ojciec, którego nie miał.
Nadszedł czas wejścia Yuuriego.
Yuuri pov
Viktor już stoi przed ołtarzem i czeka na mnie. Obok mnie stoi mój tata. Spojrzałem na niego i ostatni raz przed wejściem przytuliłem się do niego.
- Yuuri. Pamiętaj, że ja i mama bardzo cię kochamy. A teraz idziemy do twojego ukochanego, bo jeszcze będzie się martwił - po tym jak rodzice dowiedzieli się że zaręczyłem się z Viktorem, aż zaczęli podskakiwać ze szczęścia. Widać nie mieli nic przeciwko temu, że nie zrobię im wnuków.
Tata złapał mnie pod rękę i weszliśmy do sali. Byłem lekko zestresowany, ale jak spojrzałem w morskie tęczówki mojego przyszłego męża, od razu opuścił mnie strach i zostało samo szczęście z podekscytowaniem.
Doszedłem z tatą pod ołtarz i zostałem znowu przytulony przez niego, a potem oddany w ręce Viktora.
Ksiądz odprawił mszę, złożyliśmy przysięgę i tak zostaliśmy małżeństwem.
Po ceremonii przeszliśmy do sali obok. Stoły były poustawiane w "U". Na każdym miejscu była kartka i imieniem i nazwiskiem. Osoby bardziej denerwujące, czyli ciocie i wujkowie byli pousadzani na końcach. A tak reszta blisko pary młodej.
Oczywiście nie obyło się bez toastów, tańców itp. Wszyscy doskonale się bawili, a my cieszyliśmy się z tego.
Dochodziła 3 w nocy, kiedy ostatni goście pojechali do hotelu. A my pojechaliśmy do naszego mieszkania. Oczywiście tym naszym mieszkaniem było cały czas to samo mieszkanie, w którym Viktor mieszkał. Nie chcieliśmy go zmieniać, bo za bardzo je kochamy. Jakiś miesiąc temu adoptowaliśmy psa, który jest podobny do Makacchina. Nazwaliśmy ją Wredotka, bo to suczka i jest bardzo wredna.
- Ale jestem zmęczony. Mam dosyć. A jeszcze jutro poprawiny. Umrę - Viktor zaczął narzekać. Widziałem jak bardzo jest zmęczony. Tyle przygotowań i teraz całość bardzo męczy. Ale wiem co może pomóc mu.
Kiedy mój małżonek usiadł na łóżku, ja podszedłem do niego od tyłu i zacząłem mu masować kark. Odkryłem to 3 miesiące temu. Od razu uspokajał się i odprężał. I zaczynał mruczeć.
- Yuuri, ty zawsze wiesz jak mi pomóc. I za to cię kocham - powiedział do mnie lekko zachrypniętym głosem.
- Oczywiście. Przecież muszę cię znać Panie Nikiforov - zaśmiałem się uwodzicielsko.
- Nie prowokuj mnie panie Nikiforov - przyjąłem nazwisko Viktora. Inaczej bym sobie to nie wyobrażał.
- A czemu??
- Bo się na ciebie rzucę - odchylił głowę do tyłu i spojrzał mi w oczy. Widziałem w nich miłość i chętkę na noc poślubną. Pocałowałem go i dalej kasowałem jego kark.
- Oj Viktor. Nie mogę się doczekać aż się na mnie rzucisz - i tak oto zaczęła się nasza noc poślubna.
-------------------------------------------
Hejka.
Tak oto dotarliśmy do końca tego opowiadania.
Dziękuję wszystkim za to że we mnie wierzyliście i za wszystkie gwiazdki. No i komentarze.
Mam nadzieję że nie trafię do tej obiecanej piwnicy :D
2 części na pewno nie zrobię, bo nie mam na nią pomysłu i mam nadzieję że mnie za to nie wtrącicie do piwnicy.
Tak więc dziękuję że dotarliście do końca.
CZYTASZ
Królowie na lodzie - Viktuuri (ZAKOŃCZONE)
FanfictionYuuri Katsuki jest jednym z najlepszych przyjaciół Viktora Nikiforova. Jest także jego ukochanym. Tylko że Viktor nie chce się do tego przyznać. Wzbrania się tego ile może. Od tego jak Yuuri zdobył srebro na Grand Prix, minęły już 2 lata. Yuuri m...