*perspektywa Nialla*
Nie potrafiłem jej wybaczyć. Gdy tylko o niej pomyślałem, przed oczami pojawiał się ten okropny widok. Pieprzony David w łóżku z moją kruszyną.
Kiedy w środę odwiozłem Bellę, musiałem natychmiast się napić. Potrzebowałem procentów i zapomnienia. Zayn siedział w swoim pokoju, więc zawołałem go. Nie zamierzałem pić sam.
On jako jedyny mnie rozumiał.-I co? Tak po prostu się z nim przespała? Dodatkowo zrzuciła wszystko na alkohol?
-Tak, dokładnie tak. Poza tym usprawiedliwia się faktem, że nie byliśmy wtedy razem. - Nalałem wódki do kieliszków i podałem jeden Zaynowi. - Nie wiem czy będę mógł z tym żyć.
-Będzie ciężko, niestety. - Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy całą ich zawartość. - Z Perrie było podobnie. To znaczy, ona była bardziej zakłamana.
-Dziewczyny są do bani.
-Nie wszystkie. Co z Jess?
-Nie wiem. Ojciec nie odpuści, zapłacił lekarzowi z kliniki, żeby wszystko przebiegło sprawnie. Od razu po porodzie mają zrobić testy na ojcostwo. Szczerze wątpię, aby to coś było moje - westchnąłem i sięgnąłem po garść chipsów.
-A co jeśli będzie?
-Doskonale wiesz co się stanie. On zmusi mnie do ślubu. Jeśli się nie zgodzę to wyrzuci mnie z pracy i odetnie od kasy na dobre - odparłem zirytowany. - Jakby on był taki święty! Też zostawił moją matkę, a teraz strasznie gra bohatera.
-Współczuję ci. Może nie będzie tak źle - powiedział Zayn, wyraźnie przejęty tą sytuacją. Po wyjeździe Arabelli z Dover, ponad rok temu, to on ciągle mnie wspierał. Inni oczywiście też nadal ze mną rozmawiali, jednak głównie wina za tamtą sytuację spadła na mnie. Nawet Kirsten nie poniosła takich konsekwencji jak ja. Dziewczyny, które były w drużynie razem z Bel, znienawidziły mnie bardzo szybko, a szczególnie Pezz. Nie dało się z nią po prostu żyć.
-O czym myślisz?
-To nieistotne. Upijmy się i chodźmy spać - odparłem, wzruszając ramionami i ponownie nalewając wódki do kieliszków.
W piątek Bella poprosiła mnie, abym zawiózł ją i Gigi do Nadii. Zayn miał akurat zajęcia do późnego wieczoru, dlatego nie miałem innego wyjścia - musiałem się zgodzić.
O dziewiętnastej byłem pod domem rodziców Steve'a, gdzie chwilowo przebywali. Nie wysilałem się, aby podchodzić pod drzwi budynku, wolałem ograniczyć wspólne spędzanie czasu do minimum. Kiedy Bel wsiadła do auta, miałem ochotę ją pocałować, jednak nie potrafiłem. Narastała we mnie złość, której nie mogłem opanować.
-Hej skarbie - powiedziała, uśmiechając się promiennie. Jej pomalowane na czerwono usta musnęły mój policzek, prawdopodobnie zostawiając na nim ślad.
-Cześć - odparłem bez większych uczuć i włączyłem silnik. Tak jak mówiłem - minimum. W drodze do domu Gigi ona sporo opowiadała. Chwaliła rodziców Steve'a, mówiła, że wreszcie czuje, jakby miała rodzinę. Jakoś nie potrafiłen się z tego cieszyć. Wciąż myślałem tylko o tym palancie, który idealnie wykorzystał chwilę. Byłem zły na siebie, że nie nachodziłem jej każdego dnia. Może wtedy udałoby się tego uniknąć? Zresztą, po co robić sobie nadzieję? Może ona nie jest mi pisana? Może to Jessica ma być kobietą mojego życia, a jej dziecko, moim.
Gigi zbytnio się nie spieszyła, dlatego postanowiłem zapalić. Uchyliłem szybę i wyjąłem nienaruszoną paczkę papierosów oraz zapalniczkę ze schowka.
-Mogę jednego? - zapytała. Jej cichy i delikatny głos sprawiał, że czułem się wspaniale. W następnej chwili jednak pojawiało się wspomnienie Davida, co automatycznie niszczyło szanse na jakiekolwiek zabawy z nią.
-Nie powinnaś palić.
-Ty też nie, a jakoś to robisz. - Westchnąłem tylko i wyciągnąłem paczkę w jej stronę. - Czemu nic nie mówisz? - zapytała po kilku minutach.
-Mam dużo na głowie. Studia, praca i tak dalej. - To jasne, że skłamałem. Nie mogłem teraz się wydać. Nie chciałem kłótni. Potrzebowałem tylko wrócić do domu, żeby się przebrać i pójść do klubu.
-Hej! - Gigi wsiadła na tylne siedzenie, wyraźnie podekscytowana dzisiejszym wieczorem. Co one zamierzały tam w ogóle robić?
-Jak obejrzycie jakiegoś dobrego pornosa to poproszę o link - odparłem, włączając silnik. Arabella poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Zrobiło jej się przykro? No cóż, nic nie poradzę.
Do Nadii dotarliśmy bardzo szybko. Dziewczyny pożegnały się ze mną zwykłym "dobranoc" i zniknęly z mojego samochodu, z czego byłem bardzo zadowolony.
Gdy dotarłem do mieszkania, Zayna nadal nie było. Wziąłem prysznic i ubrałem się, po czym wyszedłem jak najszybciej na świeże powietrze. Nie musiałem zamawiać taksówki, ponieważ najbliższy klub znajdował się pięć minut drogi od mojego miejsca zamieszkania.
Wchodząc do zatłoczonego pomieszczenia, uderzył we mnie zapach potu, alkoholu i papierosów. Ludzie tańczyli ściśnięci na parkiecie, niektórzy byli bliscy pieprzenia się w samym środku tego bagna.
Usiadłem przy barze i zamówiłem kilka shotów. Wszędzie kręciły się dziewczyny, które bardzo chętnie zawieszały na mnie oko. Miałem je gdzieś, ponieważ w moim sercu nadal była tylko jedna i nic nie mogło tego zmienić. Nawet zdrada nie sprawiła, że przestałem ją kochać. Mimo to, nie potrafiłem wybaczyć, nie teraz.
Wypiłem mało, alkohol na mnie nie działał. Zapłaciłem barmanowi i opuściłem budynek. Z kieszeni kurtki wyjąłem fajki i zapaliłem jedną. Miałem rzucić, ale znowu nie wyszło.
Doczłapałem się do mieszkania. Chciałem wejść cicho, bojąc się, że mój przyjaciel już śpi. Zza drzwi dochodził jednak dźwięk muzyki, co bardzo mnie zdziwiło. Liczyłem na ciszę i spokój, a miałem uganiać się z kolejną imprezą? Ugh, może przynajmniej ta będzie bardziej interesująca.
Po wejściu do mieszkania okazało się jednak, że Zayn po prostu chciał się odprężyć. Ot, cała zagadkowa posiadówka. Leżał na podłodze w swoim pokoju z zamkniętymi oczami, nie usłyszał nawet jak tam wszedłem.
-Możesz trochę ściszyć? - zapytałem, a on prawie podskoczył.
-Jasne, wybacz! - odparł ze śmiechem i wyłączył muzykę. - Co jest? - zapytał, patrząc na mnie z niepokojem. Wyglądałem aż tak źle?
-Nic, a co ma być?
-Wydajesz się być bardzo przybity. Chcesz pogadać?
-Nie, dzięki. Muszę się przespać - odparłem i wyszedłem z jego pokoju. Gdy byłem u siebie, rozebrałam się do bokserek i położyłem w łóżku.
Zasnąłem niemal natychmiast. Nie potrafiłem już dłużej myśleć o Belli w jego ramionach.Podoba Wam się rozdział z perspektywy Nialla?
Wybaczcie, że długo nic nie było, ale miałam kilka problemów do rozwiązania + masa nauki i obowiązków ;_;
CZYTASZ
I've always loved you || n.h
FanfictionArabella nie sądziła, że po roku rozłąki Niall będzie potrafił ją rozpoznać. Nie miała pojęcia, że chłopak, w którym była mocno zakochana, wyłapie ją w tłumie, w centrum Londynu i znów wróci do jej życia. Wszelkie prawa zastrzeżone. Jakiekolwiek po...