16. Błagam, niech to nie będzie to, o czym myślę.

34 6 4
                                    

*perspektywa Arabelli*

Dzięki nocowaniu u Nadii zdałam sobie sprawę, że zostałam już całkowicie wyłączona z jej życia. Dziewczyny dogadywały się bardzo dobrze, w końcu teraz spędzały ze sobą najwięcej czasu, a ja - no cóż - byłam zbyt pochłonięta swoimi sprawami. Nawet nie zauważyłam, że Nadia się zakochała. Nie pytałam o sprawy związane z ich życiem, samopoczuciem. Tego wieczoru czułam się strasznie samotna.

Kilka minut przed północą dziewczyny wybierały kolejny film, co mi było już obojętne, ponieważ i tak nie pytały mnie o zdanie. Wpatrywałam się ślepo w ekran laptopa i w duszy błagałam, abyśmy poszły już spać.

-Myślę, że La La Land będzie odpowiedni - powiedziała Gigi, uruchamiając film. Spojrzałam na nie przelotnie, lecz pożałowałam tego, ponownie czując ukłucie zazdrości.

W trakcie oglądania napisałam do Nialla, jednak nawet on mnie nie wybawił. Prawdopodobnie spał, dlatego nie miałam mu niczego za złe.

*perspektywa Nialla*

Arabella xx: Hej! Siedzę z dziewczynami, jednak nieszczególnie interesują mnie te filmy... Jeśli nie śpisz to popisz ze mną chwilę :(

Wiadomość przeczytałem od razu, jednak nawet nie zamierzałem psuć sobie teraz humoru. Siedzieliśmy z Zaynem w klubie i ostatnie, czego teraz pragnąłem, to właśnie ta rozmowa.
Wlewałem w siebie alkohol jak nigdy dotąd. Chciałem upić się do nieprzytomności i zapomnieć, znów. Zayn siedział obok i popijał sok pomarańczowy. Był tutaj tylko po to, żeby mnie pilnować, a później bezpiecznie odstawić do domu.

-Może już skończ? Siedzimy tu dwie godziny, a ty nie jesteś nawet w połowie pijany! - Mulat westchnął głośno i schował telefon do kieszeni.

-Jest dopiero północ, zamykają o czwartej, wytrzymaj jeszcze trochę - powiedziałem stanowczo. Nienawidziłem w sobie tego, że miałem kontrolę nad wszystkimi. Często wpływałem na swoich przyjaciół, mimo że nawet tego nie chciałem. To siedzi gdzieś we mnie, głęboko. Poczucie władzy przejąłem od ojca, który jednym spojrzeniem potrafii zmusić mnie do wszystkiego. No, prawie, bo kiedy odradzał mi spotykanie się z Arabellą, to ja zmusiłem go, aby trzymał się z dala od tej sprawy.

-Dobra, niech ci będzie. - Zayn wstał od stolika i poszedł do baru, zapewne po dolewkę soku.

Obok mnie usiadła jakaś blondynka, która od razu zaczęła się kleić. Wdrapała się na moje kolana, mrucząc coś pod nosem.

-Pojebało cię?! - zapytałem zirytowany. Dziewczyna była niewzruszona i zaczęła całować moją szyję.

-Jestem tutaj, aby sprawić ci przyjemność - powiedziała wprost do mojego ucha, pojękując.

-Raczej wątpię, aby ci się to u... - Nie dokończyłem, ponieważ jej dłoń powędrowała na moje krocze, przez co wydałem z siebie cichy pomruk. - Dobra, to jest przesada! - burknąłem i zdjąłem ją ze swoich kolan.

-Ale... Co ty robisz? - zapytała ze zdziwieniem. Była tak pewna siebie i tego, co robi, że nie spodziewała się mojego wzroku, który dosłownie krzyczał, aby stamtąd spieprzała.

-To raczej ja powinienem o to zapytać - odparłem, a widząc Zayna dodałem - Zwijamy się, stary. Tutaj są same dziwki.

Dziewczyna tupnęła nogą i odeszła bez słowa, poirytowana tym, jak ją nazwałem. Te dziewczyny naprawdę są dziwne, nawet nie potrafią obronić się słowami.

*perspektywa Arabelli*

Obudziłam się wcześnie rano, ponieważ coś skręcało mnie w brzuchu. Usiadłam powoli na materacu i ledwo powstrzymałam się przed zwymiotowaniem. Pobiegłam szybko do łazienki, aby pozbyć się wszystkiego, co podchodziło mi do gardła.
Spędziłam około dwóch minut wymiotując. Po wszystkim spuściłam wodę i wypłukałam dokładnie gardło. Na szczęście miałam tutaj swoją szczoteczkę do zębów, więc mogłam pozbyć się tego okropnego posmaku i zapachu.

Kiedy wróciłam do pokoju, Gigi siedziała na materacu i wpatrywała w miejsce, gdzie aktualnie stałam.

-Coś nie tak? - zapytałam.

-Wymiotowałaś?

-Mhm, a co? Pewnie zaszkodziła mi ta pizza - westchnęłam cicho. - Poproszę Steve'a żeby po mnie przyjechał, gdy tylko wstanie.

-Już jest ok?

-Obchodzi cię to czy pytasz z grzeczności? - Powiedziałam zirytowana. - Wybacz, źle się czuję. - Dodałam po chwili, czując się winna.

-Chcemy ci pomóc, dopuść nas do siebie. Rozumiemy, że cała ta sprawa z Courtney była przerażająca - powiedziała cicho, patrząc na mnie ze współczuciem.

-Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Niall powiedział, że mi wybaczył, ale niekoniecznie to musiało być prawdą.

-Potrzebuje czasu, to normalne. Jest zraniony - odparła. To zabolało mnie najbardziej. Teraz wszyscy robią ofiarę z niego. Oczywiście, zawsze tak było.

-Zadzwonię po Steve'a. - Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Narastała we mnie złość lecz nie mogłam jej w żaden sposób rozładować. Wybrałam numer przyjaciela i przystawiłam urządzenie do ucha. Paznokcie drugiej dłoni wbiłam w ramię, co trochę mnie uspokoiło.

Godzinę później byłam już w domu rodziców Steve'a. Jego rodzice jeszcze spali, co wydawało mi się dziwne, ponieważ zawsze byli rannymi ptaszkami.

-Dzisiaj po południu mają włączyć ogrzewanie, dlatego wrócimy tam po kolacji - oznajmił Steve, odprowadzając mnie do pokoju. - Na razie się wyśpij.

-Okay, dzięki.

Od razu położyłam się na łóżku, jednak nie było mi dane zasnąć, ponieważ znów zrobiło mi się niedobrze i musiałam pobiec do łazienki.

Błagam, niech to nie będzie to o czym myślę.

*perspektywa Nialla*

Mimo tego, iż nie piłem zbyt wiele, obudziłem się z okropnym bólem głowy. Wraz z otworzeniem oczu uderzyły we mnie również wszystkie moje problemy. Jedyne, co mogło mnie w tym momencie pocieszyć to to, że znajdowałem się w mieszkaniu moim i Zayna, z dala od dziewczyn, które ostatnio robiły wszystko, aby utrudnić mi życie. 

Odrzuciłem z głowy czarne scenariusze tego dnia, po czym wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i nalałem go do szklanki. Rozkoszowałem się zimnym napojem i układałem w głowie plan dzisiejszego dnia. Gdy usłyszałem pukanie do drzwi, spojrzałem na zegarek. Było już południe, co właściwie mnie nie zdziwiło. Bardziej zastanawiające było to, kto mógł do nas przyjść. 

Zayn najwyraźniej niczego nie słyszał, dlatego postanowiłem otworzyć. Poprzedziłem to jednak założeniem na siebie tshirtu, ponieważ byłem w samych dresach. Za drzwiami stała Gigi, która uśmiechnęła się na mój widok.

-Cześć - powiedziałem, odwzajemniając uśmiech.

-Hej, Zayn jest u siebie? 

-Tak, wejdź. - Przepuściłem ją w drzwiach, a kiedy weszła, zamknąłem je na klucz. - Jak tam po babskim wieczorku? 

-Nie wiesz? Było dobrze, jednak Bel prawie wcale z nami nie rozmawiała. Była nieobecna, zamyślona. Jesteście nadal razem?

-Szczerze to nie wiem. Chyba bez sensu jest to ciągnąć, skoro ciągle siebie ranimy, czyż nie? - zapytałem, unosząc brew do góry.

-Przemyśl to, Niall. Naprawdę bardzo dobrze to przemyśl. - Blondynka westchnęła, po czym zdjęła buty i poszła do pokoju mojego przyjaciela. 

I've always loved you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz