3. Musisz dać temu czas.

52 8 1
                                    

Kiedy się obudziłam, Nialla nie było już obok. Wstałam z łóżka i naciągnęłam na siebie koszulkę, po czym zaczęłam szukać telefonu, aby sprawdzić godzinę. Znalazłam go dopiero po kilku minutach, ponieważ wcześniej położyłam go pod ubraniami, czego nie pamiętałam na początku.

Było dopiero po jedenastej, dlatego miałam czas, aby wziąć prysznic i wrócić do Steve'a. Poszłam do łazienki, zastanawiając się gdzie jest Niall. Mógł spotkać się z ojcem, pójść zapalić lub zostawić mnie samą. Odrzuciłam jednak ostatnie wytłumaczenie, ponieważ jego rzeczy nadal tutaj były.
Kiedy się odświeżyłam i ubrałam, postanowiłam zatelefonować do mojego przyjaciela. Steve odebrał po dwóch sygnałach:

-Hej Bel, co tam? - zapytał zaspanym głosem.

-Ehm, zastanawiałam się kiedy po mnie przyjedziesz? Bo chciałabym jeszcze zapakować te ciasteczka, które zrobiliśmy - oznajmiłam i usiadłam na kanapie.

-Dopiero wstałem, ale myślę, że wyrobię się w pół godziny, okay?

-Okay. Jak będziesz pod hotelem to dzwoń - odparłam i rozłączyłam się, po czym rzuciłam telefon na puste miejsce na kanapie.

Myślałam nad tym, aby zamówić coś do jedzenia, jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że Niall zaraz coś przyniesie. Czekałam piętnaście minut, jednak jego nadal nie było. Musiałam się już powoli zbierać, dlatego złożyłam wszystkie rzeczy i spakowałam je do torby. Sprawdziłam czy aby na pewno wszystko wzięłam i usiadłam jeszcze na chwilę, ponieważ Steve nie dzwonił.

Po chwili do pokoju wszedł Niall. Uśmiechnął się na mój widok i podszedł, aby mnie pocałować. Odsunęłam się jednak, przypominając sobie całe zajście z nocy.

-Co jest? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. Kochałam go, ale czy aby na pewno tak bardzo, żeby wrócić do niego tak szybko?

-Nic, muszę już iść, dlatego czekałam aż wrócisz z kluczem - skłamałam i zaczęłam zakładać kurtkę oraz buty. - Uhm, Niall, dziękuję za wspaniałe przyjęcie, było naprawdę cudownie. - Wspięłam się na palce, aby pocałować jego policzek. Blondyn nie próbował odwracać głowy tak, aby nasze usta się złączyły, co naprawdę bardzo mnie zdziwiło. Cóż, najwyraźniej to nie był już ten sam człowiek co rok temu. Nagle wydawało mi się, że stał się bardziej poważny, co kiedyś było naprawdę niemożliwe.

-Cześć - odparł, chowając ręce do kieszeni spodni.

-Do zobaczenia - powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju, zabierając wszystkie swoje rzeczy.

Steve czekał na mnie pod hotelem. Wsiadłam jak najszybciej do samochodu i przywitałam się z nim, całując go w policzek.

-Zabierz mnie stąd - mruknęłam pod nosem, zapinając pas. 

-Co się stało? - zapytał z przejęciem i wyłączył radio. 

-Nic, po prostu stąd jedźmy. O której mamy być u twoich rodziców? 

-Nie jedziemy do nich. Stwierdziłem, że nie ma sensu, nie mam na to ochoty. 

-Dlaczego? Co zamierzasz w takim razie robić? - Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. 

-Kupiłem wczoraj masę przekąsek, dlatego będziemy cały dzień oglądać filmy. Chyba, że masz inne plany - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. 

-Na szczęście nie mam. Właściwie to nie mam zbytnio humoru, aby gdziekolwiek jechać, więc dziękuję, że mnie od tego ratujesz - odparłam ze śmiechem. 

-Nie ma problemu, księżniczko. 

Pół godziny później byliśmy w naszym mieszkaniu. Steve przygotował bardzo dużo filmów oraz jedzenia. Przebrałam się w wygodne ubrania i razem z chłopakiem położyłam na łóżku w jego pokoju. 

-Właściwie to dlaczego tam nie idziemy? - zapytałam.

-Nie mam ochoty. Poza tym, nie mogę zmuszać cię do udawania mojej dziewczyny - odparł i wzruszył ramionami, po czym włączył pierwszy film.

-Przecież do niczego mnie nie zmuszasz. Myślałam, że chcesz spędzić święta z rodziną...

-A to ty nie jesteś moją rodziną? - zapytał, udając smutek.

-Jasne, że jestem, głuptasie - zaśmiałam się i poczochrałam jego włosy.

-Nie powinnaś ich dotykać! - pisnął, zaczesując je z powrotem do góry. 

-Okay, okay, oglądajmy. - Podałam mu paczkę chipsów i oparłam się na jego ramieniu. - Jakiś wygodniejszy dziś jesteś. Czyżbyś wrócił na siłkę? - zapytałam ze śmiechem.

-Oglądaj, Bel - mruknął.

-Steve... Wróciłeś na siłownię! Kto cię tam zaciągnął? Poznałeś kogoś? 

-Może!

-Debilu! Czemu o niczym mi nie powiedziałeś?! - krzyknęłam podekscytowana. - Steve się zakochał! Steve się zakochał!

-Dlaczego zachowujesz się, jakbyś miała pięć lat? - zapytał ze śmiechem, zatykając dłonią moje usta. Natychmiast uderzyłam go w rękę, aby ją zabrał.

-Czy to nie ty przed chwilą mówiłeś, że jesteśmy rodziną? Masz mi natychmiast opowiedzieć o wszystkim! - odparłam stanowczo, krzyżując ręce na piersiach. 

-Tak naprawdę nikogo nie poznałem, ale tak, wróciłem na siłownię. Jeśli tylko ktoś się pojawi to będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie - odparł i zastopował film. - Co się wydarzyło między tobą, a Niallem? 

-Właściwie to nic takiego. To znaczy... No wiesz, spędziliśmy razem noc, ale wydaje mi się, że to wszystko dzieje się za szybko. Przecież nie widzieliśmy się ponad rok, a nagle on pojawia się, nie wiadomo skąd i wszystko wraca. Czy to powinno być takie proste? - To pytanie bardziej skierowałam do siebie, niż do przyjaciela. Naprawdę nie wiedziałam co mam w tym momencie zrobić. 

-Mam być szczery? 

-Oczywiście, że tak. Wiesz, że nienawidzę kłamstwa! 

-Rozumiem, że kiedyś cię zranił, ale jeśli faktycznie cię kocha i mu zależy to myślę, że warto się w to znów zaangażować. Oczywiście decyzja należy do ciebie - powiedział i uśmiechnął się. - Nie przejmuj się tym, wszystko się niedługo wyjaśni. Kto wie, może to jest właśnie ten jedyny? Musisz dać temu czas. 

-Dziękuję - powiedziałam cicho i przytuliłam przyjaciela. 

Rozdział jest totalnie beznadziejny, za co mocno przepraszam. 

I've always loved you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz