X

120 15 3
                                    

Reszta drogi minęła mi na rozmowie z tatą. Dowiedziałam się więcej o mamie, którą tak bardzo chciałam poznać. Nie byłam zła na Orsona, zrozumiałam czemu postąpił tak a nie inaczej. Nie miał wyjścia. Jeśli chciał coś osiągnąć w życiu musiał poświęcić się całkowicie pracy. Opowiedział mi o tym jak zaprzyjaźnił się z Galenen i podobno to dzięki niemu poznał Meru a później się w niej zakochał. Wszystko się pokomplikowało, kiedy najpierw umarli jego rodzice a następnie moja mama obieła rządy na Millano. Widywali się bardzo rzadko, jednak ich miłość przetrwała i tak narodziła się ja. Kiedy zostałam porwana, natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Trwały one co najmniej dwa lata. Z każdym kolejnym dniem moja mama traciła nadzieję na odzyskanie swojego największego skarbu. Zmarła w ósmym roku swoich rządów, przy okazji  doprowadziła do upadku zakonu, powstałego wiele lat temu.

- Teraz już znasz historię moją i Meru. Również rozumiesz, że miałaś wielkie szczęście, ponieważ odnalazł cię sam Imperator. Gdyby nie On, pewnie całe swoje życie spędziłabyś na Prianej zdala od cywilizacji. - tymi właśnie słowami mój tata skończył swój monolog.

Chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale przerwał mu pikający komunikator.
- Dolecieliśmy na Mustafar, komodorze poruczniku. Rozpoczynamy lądowanie.

Po odsłuchaniu komunikatu ruszyliśmy do wyjścia. Tu Orson się pożegnał.
- Dbaj o siebie córko. Na pewno nie wybaczyłbym sobie, gdybym stracił cię ponownie.

- Nie idziesz ze mną? - spytałam smutna.

- Niestety, ale Lord Vader wezwał tylko ciebie.
Na te słowa posmutniałam jeszcze bardziej.
- Nie smuć się wszystko będzie dobrze, za niedługo znów się zobaczymy. - przytulił mnie - A teraz już idź, nie karz twojemu mistrzowi dłużej czekać.
Z bólem w sercu odwróciłam się w stronę trapu.

Co mnie tutaj czeka?
Czy podołam szkoleniu?

Po tym jak sama zostanę Mistrzynią wyruszę po koronę planety Millano. Taki mam plan i mam nadzieję, że go zrealizuje.

Mustafar to same potoki i gejzery płynnej lawy. Nad tym całym rozpalonym morzem góruje obsydianowa forteca i to właśnie w niej będę przyjmowała nauki.

Przywitał mnie ubrany w czarne szaty mężczyzna, zapewne asystent Vadera. Bez słowa poprowadził mnie do środka budowli. Przed wejściem obróciłam się, aby odprowadzić wzrokiem odlatujący statek. Po tym jak zniknął za chmurami pospiesznie udałam się za przewodnikiem. Zaprowadził mnie do wielkiej sali, w której czekał już mój mistrz, Darth Vader. Uklękłam.

- Powstań, Aksjo. - uczyniłam jak powiedział. - Od jutra rozpoczniesz szkolenie. Vanié, odprowadź moją uczennicę do jej pokoju.
Po raz drugi udałam się za asystentem, tym razem jednak był bardziej rozmowny niż poprzednio. Pokazał mi gdzie znajduje się sala treningowa a następnie schodami weszliśmy na wyżej położoną część fortecy.

Skromność wystroju przydzielonego mi pomieszczenia nadrabiał widok na tryskające lawą gejzery.
- Więc tutaj będę spędzać kolejne lata swojego życia. - pomyślałam. - Zawsze mogło być gorzej, nie narzekam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No, cześć!
Jednak miałam rację, że rozdział pojawi się w czerwcu. Sprawy szkolne uważam za zamknięte, więc będę miała więcej czasu na wymyślanie dalszych losów Marity. Teraz zaczną się schody, bo kompletnie nie wiem jak opisać szkolenie Aksji. Jeśli macie jakieś propozycje to piszcie w komentarzach.
Dziękuję za to, że czytacie moją radosną twórczość.


Uczennica Darth'a Vader'a Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz