Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam poczekać na dziedzińcu . Byłam na skraju wytrzymałości psychicznej. Brak jakiegokolwiek upływu czasu sprawił, że czułam się zagubiona. Zaczęłam więc liczyć na głos...
Jeden... Dwa... Trzy...
Tym sposobem skończyłam liczenie przy liczbie 457 i znużona położyłam się na ziemi.
Wtem , usłyszałam cichy szelest. Od razu zerwałam się na równe kopyta, stanąwszy w pozycji obronnej.
Nadstawiłam uszy.Skupiwszy się na szeleście próbowałam zlokalizować jego źródło, jednak to nic nie dało- nadal nie miałam pojęcia co się stało. Wydawało mi się, jakby szelest dochodził zewsząd. Szelest przerodził się w cichutki gwizd.
Nie mogłam w to uwierzyć...
Najszybciej jak potrafiłam, pogalopowałam w stronę drzewa rosnącego przy alejce. Spojrzałam na nie i ze szczęścia uroniłam malutką łzę.
Liście się poruszały w jak gdyby rytmicznym tańcu. Wiatr...
-Czy to znaczy, że wszystko wróciło do normy?- pomyślałam na głos.
Bez chwili zastanowienia zaczęłam szukać kucyków w pobliżu.
-Nie...
-Nie!
-Nie, nie, nie!!! - krzyknęłam z rozpaczy.
Kucyki nadal były niczym woskowe figury- brak jakichkolwiek oznak życia.
Zaskoczona, cofnęłam się kilka kroków, obróciłam się i z zamkniętymi oczyma znów zaczęłam galopować. Nie wiem ile czasu galopowałam i jakim cudem w nic nie uderzyłam po drodze.
Kiedy zrobiło mi się trochę lżej na sumieniu , zwolniłam i nadal z zamkniętymi oczyma poruszałam się przed siebie.
Nagle, uderzyłam w coś miękkiego. Bojąc się otworzyć oczy przed nieznanym znów się cofnęłam, a następnie usiadłam.
-Czy nic ci nie jest?
Kiedy usłyszałam ten głos, powoli otworzyłam oczy.Zamrugawszy kilka razy oczyma, ujrzałam potencjalną wybawicielkę.
-Czy nic ci nie jest?- usłyszałam ponownie.
-Nie. Chyba nie.- odpowiedziałam.
-Moja siostra, księżniczka Celestia cały czas czeka wewnątrz zamku na ocalałych.Aha. Czyli niezależnie czy zostałabym na zewnątrz na placu przed zamkiem , czy wewnątrz ,w zamku nie miałoby większego znaczenia...-pomyślałam.
-Szybko! Chodź ze mną do środka!-krzyknęła Luna.-Nie wiemy, jakie konsekwencje może przynieść zatrzymanie czasu!
Obydwie, co sił w kopytach, pogalopowałyśmy do wnętrza zamku. Luna powiedziała, że zmierzamy do sali tronowej. Jedynym odgłosem w zamku był rozchodzący się stuk naszych kopyt o posadzkę. Mijałyśmy wiele pięknych komnat. Cały czas nie mogłam wyjść z podziwu, jak ogromny jest ten budynek. Ni stąd, ni zowąd naszła mnie wielka ochota na malowanie- każdy element tego zamku miał w sobie "to coś", co mnie inspirowało. Szkoda tylko, że nie zawitałam tu w innych okolicznościach.
Nareszcie, kiedy dotarłyśmy do sali tronowej, Luna przystanęła. Przełączyła ukryty przełącznik, który znajdował się za złotą wazą.
W pewnym momencie ściana rozsunęła się i utworzyła przejście do tajemniczej komnaty. Zdziwiona, weszłam do jej wnętrza. Styl środka tej tajemniczej komnaty nie różnił się od stylu sali tronowej, jednak była to swego rodzaju biblioteka.
Nagle, zza kolejnych tajemniczych drzwi wyszła ona...
Bez zastanowienia dygnęłam. To prawda, co opowiadała mi moja siostra... Celestia jest przepiękną księżniczką. Jej grzywa, trójkolorowa miała w sobie jakby maleńkie diamenciki, które połyskiwały z kolejnym jej ruchem. Miała dłuższy róg niż inne znane mi kucyki- ciekawe, skąd to się wzięło.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos księżniczki Celestii.Widać było, że była zdenerwowana. Nie dziwię się .-Podaj swoje imię.- Rzekła beznamiętnie.
-Wasza wysokość- znów dygnęłam- Na imię mi Bright Cottage.
-Czy wiesz, co zatrzymało czas?
-Tak do końca to nie wiem... -złamał mi się głos. Byłam przerażona.
One chcą mnie ukarać...
CZYTASZ
MLP || Bezimienna
FanficMam na imię... Mówią na mnie Bright. Jestem zwyczajnym, dorosłym, ziemnym kucykiem. No może nie do końca - brakuje mi znaczka... Sekrety , wizje - myślałam , że to niemożliwe. Czułam się bezpieczna. Okazało się jednak, że TO zawsze na mnie czekało...