X

836 50 8
                                    

Gdy miałem siedem lat wydarzyło się coś co zapamiętam do końca życia.

Popchnąłem Ronnie do rzeczki, nad którą staliśmy razem z Alex'em. Nie była ona za głęboka, ale wystarczająca, aby się w niej utopić.

- braciszku przestań!- krzyknęła ze łzami w oczach. Nie lubię swojej siostry, wszędzie za mną łazi i ciągle ryczy. Jakby nie umiała sama sobie poradzić.

- nie znęcaj się nad nią- powiedział Alex lekko unosząc ton swojego głosu.

- mogła za nami nie iść i tyle- powiedziałem jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Ronnie cały czas płakała delikatnie unosząc się na powierzchni wody, czasami lekko się topiąc.

- zamknij się w końcu! - krzyknąłem w jej kierunku starając się ją przekrzyczeć.

W końcu to wszystko jej wina... Ja tylko chcę jej pokazać, jak bardzo jest głupia i słaba.

Moja mama nieoczekiwanie szybko zaczęła iść w naszym kierunku z grymasem na twarzy. Wiedziałem dobrze co to oznacza. Chciała znów na mnie nakrzyczeć, a Ronnie byłaby oczywiście święta. Pierdolony lizus.

- na nas chyba już pora- powiedziałem do Alex'a biegnąc w nieznanym mi kierunku, aby uciec.

Za każdym razem kiedy ją widziałem starałem się, aby cierpiała. Jej płacz był dla mnie wtedy najbardziej satysfakcjonującą rzeczą.

Czemu to robiłem?

Na początku nie znałem odpowiedzi na to pytanie, ale najpewniej dla tego, że ukradła mi mamę. Kiedyś byłem dla niej najważniejszy, a teraz Ronnie to, Ronnie tamto. Myślałem, że zwrócę w ten sposób uwagę mamy i przy okazji coś mogłoby stać się jej ukochanej córeczce.... Ale tak naprawdę, gdybym miał wybur chciałbym cofnąć czas. Tak, aby nic jej się nie stało

Biegliśmy przed siebie nie zatrzymując się. Tylko On mnie rozumiał, w końcu to mój najlepszy przyjaciel.

Po całym dniu spędzonym z Alex'em wróciłem do domu, gdzie zobaczyłem mamę. siedziała na ka kanapie pusto wgapiając się w czarny ekran telewizora.

- to wszystko twoja wina- wyszepyała pod nosem. Nie do końca wiedziałem o co chodzi. W końcu nic nie zrobiłem.

- mogła zginąć! Wiedziałeś, że nie umie pływać, a jednak wrzuciłeś ją do tej cholernej rzeczki! Jak mogłeś?!

- skąd niby- nie zdąrzyłem dokończyć ponieważ mama podeszła do mnie i uderzyła z otwartej ręki w twarz. Poczułem ból przeszywający moje serce i piekący policzek. Jak zawsze Ronnie najważniejsza. A co ze mną? Jestem jakimś śmieciem! Dokładnie tak to czuję!

Po tym zdarzeniu obiecałem tacie, że już nigdy nie zranię Ronnie. Nigdy przenigdy, tak aby mama i On nie musieli się martwić.

-obiecujesz?- zapytał tata wgapiając się we mnie wzrokiem pełnym pogardy. Skinąłem głową na "tak".

łzy leciały, mi w tedy strumieniami i nie chciały przestać. Zrobiłem najgorszą rzecz jaką mogłem. Tak bardzo chciałem, aby umarła, a jak przyszło co do czego to rozpłakałem się niczym dziecko jakim byłem.

Otworzyłem moje lekko załzawione oczy i wstałem do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Przez następne pół godziny pusto wpatrywałem się w biały sufit. Podszedłem pod pokuj Ronnie i lekko nacisnąłem klamkę wchodząc w jego głąb. Na łóżku znajdującym się przy ścianie leżała ona. Podszedłem i delikatnie odgoniłem włosy z jej twarzy.

Obiecałem już więcej nic jej nie zrobić, więc nie zranię Ronnie. Mama nie będzie się martwić i będzie okej, prawda?

All for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz