42. florida.

825 103 18
                                    

(niesprawdzony)

Niebo miało piękny, różowy kolor, gdy chmury powolnie po nim sunęły. Siedziałam z podkurczonymi nogami przy oknie, zamykając delikatnie oczy, dać im trochę odpocząć. Musiałam dziś wstać o 3.30, by spakować ostatnie rzeczy i przygotować się na lotnisko. Teraz czekałam na Niall'a, aż po mnie przyjedzie i wspólnie pojedziemy na samolot.

A z niego na Florydę.

Skłamałabym, gdybym teraz powiedziała, że nie byłam podekscytowana. Choć gdzieś głęboko nadal myślałam o czekających mnie egzaminach, zdecydowałam dać sobie odpocząć na ten tydzień. Nie zamierzałam chodzić na jakiekolwiek imprezy - nie byłam tym typem osoby, by szlajać się po jakiś klubach. Wolałam posiedzieć chociażby na plaży i pogapić się w wysokie fale oceanu. Cokolwiek. Tylko po to, by odpocząć.

Telefon zawibrował delikatnie na moim kolanie, co było znakiem, iż Niall był już przed moim domem. Otworzyłam oczy, odchyliłam trochę zasłonę i spojrzałam na ulicę. Czarne auto blondyna stało już przed bramką. Z cichym westchnieniem, wstałam i wzięłam do ręki swoją czarną walizkę, wychodząc z pokoju. Idąc korytarzem, usłyszałam ciche chrapanie taty, co spowodowało mały uśmiech na mojej twarzy. Zawsze ciężko było mi zostawiać dom, nawet na tydzień. Dom jest zwykle miejscem, gdzie czujemy się bezpiecznie. Czujemy się kochani. Mówię zwykle, gdyż dla niektórych dom nie jest oazą, lecz miejscem nieustających kłótni i smutku.

Westchnęłam głęboko, stając u progu schodów. Musiałam znieść ciężką walizkę po wielu schodach, nie robiąc przy tym zbyt głośnego hałasu. Chwyciłam mocno mój bagaż i schodek po schodku schodziłam w dół, modląc się, by nie wypadła mi z rąk.

Ale ja byłam porażką życiową, więc i tak, do cholery, mi spadła, robiąc więcej hałasu, niż się spodziewałam.

- Cholera jasna. - warknęłam pod nosem i szarpnęłam walizką, stawiając ją do pionu.

Wewnętrznie jednak modliłam się, bym niczego co było w tej walizce nie zniszczyła. Dopchałam ją do przedpokoju, gdzie ubrałam conversy i narzuciłam na siebie czarną bluzę, którą niedawno kupiłam. Wzięłam klucze z szafki i otworzyłam drzwi, czując na swojej twarzy powiew świeżego powietrza. Niemal natychmiast zauważyłam stojącego niedaleko Niall'a z czarnymi okularami na nosie. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i skrzyżowałam ramiona na piersi, wpatrując się w mojego przyjaciela.

- O co chodzi? - zapytał, marszcząc zakłopotany czoło.

- Może zabrałbyś moją walizkę? Jest dosyć ciężka, a i tak już spadła mi ze schodów.

- Bo jesteś kaleką. - stwierdził rozbawiony Niall, podchodząc do mnie i zabierając ode mnie walizkę.

- Uważaj, żebyś ty zaraz nie został kaleką. - odpyskowałam, na co chłopak parsknął szczerym, cichym śmiechem. Pocałował mnie czule w czoło i ruszył w stronę auta, co zrobiłam zaraz za nim.

Wsiadłam na miejsce pasażera i niemal natychmiast zamknęłam oczy, opierając głowę o podgłówek. Usłyszałam tylko jak Niall wszedł do samochodu i odpalił silnik. Przez chwilę panowała między nami cisza, pewnie ze względu na mnie, dopóki nie zapytał:

- Bardzo jesteś zmęczona?

- Jest 4.30, Niall. Oczywiście, że jestem zmęczona. - odparłam i cicho odetchnęłam, otwierając powolnie oczy, by móc na niego spojrzeć.

olivia ➵ niall horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz