Lara
Moje serce na chwilę zamarło słysząc słowa Cene, po czym zaczęło bić szybciej niż kiedykolwiek. Chciał mnie. Chciał mnie nie tylko na jedną noc. Po tym wszystkim co mu zrobiłam, on wciąż pragnął spróbować. Łzy zebrały się w moich oczach.
- Lara... Lara, błagam, nie płacz - spojrzał na mnie zdenerwowany - przepraszam...wiem, że nie powinienem nawet myśleć, że ty byś chciała... ze mną - jąkał się słodko. Pogładziłam go po policzku, a on spojrzał na mnie speszony - Wiedziałem, że wszystko schrzanię - patrzyłam na niego z niedowierzaniem - Lara, powiedz coś, proszę - uśmiechnęłam się do niego delikatnie, pojedyncze łzy spływały powoli po moich policzkach.
- Cene, niczego nie schrzaniłeś - rzucił mi zaskoczone spojrzenie - Nigdy nie byłam szczęśliwsza - powiedziałam i pocałowałam go, krótko ale namiętnie.
- Czyli zgadzasz się? - wykrztusił chyba nie do końca mnie rozumiejąc.
- Tak - pokiwałam gorliwie głową, błagając, żeby to nie był jakiś głupi żart. Jednak, Cene szybko rozwiał moje wątpliwości, całując mnie tak jak nigdy wcześniej. Jego dłonie znów powróciły do dokładnego badania mojego ciała. Jego usta zjeżdżały w dół od moich policzków, przez szyję, do biustu. Jego palce muskały granice mojego tatuażu.
- Podoba mi się ten lisek - zastąpił palce wargami, zostawiając na mojej skórze mokre ślady.
- Cieszę się, że przypadł ci... - przerwałam jęcząc cicho, gdy poczułam jak bardzo jest podniecony. Spojrzałam na niego spod przymkniętych powiek, jego wzrok działał na mnie niczym fizyczny dotyk. Cene wrócił do całowania moich warg, a moje dłonie coraz śmielej wyznaczały trasę po jego plecach. Przystojny, umięśniony, idealny. Przejechałam paznokciami po linii jego kręgosłupa, na co on jęknął prosto w moje usta. Podobało mi się to, jaki miałam na niego wpływ. Chciałam więcej. Zaczęłam mocować się z zapięciem jego spodni i niby niechcący przejechałam dłonią po strategicznym miejscu. Zamruczał niczym kot. Uśmiechnęłam się do siebie widząc jak na moje poczynania reaguje jego ciało. W końcu udało mi się zsunąć z niego spodnie. Zostały jeszcze bokserki, ale moje ręce szybko się nimi zajęły. Przeniosłam swoje usta na jego szyję i delikatnie ją przegryzłam. Za to moja dłoń masowała go tam gdzie chyba pragnął tego najbardziej.
- Lara - wyjęczał i odsunął się ode mnie nieznacznie - Lara, nie możesz mnie tak dotykać... ja mogę nie wytrzymać tak długo jak powinienem - zrobił się cały czerwony, był bardzo zakłopotany.
- Nie myśl o tym, Cene - przysunęłam się do niego, redukując przestrzeń, którą między nami stworzył i po raz kolejny zasmakowałam jego ust. Moja dłoń znów zaczęła sprawiać mu przyjemność. Chyba z jednej strony chciał to przerwać, a z drugiej było mu dobrze. Widziałam jak zaciskał dłonie na prześcieradle, czułam jak drżał, gdy moje zęby znów spróbowały skóry jego szyi, słyszałam jak jęczał coraz głośniej. Nigdy w życiu nie czułam takiej ekscytacji, takiego podniecenia. Zobaczenie Cene w takim stanie robiło ze mną dziwne rzeczy. Jego oddech zdecydowanie przyspieszył, a z jego ust raz po raz wydawały się coraz głośniejsze jęki.
- Lara... Lara ja... - wyjęczał chwilę przed swoim osobistym finałem. Nie potrafiłam ukryć zwycięskiego uśmiechu widząc go w takim stanie. Pocałowałam go w policzek i przytuliłam się do niego dając mu chwilę na wyrównanie oddechu. Moja dłoń zsunęła się na jego brzuch i dokładnie badała każdy jego mięsień.
- Nie chcę wiedzieć ile trzeba ćwiczyć na siłowni, żeby tak wyglądać - zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Patrzył na mnie spod lekko przymrużonych powiek z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Lara, to nie powinno się wydarzyć, ja powinnienem... - uwielbiałam kiedy był taki zakłopotany, to tylko dodawało mu uroku.
- Chyba się w tobie zakochałam - powiedziałam pod wpływem chwili, patrząc jak przez jego twarz przebiega mnóstwo emocji, od początkowego zażenowania do radości.
- Ja chyba też - odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie, po czym połączył nasze usta. Jego dłonie delikatnie gładziły moje ciało. Wszystko zwolniło, byliśmy tylko my, dziwnie szczęśliwi, wolni - Lara, przepraszam cię za to, po prostu... to było zbyt przyjemne, żebym mógł to przerwać - rozpromieniłam się słysząc dodatkowe, słowne potwierdzenie tego, że mu się podobało.
- Mamy przed sobą całą noc, Cene, chyba nie myślisz, że pozwolę ci tak szybko zasnąć - mrugnęłam do niego, a on zaśmiał się krótko i wrócił do całowania moich ust.
- Lara, zaczynam studia w Lublanie, wiesz? - czyli to nie skończy się na tych wakacjach, chciałam skakać ze szczęścia.
- Nic nie mówiłeś! - powiedziałam z wyrzutem, ale w głębi serca nie mogłam być bardziej szczęśliwa.
- Dopiero dzisiaj zadecydowałem, chcę więcej takich wieczorów - zaśmiałam się z jego rozmarzonej miny.
- To samo mógłbyś mieć w Kranju - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie było cię w Kranju od 3 lat - miłe, że wciąż pamiętał.
- Są też inne dziewczyny - powiedziałam, choć za żadne skarby nie zamierzałam nikogo do niego dopuszczać.
- Chcę tylko ciebie - odpowiedział dokładnie tak jak powinien.
- Możesz ze mną zamieszkać - zaproponowałam od razu, nigdy nie myślałam, że będę kiedyś w stanie dzielić z kimś mieszkanie, ale teraz czułam, że ta propozycja była właściwa, byłam pewna, że chcę z nim być.
- To nie za szybko, Lara? - pokręciłam przecząco głową.
- Nie, zdecydowanie nie chcę abyś zasypiał w innym łóżku niż moje - zaśmiał się i pocałował krótko moje usta.
- Wiesz, że czasem jeżdzę na zawody? - pokiwałam niechętnie głową, ale uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Możesz sobie spać w tych hotelach, ale masz absolutny zakaz kontaktów z fankami - powiedziałam udając groźną minę. Wybuchnął śmiechem przyciągając mnie do siebie.
- Spokojnie, one i tak wolą Domena i Petera - pocałowałam go w policzek.
- Całe szczęście! Gorzej jak się zorientują, że to ty jesteś najlepszy!
***
Witajcie Kochani!
Chyba nie będę tego komentować 🙈🙈🙈
Buziaki!
CZYTASZ
The Worst - Cene Prevc
FanfictionDo domu Cene przyjeżdża jego koleżanka z dzieciństwa, Lara. Dziewczyna wygląda i zachowuje się zupełnie inaczej niż ją zapamiętał. Wspólne wakacje będą szansą na powrót do starych czasów i zrozumienia jak bardzo zmienili się przez ostatnie lata. Ich...