#11 Moja Blondyneczka

6.5K 385 45
                                    

*Kilka dni później*

Nareszcie nadszedł weekend. O dziwo kilka ostatnich dni było spokojnych. W pracy się unormowało, nie ma już takiego zamętu. Coraz lepiej dogaduję się z Andrew. Z Charliem widywałam się jednie w pracy, bądź wyskakiwaliśmy razem na lunch, niestety nic więcej. Dodatkowo Noah nie skrzywdził mnie, nawet mnie nie tknął. Niestety mam pewne obawy... Boję się jedynie, że to cisza przed burzą.

W sobotę, mimo że był to dzień wolny, wstałam dość wcześnie. Wzięłam długi, orzeźwiający prysznic. Następnie posmarowałam zasinienia na mojej skórze specjalną maścią, żeby szybciej się ich pozbyć. Na szczęście powoli znikały, a nowe się nie pojawiały z czego się niezmiernie cieszyłam. Po ubraniu się w zwykłe leginsy oraz luźną bluzkę wyszłam z łazienki i poszłam przyrządzić śniadanie. Miałam dzisiaj bardzo dobry humor więc tak po prostu zaczęłam sobie nucićpod nosem tekst znanej mi piosenki. 

Gdy udało mi się zrobić wręcz idealne naleśniki uśmiechnęłam się sama do siebie i położyłam talerz na wyspie kuchennej, gdzie także zaniosłam dodatki oraz talerze dla mnie i Noah oraz sztućce. Czekając na mężczyznę zdążyłam ogarnąć w kuchni. Gdy Noah wreszcie się pojawił nawet się do nie nie odezwał, przeszedł obojętnie obok mnie i usiadł na stołku po czym zaczął jeść. Westchnęłam głośno i usiadłam obok niego. Od razu mój humor się trochę pogorszył. Mimo że cieszyłam się, że Noah ostatnio mnie nie krzywdzi, ta sytuacja także mnie męczy. Bo przecież jak można wytrzymać w jednym domu nie odzywając się do siebie?

****

Po południu wyszłam z mieszkania. Nie musiałam się nawet tłumaczyć Noah, gdyż już nie było go w domu. Spacerem szłam wiecznie zatłoczonymi, nowojorskimi ulicami, aż dotarłam do małej kawiarni. Weszłam do środka, a mały dzwoneczek tuż nad drzwiami zabrzęczał. Kilak osób spojrzało w moją stronę, ale zaraz odwrócili wzrok zauważając, że to nie jest nikt na kogo czekali. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, gdy weszłam do środka. Wnętrze było bardzo skromne, nie było tu jakiś najnowocześniejszych sprzętów, ale było po prostu po domowemu. Ściany były w kolorze delikatnego, pudrowego różu z elementami pudrowego błękitu. Na ścianach wisiało mnóstwo fotografii. Po złożeniu zamówienia usiadłam przy jednym z białych stolików i cieszyłam się po prostu, że tu jestem. To było jedno z moich ulubionych miejsc. 

Nagle dzwoneczek zabrzęczał. Spojrzałam w tamtym kierunku. Dwóch, przystojnych mężczyzn weszło do środka. Rozglądali się z niedowierzaniem po wnętrzu, a gdy mnie dostrzegli od razu się szeroko uśmiechnęli. Podeszli do mojego stolika, a ja w tym czasie zdążyłam się im przyjrzeć. Andrew był jak zazwyczaj ubrany cały na czarno, koszulka, spodnie, a na to marynarka, która była luźno odpięta. Mimo że mój przyjaciel był przystojny, ja bardziej zwróciłam uwagę na drugiego mężczyznę, który kilka lat temu zawrócił mi w głowie. Charlie miał na sobie białą bluzkę z Calvina Kleina, do tego jeansowe spodnie z dziurami. Na to wszystko miał zarzucony beżowy płaszcz, który sięgał lekko za pośladki i był odpięty. Na nogach miał założone botki tego samego koloru. Jego fryzura była lekko rozwiana przez wiatr, przez co przejechał po włosach dłonią układając je w taki sposób jak powinny leżeć. Na jego ustach widoczny był szeroki uśmiech, a kilkudniowy zarost dodawał mu męskości, ale mimo wszystko nadal można było zauważyć tą słodką urodę. 

Przywitałam się z nimi, delikatnie przy tym ich obejmując. Mężczyźni poszli złożyć zamówienie, a następnie wrócili do mnie i usiedliśmy wszyscy razem przy jednym stoliku. 

-Ładne miejsce sobie znalazłaś - skomplementował Andrew rozglądając się po wnętrzu.

-Nie sądziłem, że po tylu latach dojdzie do tego, że znowu w trójkę będziemy siedzieć przy jednym stole - odezwał się Charlie po chwili ciszy, lekko się przy tym śmiejąc.

Daj sobie pomóc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz