Po kilkugodzinnej drodze wreszcie dotarliśmy do naszego celu. Wyszłam z samochodu i uśmiechnęłam się widząc mały, drewniany domek. Dokoła znajdowały się drzewa, a nieopodal jezioro. Na jednym z drzew zawieszona była opona do huśtania.
-Tato, my bęciemy tu mieskać? - zapytał Will.
-Tak, przez dwa tygodnie - odpowiedział z uśmiechem niosąc go na rękach w stronę domku, a ja udałam się za nimi.
-Ale cad! - odpowiedział radośnie, a my się cicho zaśmieliśmy.
-Kiedyś tu mieszkałem, bo był to dom moich dziadków - uśmiechnął się szeroko.
-Ja tez ce tu mieskać! -krzyknął radośnie.
****
-A tobie jak się podoba? - usłyszałam głos Charliego za sobą.
Nie zdążyłam się odwrócić, gdy poczułam jak obejmuje mnie od tyłu i kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Obydwoje zaczęliśmy się wpatrywać w piękne widoki z jednego z okien.
-Jest cudownie - uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że ci się podoba - pocałował mnie w policzek.
-Gdzie jest Will? - zapytałam po chwili.
-Bawi się moim starym samolotem. Był zachwycony, gdy mu go pokazałem - zaśmiał się delikatnie.
-On jest zachwycony całym tym miejscem, zresztą tak samo jak i ja - uśmiechnęłam się szeroko.
Charlie odwrócił mnie w swoją stronę przez cały czas obejmując mnie w tali.
-Ja jestem zachwycony tobą - po wypowiedzeniu tych słów połączył nasze usta w czułym pocałunku.
-Fuu! - usłyszeliśmy obrzydzony głos Willa.
Zaśmieliśmy się odsuwając się od siebie. Spojrzeliśmy na małego blondynka, który stał w wejściu do salonu trzymając w dłoni samolot i spogląda na nas krzywiąc się.
-Idziemy tato - powiedział malec podchodząc do Charliego i chwytając go za dłoń.
-A co z mamą? - zapytał mężczyzna.
-Jezeli nie bęciecie juz tak robić moze iść z nami - spojrzał na nas groźnie, a my mimowolnie się zaśmieliśmy.
-Dobrze, już nie będziemy - odpowiedziałam z rozbawieniem -A gdzie chcesz iść? - zapytałam zaciekawiona.
-Pohustać się - odpowiedział radośnie.
****
-Może pójdziemy nad jezioro? - zaproponowałam, gdy Willowi już znudziło się huśtanie na oponie.
-Tak, tak, tak! Mamo, mas najlepse pomysły! - wykrzyczał radośnie przytulając się do moich nóg.
Schyliłam się i wzięłam go na ręce.
-Dobra, tylko musimy iść ubrać kąpielówki, dobra? - zapytałam pstrykając go palce w nos.
Will pokiwał energicznie głową w górę i dół i zaczął się wyrywać z moich obięć. Odstawiłam go na ziemie, a on zaczął biec w stronę domku. Wraz z Charliem udaliśmy się za nim.
Gdy już wszyscy byliśmy przebrani wyszliśmy z domu idąc w stronę jeziora. Will szedł między mną a Charliem trzymając nas oboje za ręce. Raz na jakiś czas podrzucaliśmy go, a on wtedy śmiał się radośnie wniebogłosy. Gdy dotarliśmy nad jezioro od razu rozłożyłam koc na piasku i położyłam tam nasze rzeczy. W tym czasie chłopacy zdążyli już wbiec do wody. Rozstawiłam leżak i zdjęłam z siebie ponczo, pod którym miałam strój kąpielowy. Położyłam się na leżaku i zaczęłam opalać. Z wody docierały do mnie radosne krzyki oraz śmiechy moich chłopaków. Na moich ustach widniał szeroki uśmiech. Nawet nie wiem, w którym momencie usnęłam.
****
-Aj! - pisnęłam, gdy poczułam na swoim rozgrzanym ciele zimną wodę.
Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Wściekła rozejrzałam się dookoła szukając winowajcy. Spojrzałam na mojego synka, który niewinnie trzymał wiaderko w rączkach.
-Pseplasam, ale tatuś powiedizał, ze tseba mame obudzić, bo sie mama spali na słonecku, a najlepiej bedzie woda, bo inacej mama bedzie zla - zaczął się tłumaczy obserwując mnie swoimi brązowymi oczami.
-Oj będzie trzeba tatusiowi dać nauczkę - uśmiechnęłam się cwaniacko spoglądając w stronę Charliego, który skręcał się ze śmiechu.
-Cyli nie jesteś na mnie zła, mamo? - zapytał z nadzieją.
-Oczywiście, że nie, szkrabie - zaśmiałam się biorąc go na kolana -A powiedz mi czy tatuś nauczył cię pływać? - zapytałam z uśmiechem.
-Tak - pokiwał gwałtownie głową, a na jego usta wpłynął szeroki uśmiech -Było tak fajnie, musis z nami popływac mamuś.
-No będę musiała - uśmiechnęłam się szeroko.
-Mamo, pójcies ze mną telaz do wody? - zapytał z nadzieją.
-Jasne - pocałowałam go w policzek.
Podniosłam się z nim na rękach i udałam się w stronę wody zabierając ze sobą po drodze dmuchane koło do pływania. Gdy znalazłam się w wodzie, od razu włożyłam Willa do koła.
-Jak tam pobudka? - usłyszałam obok siebie rozbawiony głos Charliego.
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on szczerzył się jak głupi.
-Pożałujesz - szepnęłam posyłając mu buziaczka w powietrzu.
Mężczyzna zaśmiał się, a ja zaczęłam, pływać z Willem. Charlie cały czas mnie zaczepiał, podłapywał, ale ja nie dawałam się, na okrągło go odtrącałam bądź w ogóle nie zwracałam uwagi na jego zaczepki.
-To ma być moja kara? - zapytał z rozbawieniem.
-Chciałbyś - prychnęłam rozbawiona -Ja się zemszczę - uśmiechnęłam się szeroko.
****
-Jedzenie! - krzyknęłam stawiając talerze na stole.
Charlie wszedł z Willem na rękach i usiedli przy stole. Postawiłam talerz z kankami przed moim mężem.
-Daj, ja go nakarmię, bo ja się już najadłam - odebrałam od niego Willa.
Wzięłam miseczkę z jedzonkiem dla niego i posadziłam na swoich kolanach. Pomagałam Willowi trafić łyżeczką do buzi kątem oka obserwując Charliego. Mężczyzna chwycił kanapkę w dłonie i wziął dużego gryza. Jego oczy nagle się rozszerzyły. Podniósł się gwałtownie z krzesła i wypluł całą zawartość ust do zlewu. Wybuchnęłam śmiechem, a Charlie spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, lecz już po chwili także zaczął się śmiać.
-Chyba pomyliłaś swoje kanapki z moimi - pokazał mi język.
-A co ty nie lubisz masła orzechowego z ogórkami? - zapytałam niby zaskoczona.
-Tak się bawisz? - zapytał z błyskiem w oku -Dobra, wchodzę w to - uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
Daj sobie pomóc ✔
Novela JuvenilDruga część opowiadania "Queen of Death". Minęło sześć lat od kiedy Charlie i Beth się widzieli ostatni raz. Ich życie potoczyło się kompletnie inaczej, oni się zmienili. Co się stanie gdy po tak długim czasie ponownie się spotkają? Za to Noah prz...