#31 Ja się zemszczę

5.8K 393 28
                                    

Po kilkugodzinnej drodze wreszcie dotarliśmy do naszego celu. Wyszłam z samochodu i uśmiechnęłam się widząc mały, drewniany domek. Dokoła znajdowały się drzewa, a nieopodal jezioro. Na jednym z drzew zawieszona była opona do huśtania. 

-Tato, my bęciemy tu mieskać? - zapytał Will.

-Tak, przez dwa tygodnie - odpowiedział z uśmiechem niosąc go na rękach w stronę domku, a ja udałam się za nimi.

-Ale cad! - odpowiedział radośnie, a my się cicho zaśmieliśmy.

-Kiedyś tu mieszkałem, bo był to dom moich dziadków - uśmiechnął się szeroko.

-Ja tez ce tu mieskać! -krzyknął radośnie.

****

-A tobie jak się podoba? - usłyszałam głos Charliego za sobą.

Nie zdążyłam się odwrócić, gdy poczułam jak obejmuje mnie od tyłu i kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Obydwoje zaczęliśmy się wpatrywać w piękne widoki z jednego z okien.

-Jest cudownie - uśmiechnęłam się.

-Cieszę się, że ci się podoba - pocałował mnie w policzek.

-Gdzie jest Will? - zapytałam po chwili.

-Bawi się moim starym samolotem. Był zachwycony, gdy mu go pokazałem - zaśmiał się delikatnie.

-On jest zachwycony całym tym miejscem, zresztą tak samo jak i ja - uśmiechnęłam się szeroko.

Charlie odwrócił mnie w swoją stronę przez cały czas obejmując mnie w tali.

-Ja jestem zachwycony tobą - po wypowiedzeniu tych słów połączył nasze usta w czułym pocałunku.

-Fuu! - usłyszeliśmy obrzydzony głos Willa.

Zaśmieliśmy się odsuwając się od siebie. Spojrzeliśmy na małego blondynka, który stał w wejściu do salonu trzymając w dłoni samolot i spogląda na nas krzywiąc się.

-Idziemy tato - powiedział malec podchodząc do Charliego i chwytając go za dłoń.

-A co z mamą? - zapytał mężczyzna.

-Jezeli nie bęciecie juz tak robić moze iść z nami - spojrzał na nas groźnie, a my mimowolnie się zaśmieliśmy.

-Dobrze, już nie będziemy - odpowiedziałam z rozbawieniem -A gdzie chcesz iść? - zapytałam zaciekawiona.

-Pohustać się - odpowiedział radośnie.

****

-Może pójdziemy nad jezioro? - zaproponowałam, gdy Willowi już znudziło się huśtanie na oponie.

-Tak, tak, tak! Mamo, mas najlepse pomysły! - wykrzyczał radośnie przytulając się do moich nóg. 

Schyliłam się i wzięłam go na ręce.

-Dobra, tylko musimy iść ubrać kąpielówki, dobra? - zapytałam pstrykając go palce w nos.

Will pokiwał energicznie głową w górę i dół i zaczął się wyrywać z moich obięć. Odstawiłam go na ziemie, a on zaczął biec w stronę domku. Wraz z Charliem udaliśmy się za nim. 

Gdy już wszyscy byliśmy przebrani wyszliśmy z domu idąc w stronę jeziora. Will szedł między mną a Charliem trzymając nas oboje za ręce. Raz na jakiś czas podrzucaliśmy go, a on wtedy śmiał się radośnie wniebogłosy. Gdy dotarliśmy nad jezioro od razu rozłożyłam koc na piasku i położyłam tam nasze rzeczy. W tym czasie chłopacy zdążyli już wbiec do wody. Rozstawiłam leżak i zdjęłam z siebie ponczo, pod którym miałam strój kąpielowy. Położyłam się na leżaku i zaczęłam opalać. Z wody docierały do mnie radosne krzyki oraz śmiechy moich chłopaków. Na moich ustach widniał szeroki uśmiech. Nawet nie wiem, w którym momencie usnęłam.

****

-Aj! - pisnęłam, gdy poczułam na swoim rozgrzanym ciele zimną wodę.

Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Wściekła rozejrzałam się dookoła szukając winowajcy. Spojrzałam na mojego synka, który niewinnie trzymał wiaderko w rączkach.

-Pseplasam, ale tatuś powiedizał, ze tseba mame obudzić, bo sie mama spali na słonecku, a najlepiej bedzie woda, bo inacej mama bedzie zla - zaczął się tłumaczy obserwując mnie swoimi brązowymi oczami.

-Oj będzie trzeba tatusiowi dać nauczkę - uśmiechnęłam się cwaniacko spoglądając w stronę Charliego, który skręcał się ze śmiechu.

-Cyli nie jesteś na mnie zła, mamo? - zapytał z nadzieją.

-Oczywiście, że nie, szkrabie - zaśmiałam się biorąc go na kolana -A powiedz mi czy tatuś nauczył cię pływać? - zapytałam z uśmiechem.

-Tak - pokiwał gwałtownie głową, a na jego usta wpłynął szeroki uśmiech -Było tak fajnie, musis z nami popływac mamuś.

-No będę musiała - uśmiechnęłam się szeroko.

-Mamo, pójcies ze mną telaz do wody? - zapytał z nadzieją.

-Jasne - pocałowałam go w policzek.

Podniosłam się z nim na rękach i udałam się w stronę wody zabierając ze sobą po drodze dmuchane koło do pływania. Gdy znalazłam się w wodzie, od razu włożyłam Willa do koła.

-Jak tam pobudka? - usłyszałam obok siebie rozbawiony głos Charliego.

Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on szczerzył się jak głupi.

-Pożałujesz - szepnęłam posyłając mu buziaczka w powietrzu.

Mężczyzna zaśmiał się, a ja zaczęłam, pływać z Willem. Charlie cały czas mnie zaczepiał, podłapywał, ale ja nie dawałam się, na okrągło go odtrącałam bądź w ogóle nie zwracałam uwagi na jego zaczepki.

-To ma być moja kara? - zapytał z rozbawieniem.

-Chciałbyś - prychnęłam rozbawiona -Ja się zemszczę - uśmiechnęłam się szeroko.

****

-Jedzenie! - krzyknęłam stawiając talerze na stole.

Charlie wszedł z Willem na rękach i usiedli przy stole. Postawiłam talerz z kankami przed moim mężem.

-Daj, ja go nakarmię, bo ja się już najadłam - odebrałam od niego Willa. 

Wzięłam miseczkę z jedzonkiem dla niego i posadziłam na swoich kolanach. Pomagałam Willowi trafić łyżeczką do buzi kątem oka obserwując Charliego. Mężczyzna chwycił kanapkę w dłonie i wziął dużego gryza. Jego oczy nagle się rozszerzyły. Podniósł się gwałtownie z krzesła i wypluł całą zawartość ust do zlewu. Wybuchnęłam śmiechem, a Charlie spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, lecz już po chwili także zaczął się śmiać.

-Chyba pomyliłaś swoje kanapki z moimi - pokazał mi język.

-A co ty nie lubisz masła orzechowego z ogórkami? - zapytałam niby zaskoczona.

-Tak się bawisz? - zapytał z błyskiem w oku -Dobra, wchodzę w to - uśmiechnął się szeroko.



Daj sobie pomóc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz