#30 Nie kochasz?

6.2K 394 25
                                    

-Spokojnie, Beth - Charlie przytulił mnie od siebie -On cię nie znajdzie, a policja na pewno go szybko złapie - pocałował mnie w czubek głowy.

-Mam nadzieję - szepnęłam.

-Nie przejmuj się, jutro wyjeżdżamy i nawet nas tu nie będzie.

-A co z dziadkami? Jeżeli przyjdzie do nich i coś im zrobi? - zapytałam przerażona.

-Rozmawiałaś z policją, będą mieli ochronę.

Pokiwałam głową w górę i dół, po czym wtuliłam się mocniej w Charliego wdychając jego zapach.

Od dnia, w którym się dowiedziałam o ucieczce mojego ojca z więzienia minęły dwa dni, które przesiedziałam zamartwiając się i po prostu dostawałam jakiegoś fizia. Cały czas wyglądałam przez okna naszego domu osadzonego na przedmieściach Nowego Jorku, sprawdzałam czy drzwi są zamknięte i nawet na chwilę nie zostawiałam Willa samego.

****

Gdy skończyłam pakować swoje rzeczy do walizki postanowiłam się zając przygotowaniem mojego synka do wyjazdu. 

-Will, trzeba się spakować! - krzyknęłam na cały dom, żeby zawołać go do siebie, ale odpowiedziałam mi jedynie cisza. 

Zaczęłam panikować. Na chwilę spuściłam go z oka, a on mi gdzieś zaginął. Co jeżeli mu się coś stało? Biegałam po całym domu w poszukiwaniu blondynka. Wbiegłam do kuchni i czułam jak ogromny kamień spada mi z serca. Podeszłam do Willa, który spokojnie siedział na krzesełku przy stole i przytuliłam go do siebie.

-Dlaczego nie odpowiadałeś jak cię wołałam? - zapytał spoglądając w jego oczy kucając tuż przy nim.

William wzruszył ramionami nic nie odpowiadając. Westchnęłam głośno.

-Chodź, musimy cię spakować - powiedziałam uśmiechając się do niego.

Złapałam za jego małą rączkę, ale on od razu ją wyrwał i odłożył swobodnie na stół. Uniosłam brwi zaskoczona jego zachowanie.

-Will, co się dzieje? -zapytałam zdezorientowana.

-Ja nie jade - burknął.

-Oczywiście, że z nami jedziesz, skarbie - odpowiedziałam lekko rozbawiona.

-Nie - powiedział stanowczo z poważną miną -Nie ce jecać - dodał wydymając wargi.

-A dlaczego nie chcesz jechać na wakacje z mamusią i tatusiem?

-Wolę sostać z babą i dziadziom, bo oni pozwalają mi jeść cukielki i oglądać duzo baj no i dają mi duzio fajnych ziabawek - zassał lekko policzki do środka robiąc dzióbek jak u rybki, a w jego policzkach przez moment były widoczne małe dołeczki.

-To nas już nie kochasz? - zapytałam z udawanym przerażeniem, bo wiedziałam jaka jest prawda i co ten mały szkrab kombinuję.

-Kosiam, ale kosiał bym baldziej jakbym miał blaciska - uśmiechnął się niewinnie, a ja z wrażenia otworzyłam szeroko oczy.

Już kilka razy robił takie podchody, ale wtedy zawsze prosił o jakieś zabawki, a nie o rodzeństwo.

Kilka razy otwierałam buzie, żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem ją zamykałam. Na szczęście na ratunek przyszedł mi Charlie.

-A co to za pogaduchy? - zapytał radośnie.

-Nasz synek nie chcę jechać z nami na wakacje - odpowiedziałam podnosząc się do góry.

-O nie! A ja chciałem mu pokazać tyle fajnych rzeczy - pokiwał zawiedziony głową, ale zauważyłam jak jego kącik ust delikatnie drga, żeby unieść się do góry.

-Jakich? - Will od razu się zainteresował.

-No na przykład jak się pływa, pokazałbym ci mój domek na drzewie, nauczyłbym wielu rzeczy, ale nie mogę mówić tego przy mamie - ostatnią część zdania powiedział po cichu zakrywając część ust dłonią jakbym dzięki temu nie mogła tego nie usłyszeć -No ale jak nie chcesz jechać... - Charlie zaczął mówić zawiedzionym głosem, ale blondynek od razu mu przerwał.

-Ja ce jecać, tata! - wykrzyknął radośnie.

-To trzeba się spakować - odpowiedział Charlie biorąc Willa na ręce.

-Ale musimy spakować Piotlusia - powiedział patrząc uważnie na Charliego.

-No oczywiście, bez niego nigdzie się nie ruszamy - poczochrał malcowi włosy i zaczęli iść w stronę jego pokoju.

-I pike! - dodał radośnie.

Charlie coś mu odpowiedział, ale już nie słyszałam co, bo weszli do pokoju Willa.

****

-Will ostatnio zaczyna używać szantażu, żeby zdobyć zabawki - powiedziałam, gdy leżeliśmy już z Charliem w łóżku.

-Wiem, już kilka razy próbował mnie tak nakłonić do kupna czegoś - zaśmiał się.

-Ta... Ale dzisiaj poprosił o coś innego - zaczęłam niepewnie.

Charlie spojrzał na mnie zainteresowany moimi słowami.

-Poprosił o braciszka - powiedziałam dość cicho zataczając kółka palcami na torsie Charliego.

Mężczyzna zaczął się głośno śmiać, a ja od razu przyłożyłam mu dłoń do ust.

-Ciszej, bo obudzisz Willa - upomniałam go.

Charlie przestał się śmiać, ale zamiast tego momentalnie znalazł się nade mną zawiasjąc nad moim ciałem.

-Chyba musimy dać synkowi tego co chce, nie uważasz? - zapytał przywierając swoimi ustami do moich.

-Nie, nie uważam tak - zaśmiałam się odsuwając go od siebie.

-Ale jesteś pewna? - na jego ustach pojawił się cwaniacki uśmieszek.

Jego wargi znalazły się nagle na mojej szyi. Westchnęłam cichutko i przymknęłam powieki. Obcałowywał moją wrażliwą na dotyk szyję, a jego dłonie błądziły po całym moim ciele. W tym momencie nie potrafiłam go od siebie odsunąć.

-Charlie... - wyszeptałam ledwo.

-Tak, kochanie? - zapytał między pocałunkami.

-Nie piszę się na drugi po-ród - na końcu jęknęłam, gdy Charlie przyssał się do mojej skóry.

-Mhmm... - mruknął nie odrywając się ode mnie.

Jego dłonie wkradły się pod moją koszulkę i już chwilę później została ona zdjęta z mojego ciała. Przyciągnęłam, go do siebie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Jako że był on w samych bokserkach moje dłonie od razu zaczęły wędrować po jego nagim torsie. 

Daj sobie pomóc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz