Prolog

97 19 9
                                    

- Wychodzę! - krzyczę, wybiegając z domu.

Boję się, że tym razem nie zdążę. Biegnę ile sił w nogach. Mijam te same domy, tych samych ludzi, te same miejsca, które mijam każdego dnia. Przebieram moimi króciutkimi nóżkami, jak tylko mogę. Przy trójce z wuefu i stu szcześdziesięciu centymetrach wzrostu, nie jest to łatwe. Mimo tego wiem, że muszę. Nie mogę go zawieść.

Dobiegłam. Spoglądam na godzinę. 21:33. Minuta przed czasem.

Kładę się na zielonej, jak zwykle o tej porze roku, trawie. Zakładam ręce za głowę i spoglądam w gwiazdy.

***

- Nie podglądaj. - pouczył mnie Mike, zakrywając dłońmi moje oczy.

- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam, idąc na oślep tak, jak prowadził mnie chłopak.

- Kiedy ci powiem, nie będzie to już niespodzianka. - zaśmiał się, przybliżając się do mnie.

We włosach czułam jego świeży oddech, a jego ręce, wciąż ograniczały moją widoczność do minimum.

- Połóż się. - rozkazał.

- Co?! - zdziwiłam się.

- Kładź się. - pomógł mi ułożyć się na ziemi. Czułam pod sobą mięciutką jak bawełna trawę. - Nie podglądaj. - przypomniał.

Czułam jak kładzie się obok mnie. Objął mnie ręką w pasie, przez co poczułam motylki w brzuchu.

- Otwórz. - pozwolił.

Tak też zrobiłam. Zobaczyłam przed sobą gwiazdy. Pełno gwiazd. Miliony gwiazd. Nie liczyło się kompletnie nic. Tylko ja, on, zielone wzgórze, na którym leżeliśmy i gwiazdy.

- Wiesz co jest fantastyczne? - spytał, a ja obdarzyłam go ciekawskim spojrzniem. - Niezależnie jaka jest pora roku i godzina, czy pada deszcz, śnieg, czy są chmury, czy ich nie ma. Tu gdzie leżymy, każdej nocy widać gwiazdy.

- Jest pięknie. - wydusiłam z siebie z zachwytu.

- Beatrice, obiecaj mi coś. - objął mnie jeszcze mocniej.

- Hmm?

Z Mike'iem chodziłam od pół roku. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci . Robiliśmy mnóstwo fantastycznych, szalonych rzeczeczy. Nigdy nic nie planowaliśmy. Nigdy nic sobie nie obiecywaliśmy, chociaż w głębi duszy oboje marzyliśmy o wspólnej przyszłości. Byłam w nim bardzo zakochana. Czułam, że z wzajemnością.

- Zawsze, gdy będziesz za mną tęsknić patrz w gwiazdy. - namiętnie przyłożył usta do mojego policzka.

- Dlaczego? - zapytałam cicho, aby nie zagłuszyć szumu drzew, który nadawał wszystkiemu romantycznej atmosfery.

- Gdziekolwiek życie nas poniesie, niebo nad naszymi głowami zawsze będzie takie samo.

***

Od tego momentu przychodzę...

Tu, bo tu zawsze widać gwiazdy,

Codziennie, bo codziennie za nim tęsknię,

O tej samej godzinie, o której widziałam go po raz ostatni.

Nasze niebo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz