Tej nocy nie zmrużyłam oczu ani na sekundę. Pogoda głośno dawała o sobie znać, a do tego miałam wrażenie, że wybuchnie mi głowa. Nos został zatkany przez katar, więc proces oddychania musiałam przeprowadzać za pomocą ust, które dodatkowo obciążone były kaszlem. Czuję się źle.
Kiedy schodzę do kuchni po tabletkę, mama już nie śpi. Stoi oparta o blat w jasno różowej piżamie, całkiem seksownej jak na samotną osobę. Jej włosy przypominają wyciągnięte z kieszeni słuchawki, które zawsze same się plątają. Mama jest piękna. Wcale nie mówię tego, ponieważ jest moją mamą. Jej twarz zawsze jest rozpromieniona i odżywiona. Dona Owens nigdy nie była u fryzjera! Włosy podcina sobie sama, a farba zupełnie nie jest jej potrzebna. Myślę o tym przez chwilę i czuję niesprawiedliwość.
- Kacyk? - pyta, podśmiewując się ze mnie.
- Przestań, wcale tak dużo nie wypiłam.
- Pokaż się. - mama przyciąga mnie do siebie, dotykając ustami mojego czoła. - Jesteś rozpalona - tym razem przykłada dłoń i jest już pewna, że mam podwyższoną temperaturę.
- Zajebiscie. - wyrzucam z siebie pod nosem.
- Idź się połóż, zrobię ci herbatę.
Po kilku minutach termometr wskazuje 38.3°C. Mama panikuje jakbym conajmniej umierała.
- Zwariowałaś? - pytam, gdy proponuje, że weźmie dzień wolnego w pracy.
Martwi mnie fakt, że to dopiero początek szkoły, a ja już będę miała zaległości oraz to, że będę zmuszona siedzieć w domu kilka kolejnych dni, a póki będzie w nim mama, nie opuszczę go ani na moment. Co prawda nie jest ze mną, aż tak źle, ale ze względu na to, że w ciągu ostatnich dwóch lat, trzy razy zachorowałam na zapalenie płuc, nawet lekki kaszel dawał powody do niepokoju.
Wbrew pozorom choroba przywoływała we mnie jedno z najpiękniejszych wspomnień.
***
Minął dopiero trzeci tydzień szkoły, a ja już leżałam w łóżku prawie niemogąc mówić, z okropnym bólem gardła i głowy. Wrzesień zawsze zaburzał mój system odpornościowy.
Kiedy po kilkunastu godzinach bezsenności wreszcie zmrużyłam oczy, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej, wejdź, nie spodziewałam się gości. - powiedziałam dość entuzjastycznie, dostrzegając Mikea.
Już od pierwszego spotkania między nami układało się dobrze, a nawet wspaniale. Od razu złapaliśmy świetny kontakt i ani przez chwilę nie odczułam, że nie widzieliśmy się osiem lat.
- Ciasteczka do kawki i rosołek na przeziębienie. - wyciągnął zza pleców pudełko słodkich przekąsek oraz słoik "lekarstwa" na mój męczący kaszel.
- Nie mów, że ugotowałeś dla mnie rosół. - uśmiech nie schodził mi z twarzy ani na sekundę, a moje samopoczucie znacznie urosło.
Nie wyglądałam atrakcyjnie. Od dwóch dni nie uwolniłam włosów z kucyka. Luźne dresy miały już trzy plamy, ale nie miałam ochoty ich przebierać.
- No dobra przyznaje się. - uniósł ręce w geście poddania się. - Rozpuściłem kostkę rosołową we wrzątku.
- Uroczy jesteś wiesz?
***
Kładę się do łóżka licząc na to, że uda mi się przespać chociażby godzinę. Nie jest to łatwe, ponieważ Charlie zasypuje mnie pytaniami o to, jak się czuję oraz zabawnym opowieściami "z życia szkoły". Cieszę się, gdy mama wyjeżdża do pracy i przestaję mnie męczyć.
CZYTASZ
Nasze niebo ✔️
Romantizm"Obiecaj, że gdy będziemy za sobą tęsknić, zawsze będziemy patrzeć w gwiazdy, gdziekolwiek życie nas poniesie, niebo nad naszymi głowami zawsze będzie takie same." Jego już przy niej nie ma, ale ona nigdy nie zapomni. Tris ma dopiero dziewiętnaście...