"Babskie dni" spędzone z mamą od zawsze są dla mnie bardzo ważne. Przy lampce wina czułam, że mogę powiedzieć jej o wszystkim, a oglądając komedie romantyczne, mogłam wypłakać się w ramię osoby, dla której moje łzy, a właściwie ich brak, był najważniejszy. Niestety takie dni nie zdarzały się zbyt często, a kiedy nastąpiły, za każdym razem coś nam je przerywało.
***
Mike od dziecka był spokojnym chłopcem. Oczywiście miał wiele zabawnych pomysłów. Dużo gadał, jeszcze więcej pytał, ale nigdy nie sprawiał kłopotów rodzicom. Po śmierci ojca uspokoił się jeszcze bardziej, a kiedy byliśmy już razem zauważyłam, że stał się bardzo odpowiedzialny i opiekuńczy. Każdy z nas jednak, potrzebuję czasem odreagować. Pewnego dnia Mike postanowił spędzić noc u Brandona. Złożyło się tak, że akurat w ten sam dzień mama wzięła sobie wolne. Kilka tygodni wcześniej, zmieniła pracę, więc nie zdarzało się to zbyt często. Przed wyjściem chłopak zapewnił mnie, że nie upije się do nieprzytomności, a co jakiś czas będzie odpisywał na smsy.
Minęła godzina od ostatniej wiadomości, a ja zaczynałam się martwić. Ufałam mu, jednak ludzie po spożyciu alkoholu mogą zachowywać się różnie. Powtarzałam sobie "uspokój się, przecież wiesz, gdzie jest".
- Nie dzwoń do niego, narobisz mu siary - pouczała mnie mama, zadając drugą już miskę popcornu.
Od zawsze taka byłam. Martwiłam się wszystkim i o wszystkich. Za każdym razem, gdy słyszałam karetkę, dzwoniłam do mamy, aby upewnić się, czy nic jej się nie stało. Kiedy ktoś wysłał mi wiadomość, że musimy porozmawiać, bałam się, że ma dla mnie złą wiadomość.
Dochodziła trzecia, gdy mama zaczęła przysypiać przy jej ulubionym filmie "Dirty Dancing". Osobiście nie przepadam za nim (może, dlatego że widziałam go setki razy), więc włączyłam go jako ostatni film, licząc, mama zaśnie, a ja będę mogła zająć się czym innym. Spojrzałam na nią, ciesząc się z widoku jej opadniętych powiek. Wyciągnęłam telefon, aby przejrzeć snapy od znajomych, licząc na to, że na którymś z nich pojawi się mój chłopak.
Po jakimś czasie zbudził mnie telefon. Nawet nie wiem, w którym momencie zamknęłam oczy. Mama też zerwała się z kanapy, patrząc na mnie niewyraźnie.
- Halo? - niekryłam zaskoczenia dobijaniem się do mnie o tej godzinie.
- To ty jesteś dziewczyną Mikego? - odezwał się męski, poważny głos, którego nigdy wcześniej nie słyszałam.
- Tak, a co?
- Trzeba po niego przyjechać. - oznajmił. - Upił się i jest z nim źle, praktycznie zero kontaktu. - na te słowa nogi zrobiły mi się jak z waty.
- Przecież Mike jest u Brandona, nie może tam przenocować? - spytałam, przecierając oczy.
- Nie wiem, gdzie miał być, ale jest na imprezie u Grahama.
Nie miałam pojęcia, kim jest Graham i co u diabła, robi z nim Mike?
- Nie ma nikogo, kto może go odwieźć? Będę bardzo wdzięczna. - spytałam, orientując się, że jakiś czas temu skończyłyśmy butelkę różowego wina.
- Podaj adres, coś wymyślimy. - powiedział głos w słuchawce.
***
- Co z Tobym? - pyta mama, wkładając popcorn do mikrofalówki.
Zdezorientowana i nie chętna do odpowiedzi, odwracam od niej wzrok i ruszam w stronę szafki pod telewizorem, gdzie kryją się dziesiątki filmów na DVD.
- To co dziś oglądamy? - uśmiecham się szeroko, aby nie dać po sobie poznać, że tak na prawdę nie jest mi do śmiechu.
- Pokłóciliście się? - podchodzi do mnie mama, chwytając mnie za ramię. W pokoju unosi się zapach popcornu i mocnych perfum mojej mamy.
- Toby to skończony temat. - kłamię. Od razu łapią mnie wyrzuty sumienia.
- Jeszcze dwa dni temu wzdychałaś do niego. - przytłacza mnie coraz wiekszy smutek, ale mama jest zdolna do wszystkiego, żeby tylko poznać odpowiedź. - Chodzi o Mikego?
Biorę głęboki wdech i odpowiadam.
- Nie.
- Miałam w liceum chłopaka. Miał na imię Frederic. - mówi strasznie głośno, jakby chciała zagłuszyć moje myśli. - Był niesamowicie przystojny, miły i taki kochany. - zachwyca się.
- Nigdy o nim nie mówiłaś. - siadam na kanapie z miską słonych przekąsek, udając zaciekawienie.
- Byliśmy ze sobą ponad rok, myślałam że wyjdę za niego, będziemy mieli dzieci - mówi, wpisując coś w okienku "szukaj" na Fb.
- Mam nadzieję, że nie mówisz o moim ojcu. - bulwersuję się.
Nigdy nie poznałam taty, o ile tak można nazwać kogoś, kogo jednym udziałem w moim życiu, było zapłodnienie. Mama też nie często o nim opowiadała, a ja nie pytałam. Bo po co pytać o obcych ludzi? Do tej pory nie wiem, jak ma na imię i szczerze mówiąc nie interesuję się tym.
- Nie. - obraca telefon w moją stronę. - To on, nadal przystojny. - śmieje się, a ja wpatruje się w zdjęcie profilowe mężczyzny, na którym trzyma na rękach dziecko. - Twój ojciec niestety zniszczył wszystko.
- Co masz na myśli? - dopytuję.
- Może kiedyś ci opowiem. W każdym razie dążę do tego, że wszystko kiedyś się kończy i nie warto żyć przeszłością. Gdyby wyszło mi z Fredericiem, nie miałabym ciebie.
Mam dość tych słów. Odkąd nie jestem z Mikiem słyszę je częściej niż cokolwiek innego. "Tak musiało być", "wszystko się kiedyś kończy" "zacznij od nowa"...
- Nigdy nie przestane go kochać. - wściekam się, widząc, że wszyscy dookoła próbują mi wmówić, że Mike to tylko malutka cześć mojej historii. - Idę się przewietrzyć. - mówię i wychodzę z domu tak szybko, że mama nie zdąża nic powiedzieć.
***
- Boże, Mike. - przejęłam się widząc mojego chłopaka stojącego w drzwiach.
Wyglądał jak śmierć. Patrzył na mnie z poczuciem winy, ale nie potrafił nic powiedzieć. Kiedy go zobaczyłam minęła cała złość. Było mi go strasznie żal i martwiłam się o niego.
- Zabije cię. - groziłam, lecz jedyną rzeczą o której wtedy marzyłam, to móc przytulić się do niego.
Śmierdział wódką i swoją własną treścią żołądkową. Nie wiedziałam, czy powinnam go umyć, czy położyć spać. Mama rozłożyła jakiś stary koc na kanapie i z pomocą chłopaka, który go przywiózł, położyliśmy go spać. Całą noc siedziałam obok, żeby wreszcie usłyszeć - Przepraszam, bardzo cię kocham.
***
Chodzę po mieście, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie chcę wracać do domu, bo jestem zła na mamę. Właściwie jest mi strasznie wtyd. Nie wiem, co mnie tak wkurzyło. Czuję, że nikt mnie nie rozumie.
Charlie jest na randce, ze swoim nowym (chyba) chłopakiem, a o Tobym nawet nie chcę myśleć. Błądzę uliczkami Chicago, a deszcz spływa mi po twarzy.
Każda myśl o Tobym, przypomina mi, jak razem było nam dobrze, jak pozwolił mi zapomnieć o wszystkim, co mnie spotkało. Nie umiem wymazać go z głowy. Idę po chodniku. Czerwony, czerwony, czerwony- omijam szare elementy. Czerwony, czerwony, może to nie on wykorzystał mnie, tylko ja jego? Czerwony, czerwony, może on potrzebuje mnie tak samo, jak ja jego? Czerwony, czemu ja o nim myślę?
- Toby. - mówię do słuchawki telefonu, słysząc krótkie "halo". - Potrzebuję cię.
Potrzebuję, znów czuć się wyjątkowo. Potrzebuję, znów komuś zaufać.
![](https://img.wattpad.com/cover/111637328-288-k164028.jpg)
CZYTASZ
Nasze niebo ✔️
Romance"Obiecaj, że gdy będziemy za sobą tęsknić, zawsze będziemy patrzeć w gwiazdy, gdziekolwiek życie nas poniesie, niebo nad naszymi głowami zawsze będzie takie same." Jego już przy niej nie ma, ale ona nigdy nie zapomni. Tris ma dopiero dziewiętnaście...