Z popołudniowej drzemki budzi mnie głośny dźwięk telefonu.
Nie otwierając oczu, znajduję telefon pośród poduszek i na wyczucie duszę "odbierz".- Śpię. - witam się nie miło, będąc pewna, że rozmawiam z Charlie.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. - słyszę głos Tobias'a i natychmiast rozszerzam powieki.
- To ja przepraszam, myślałam, że to Charlie. - podnoszę się i uśmiecham do własnego odbicia w lustrze.
- Teraz sam nie wiem, czy jesteś kopciuszkiem, czy może jednak śpiącą królewną. - śmieje się.
- Wymęczyłeś mnie tańcami, więc muszę trochę odpocząć. - mówiąc te słowa otwieram laptopa, aby spojrzeć na godzinę. Świetnie, przespałam pół dnia.
- To pewnie nie masz ochoty na spacer?
- Może jutro? - wzdycham.
- No to jest mały problem, bo już do ciebie jadę. Będę za dziesięć minut, ale jeśli nie masz ochoty wyjść, możemy posiedzieć w domu. - mówi szybko, przez co nie miałam okazji, wtrącić się w zdanie.
- Serio? - mówię bezsilnie, nie dostając już odpowiedzi.
Uwielbiam nad wszystkim panować, mieć kontrolę. Całe życie boję się takich sytuacji. Niezaplanowanych. Nagłych. Takich, których wcześniej nie mogłam przetworzyć.
Dziesięć minut? Rozglądam się dookoła siebie widząc wielki syf. Niepościelone łóżko, biurko pełne śmieci i szafa, z której ubrania wydostawają się każdą stroną. A to wszystko wcale nie jest najgorsze. Prawdziwy koszmar zobaczyłam w lustrze: zero makijażu, rozciągnięta koszulka do spania, o fryzurze nie wspominając. Nie mogę mu się tak pokazać. Nie, nie, nie!
- Mamo! - wołam. - Musisz mi pomóc.
- W czym, bo nie bardzo mam czas? - stwierdza, przekraczając drzwi mojego królestwa.
- Za dziesięć minut będzie tu Toby. Właściwie już dziewięć.
- Ten Toby, przez którego ciągle jesteś taka szczęśliwa?
- Posprzątasz tu troszkę? Proszę.
- Zrobię co w mojej mocy, ale nie wiem, czy zdążę. - podsumowuje.
- Dzięki wielkie, wiszę ci dużą czekoladę. - całuję mamę w policzek.
- No idź się myć, bo śmierdzisz. - wyganiła mnie do łazienki.
Biorę na prawdę szybki prysznic, myjąc jednocześnie zęby. O dziwo zajmuje mi to tylko pięć minut, więc mam jeszcze chwilę, na ogarnięcie włosów. W pierwszej kolejności jednak, udaję się z powrotem do pokoju, aby nie paradować w bieliźnie.
- Jezu Chryste! - krzyczę, gdy przed moimi oczami pojawia się Tobias.
- Twoja mama mnie wypuściła. - mówi, wpatrzony we mnie jak w obrazek.
- Zamknij oczy! - W natłoku emocji dopiero po chwili orientuję się, że jestem prawie naga.
- Jak sobie chcesz.. . - śmieje się, a ja dobiegqm do szafy. - ale muszę przyznać, że masz ciałko modelki.
- Nie podglądaj. - czuję straszny wstyd.
Otwieram drzwi szafy, a upchane w niej ubrania atakują mnie z całą siłą. Wciągnam na tyłek pierwsze znalezione leginsy, i świąteczną koszulkę, którą dostałam od babci w zeszłoroczne Boże Narodzenie.
- To tylko bielizna, prawie tak jakbyś była w bikini. - koronkowe stringi to prawie bikini? - Ale szanuję, nie patrzę. - dodaje.
- A jednak nie jesteś takim bezwzględnym dupkiem, za jakiego cie wzięłam przy pierwszym spotkaniu.
CZYTASZ
Nasze niebo ✔️
Romance"Obiecaj, że gdy będziemy za sobą tęsknić, zawsze będziemy patrzeć w gwiazdy, gdziekolwiek życie nas poniesie, niebo nad naszymi głowami zawsze będzie takie same." Jego już przy niej nie ma, ale ona nigdy nie zapomni. Tris ma dopiero dziewiętnaście...