Pojmujesz, że miałeś wszystko tylko wtedy, kiedy wszystko straciłeś
Nienawidzisz podróży tylko, gdy jesteś daleko od domu
Pojmujesz, że ją kochasz tylko, gdy pozwolisz jej odejść
~Passenger, Let Her GoNasza wędrówka skończyła się, kiedy upadła. Jej dłonie były zimne, a usta sine, a nie różowe. Przemęczenie i brak jedzenia ją osłabiały. Jak ja mogłem do tego dopuścić?
Kazałem jej usiąść na krześle i podałem jej bukłak, by się napiła. Zaczęła szeptać moje imię, a jej oczy zaczęły się zamykać.
Kucnąłem przed nią i zacząłem klepać ją lekko po policzku, prosząc, by nie zasypiała. Ta złapała mnie za dłoń i zakaszlała. Powiedziała, że chce już iść spać.Zrozumiałem aluzję.
Miała dość wiecznego uciekania. Ja też miałem, ale nie potrafiłem stanąć twarzą w twarz z tymi cholernymi poczwarami, które tylko utrudniały mi życie.
Mnie i jej.
Jej słodki głos ucichł, a jej powieki opadły. Nie wiedziałem, czy żyje, czy nie. Byłem zbyt wściekły i zrozpaczony, by to sprawdzać. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do najbliższej sypialni. Oczy piekły mnie przez gromadzące się w nich łzy.
Kiedy ją poznałem... O Boże! Jaki ja byłem nią zauroczony! Jej oczy, włosy, usta, charakter, głos. Moje wyobrażenie ideału. Staliśmy się przyjaciółmi... Nie uważałem. Wciągnąłem ją w to bagno. Jaki ja byłem głupi! Gdybym ją wystarczająco szybko odrzucił, nie cierpiałbym teraz. Mogłem jej nie pozwalać mi towarzyszyć. Wróciłbym, czy nie. To nie ma znaczenia. Znalazłaby kogoś, kto byłby takim przyjacielem, jak ja. Ba! Nawet lepszym!Znalazłaby kogoś normalnego. Kogoś, kto zasługuje na jej przyjaźń.
CZYTASZ
Zachowane róże
FanfictionMiłość boli, to prawda, ale utrata jej boli bardziej. Znacznie bardziej. Kiedy wszystko waliło się, tylko ona potrafiła mnie podnieść na duchu i sprawić, że walka z moją własną psychiką stawała się choć trochę przyjemniejsza. Lecz gdy jej zabrakło...