Nic nie mogę poradzić na to że rozpadam się na części.
Nie mogę uwierzyć, że rozdzierają mi serce na kawałki.
Zagubiony,
W niebie wypełnionym płatkami śniegu
Sprawimy, że będzie dobrze,
spadając na dno.
~My Darkest Days, Come UndoneZacząłem powoli podążać korytarzami starego, podniszczonego pałacyku. Miałem nadzieję, że lampa w najbliższym czasie nie zgaśnie. Nie miałem już krzesiwa, a panicznie bałem się ciemności.
Miałem ochotę pójść do piwniczki winnej i się upić. Chęć ponownego posmakowania wina była cholernie silna. Ruszyłem więc do piwniczki.
Nie piłem już od pięciu lat. Byłem uzależniony; cholera, byłem alkoholikiem, ale dzięki niej przestałem pić. Tak, znów coś zrobiłem dla tej uroczej dziewczyny o najpiękniejszych oczach, jakie widziałem. Odpowiedź brzmi tak, zauważyłem swoje poświęcenie. Cóż, nie dla wszystkich bym to zrobił. Tylko ona na to zasługiwała.
Byłem w ciemnej piwniczce pełnej wina. Zacząłem szukać tego z czterdziestego trzeciego. Moje poszukiwania jednak okazały się daremne. W miejscu, w którym powinna być ciemna, szklana butelka z czerwonym, półwytrawnym winem, była róża. Pomyślałem, że to niedorzeczne, by w tym miejscu była nietknięta róża. Drzwi były zamknięte, od kiedy przestałem pić, a niemożliwe było to, by ktoś tu wszedł skoro... Ona nie żyje, a oprócz mnie i jej nikogo nie było... Pomijając wytwory mojej wyobraźni, chociaż skoro ona je widziała, to albo były prawdziwe, albo była tak samo obłąkana, jak ja.
Wyjąłem powoli kwiat, by nie pokaleczyć się kolcami, które wyrastały losowo z długiej, zielonej łodygi. Przystawiłem różę do światła. Jej płatki mieniły się przez światło, odbijające się w maleńkich kroplach rosy, a ich intensywny, czerwony kolor przypominał barwą trunek, którego wcześniej chciałem się napić. Teraz ta chęć minęła. Chciałem jedynie wpatrywać się w tę różę.
Przystawiłem ją do nosa i powąchałem. Jej kwiat przesiąkł zapachem wina i starego, sosnowego drewna. To wystarczyło, by młoda kobieta o włosach jak noc ponownie zagościła w moich myślach.Trwało to niestety bardzo krótko.
Usłyszałem kroki i głośne sapania.
Znowu one.
Schowałem się za starą, ogromną beczką z winem, która, gdy się o nią oparłem, cicho zaskrzypiała. Zacisnąłem powieki, błagając w myślach, modląc się, by sobie poszły jak najdalej stąd.
Nagle poczułem okrutny smród, odór rozkładającego się ciała.Jestem w kropce.
CZYTASZ
Zachowane róże
FanfictionMiłość boli, to prawda, ale utrata jej boli bardziej. Znacznie bardziej. Kiedy wszystko waliło się, tylko ona potrafiła mnie podnieść na duchu i sprawić, że walka z moją własną psychiką stawała się choć trochę przyjemniejsza. Lecz gdy jej zabrakło...