Rozdział V [1/2] - Sal, ja byłam...nietrzeźwa. To była chwila słabości

2.8K 92 8
                                    

- Olly – usłyszałam nad swoim uchem. Jęknęłam głośno i machnęłam ręką. – Olly – tym razem oprawca mną potrząsnął – Olly do cholery... - szeptał – Wstań.

Wydałam z siebie ciężki do opisania dźwięk i starałam się podnieść chociaż jedną powiekę, ale okazały się za ciężkie. Osoba silnie usiłująca mnie zbudzić odeszła co mnie ucieszyło, jednak nie spodziewałam się, że przyprowadzi ze sobą takie wsparcie. Poczułam na twarzy coś nieprzyjemnie mokrego i śmierdzącego. Natychmiast się zerwałam i otworzyłam oczy. Spiorunowałam wzrokiem Sally, która posłużyła się moim psem.

- Fiona, a ja myślałam, że gramy w jednej drużynie.... – wymamrotałam

- Ona jest po stronie zwycięzców, skarbie – zaśmiała się słodko – Idź się ogarnij. Już dziesiąta, musimy posprzątać

- Która?! – z niedowierzaniem spojrzałam na zegar – Sally, dlaczego obudziłaś mnie o dziesiątej rano!? Już kompletnie zdurniałaś?

- Wiem, że kac cię męczy, ale myślę, że nie tylko on powinien – założyła ręce na piersi i rzuciła mi surowe spojrzenie

Zmarszczyłam brwi

- Co?

Wskazała palcem Nicka leżącego obok mnie na kanapie w salonie. Nawet nie trafiłam do swojego łóżka. Przetarłam twarz dłońmi

- Jezu, Sal... przecież nic się nie stało – chwyciła mnie za ramię i pociągnęła w stronę kuchni. Musiałam uważać, żeby na nikogo nie nadepnąć. Kilka osób spało jeszcze na ziemi.

- Olly, ja wiem jaka jesteś... - widziałam troskę na jej twarzy – ale to twoja siostra. Ja ich wczoraj obserwowałam, oni naprawdę wyglądają na zakochanych. Becka otrząsnęła się po Finnie – uśmiechnęła się nieznacznie, a ja odwzajemniłam ten gest – Błagam cię nie rób jej tego

- Sally uspokój się. W życiu bym jej tego nie zrobiła. Zasnęliśmy na tej kanapie razem, bo tak akurat siedzieliśmy. Nic się przecież nie stało. Nawet go nie dotknęłam.

Pokręciła głową zrezygnowana

- Ty naprawdę nic nie pamiętasz z wczorajszej nocy? – westchnęła, gdy długo nie odpowiadałam i obróciła się by, jak widać wrócić do sprzątania kuchni. Zaczęła zbierać do worka puste butelki zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy.

- Sal co się wczoraj stało?

- Miałyśmy się ograniczać Olly – wymamrotała

- Sally co się stało? – powtórzyłam pytanie

- Nic wielkiego – ustawiła wielki worek pełen szkła pod ścianę i zabrała się za brudne naczynia. – Tylko przyssałaś się do chłopaka swojej siostry jak pijawka

Jęknęłam głośno siadając na jednym z krzeseł, przy okazji depcząc komuś po palcach. Tym kimś był Damon. Nawet nie drgnął

- Sprawdzałam go – powiedziała Sal widząc jak na niego patrzę – Żyje, ale nieźle się wstawił. Nie zbudzisz go chyba do wieczora

- Ty coś w ogóle piłaś? Nawet kaca nie masz

- Może dwa drinki – wzruszyła ramionami – Ktoś musiał tego wszystkiego pilnować

Do oczu napłynęły mi łzy. Czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałą przyjaciółkę? Podeszłam do niej i zamknęłam w mocnym uścisku

- Kocham cię – wyszeptałam do jej ucha

Westchnęła i pogładziła mnie po głowie

- Wiem. Ja ciebie też. – odsunęła się i posłała mi ciepły uśmiech – A teraz idź się wykąp, bo śmierdzisz nie miłosiernie. Widzę cię tutaj za dwadzieścia minut. Sama tego nie sprzątnę. Wychodząc nie potknij się przypadkiem o jakiegoś trupa, wszędzie ich pełno.

Łatwa sztuka(zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz