Rozdział XXXIII - Nienawidzę cię, Nick...

1.5K 71 65
                                    

Kiedy doszło do mnie, że nie śnie, szybko zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami i z płaczem osunęłam się na ziemię. Teraz już było mi wszystko jedno.

Mogli mnie zabić.

- Kajtus! – usłyszałam jego głos. Był inny niż pamiętałam. Wyższy, twardszy, groźniejszy. – Kurwa! Uspokoicie się?! Słychać was z zewnątrz! – krzyknął, a kłótnia ustała.

- Nick, do kurwy, co ty tu robisz?

To samo pytanie, ja zadawałam sobie. Moje serce krwawiło, bolała mnie każda komórka ciała. Adrenalina się ulotniła, straciłam energię, została jedyne rozpacz.

Nick zna tych ludzi. Zna ich imiona. Doskonale wiedział kim są. To on wprowadził ich na bankiet, on pomógł im zrealizować ich obrzydliwy plan. To było niewybaczalne...

Nagle do głowy przyszła mi myśl..., że przecież moja intuicja mnie nie zawiodła. Wiedziałam, że jeśli się zakocham stanie mi się krzywda. W moim sercu powstała iskierka nadziei, która w tym momencie zgasła, by już nigdy się nie pojawić.

Miałam być bezlitosna, twarda. Czym się stałam? Dlaczego to sobie zrobiłam?

Zmarszczyłam brwi zadając sobie te pytania w głowie. Wstałam z zaciśniętymi pięściami. Teraz powinnam wyjść z pokoju, napluć mu w twarz i usunąć ze swojego życia. Zapomnieć.

Ale byłam, kurwa, porwana. Jeśli Nick cały czas grał, to nie pozwoli mi tak szybko wyjść.

Bałam się usłyszeć jego drwiący śmiech. Nie chciałam żeby wyrzygiwał mi jaka łatwa byłam, jaka głupia. Powie mi, że myślał, że z taką sztuką będzie jakikolwiek problem. Bo przecież znana jestem z niedostępności.

Otworzyłam drzwi na całą szerokość i ruszyłam w stronę wyjścia z mieszkania. Nie miałam zamiaru się z nimi patyczkować. Uprawiam sport walki do cholery jasnej.

- Gdzie ona jest, Kajtus? – przystanęłam słysząc to pytanie. Schowałam się za ścianą i nasłuchiwałam – Nie rób ze mnie idioty, brałem udział w akcji, mam prawo wiedzieć.

NICK POV.

- Twoje wahania zepsują nam wszystko – powiedział zachowując całkowity spokój, ale ja nie wytrzymałem. Jeśli on zaraz nie powie mi, gdzie trzyma Olly, przysięgam, że go zabiję. Podszedłem do niego i zacząłem szarpać za kołnierz jego koszuli.

- Mów. Gdzie. Jest. Olympia. – wycedziłem, a on tylko cicho się zaśmiał. Pokręcił głową i bez żadnego wysiłku mnie od siebie osunął.

- Nick uspokój się. – westchnął cicho i już miał coś powiedzieć, ale zamilkł skupiając wzrok na ścianie za mną. Prześledziłem go i nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy płakać. Czułem jak moją twarz oblewa rumieniec. Olly stanęła w progu i patrzyła na mnie wielkimi, przeszkolonymi oczami. Jej wyraz twarzy mówił wszystko. Nienawidziła mnie.

- Olly... posłuchaj mnie... - zrobiłem krok w jej stronę, a ona uciekła przede mną jak przed ogniem. W tym momencie już wiedziałem, że zniszczyłem wszystko nieodwracalnie. Nie było nawet najmniejszej szansy na to, żeby mi wybaczyła. Widziałem to w jej oczach.

- Tak mnie kochałeś, tak? – parsknęła i wsunęła długie palce we włosy. – Tak ci na mnie zależało? Rewelacyjne, kurwa, aktorstwo Nick! Godne Oscara! – ryknęła tak głośno, że aż mnie cofnęło.

- Olly... daj mi się wytłumaczyć...

- Naprawdę? Uważasz, że za to jak mnie potraktowałeś zasłużyłeś na to? Z resztą... tu nie ma czego tłumaczyć, okłamałeś mnie. A ja głupia byłam pewna, że mnie kochasz...

Łatwa sztuka(zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz