Demon

849 54 11
                                    

Ja, Sammy i Dean jechaliśmy na polowanie. Gdy dotarliśmy do jakiejś starej rudery, wyszliśmy z Impali i zabraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy. To miało być łatwe polowanie na demony, których, z tego co nam było wiadome, nie było dużo. Po wejściu do budynku i wstępnym rozejrzeniu się oznajmiłam:
-Okay chłopaki. Wy pójdźcie tutaj korytarzem, a ja zejdę na dół.
-Nie, sama tam nie pójdziesz - rzekł stanowczo Sam. -Idę z tobą. Dean da sobie radę, prawda braciszku? - spojrzał na brata wzrokiem mówiącym: "Zrób tak, jasne?". Dean zmarszczył brwi, lecz zaraz rzekł:
-A tak, jasne. Dam sobie radę.
-Chłopaki - rzekłam - Nie jestem dzieckiem i sobie poradzę. Ruszcie tyłki i idźcie zanim zlecą się tutaj demony. Jazda! - rozkazałam i popchnęłam ich lekko.
-Ale jakby co daj mi znać, okay? - powiedział Sam ze wzrokiem pełnym obawy.
-Jasne, idź już. - pocałowałam go szybko w usta. Chłopaki poszli swoją drogą, a ja zeszłam na dół.

Zabiłam już tyle demonów, że po szóstym skończyłam liczyć. Sprawa miała być łatwa, a jak widać nie zanosiło się na szybki powrót do domu. "Winchesterzy też pewnie mają kupę roboty" pomyślałam. Został ostatni demon. Już go miałam dźgnąć sztyletem, gdy nagle drugi, nie widziałam go wcześniej zupełnie, złapał mnie mocno za ręce i unieruchomił. "Świetnie, jak mogłam go przegapić? Co za kretynka!" pomyślałam. I już miałam krzyknąć, gdy nagle demon wyszedł z ciała obcej mi kobiety i wszedł do mojego, a tamta, zapewne nie żywa lub nieprzytomna, upadła na zimną podłogę.
Ja, a raczej demon w moim ciele i drugi potwór, uciekliśmy z tamtego miejsca.

2 dni później

Ukrywaliśmy się we dwójkę w innej ruderze. Próbowałam już kilka razy zapanować nad swoim ciałem. Dwa razy mi się udało. Ostatnim nawet na jakąś minutę ale i tak nie dałam rady nic zrobić, skurczybyk dalej był mocny i mnie pokonywał.

Usłyszałam jakiś trzask. "Mój" partner pobiegł do drzwi frontowych. Długo nie wracał, a ja, teoretycznie ja, chodziłam w kółko i sięgnęłam po sztylet, który schowałam za paskiem od spodni. Demon w moim ciele się odwrócił i ujrzał Sama. Boże, to Sammy!
-Wreszcie, Kate! - rzekł z ulgą -Tyle cię szukaliśmy! Co się stało? - podszedł do mnie. To źle. Bardzo źle. Demon uśmiechnął się i pokazał czarne oczy. Zanim Sam zareagował "ja" odepchnęłam go na ścianę, a chłopak upadł z jękiem.
-To nie, jak jej tam? Kate, przystojniaku. Ale miło było patrzeć na to, jak oddychasz z ulgą na widok swojej miłości - demon zrobił cudzysłów przy dwóch ostatnich wyrazach.
-Zostaw ją sukinsynie! - krzyknął Sam, próbując wstać. Demon znów go odepchnął na ziemię.
-Zginiesz marnie, Samie Winchesterze. Ale mogę ci dać trochę przyjemności na koniec twojego żywota - potwór podszedł do chłopaka - Chcesz się napić mojej krwi? Ciepłej, gęstej, słodkiej...- teatralnie demon zamruczał, podnosząc podbródek młodszego z braci. Wyjął sztylet i patrząc mu głęboko w oczy, przystawił go do gardła Winchestera.
-Spieprzaj - rzekł stanowczo Sam.
-Jak tak możesz mówić? Do mnie? -potwór udał, że jest urażony i odszedł z uśmiechem na ustach od chłopaka, chowając broń. W tym momencie wszedł Dean.
-Wszędzie czysto. Kate! Jesteś wre...-nie dane mu było dokończyć, gdyż demon rzucił nim o ścianę. -Co do cholery?
-A o to sławny Dean Winchester! Jak miło was poznać! -demon uśmiechnął się szerzej. -Nie wiedziałam, że kiedyś was poznam. Warto było wejść w tę dziewuchę.
-Wyjdź z niej ty podstępna ku*wo! Zostaw ją w spokoju! -krzyknął starszy z braci
 -Kate, wiem, że tam jesteś. - rzekł Sam, wstając.
-Kochaniutki - znów nim rzucono - Tej twojej laluni tu już nie ma.
-Kłamiesz, ty... - zaczął Dean, pochodząc do potwora, lecz on też został rzucony na ziemię.
-O co wy się martwcie? Ona was nienawidzi, a wy się o nią przejmujecie jak nie wiem co.
-Co ty pieprzysz?! - krzyknął Sam
-To prawda. A ty myślisz, że ona cię kocha? Ona cię wykorzystuje! Nic do ciebie nie czuje! -demon się zaśmiał.
-Dosyć tego!  Exorcizamus te omnis...- zaczął Dean. Demon spojrzał na niego wrogo
-Zamknij się! - demon zaczął do niego podchodzić, lecz ten ciągnął dalej. Nagle Sam nieoczekiwanie wyjął z kieszeni butelkę z wodą święconą. Szybkim i sprawnym ruchem podbiegł do demona i oblał go cieczą. Złapał i unieruchomił. Dean dalej mówiąc egzorcyzm oblał potwora wodą ze swojej butelki.
-....audi nos! - skończył, Sam mnie puścił, a z mojego ciała wyszedł demon. Osunęłam się nieprzytomna na ziemię.

Jechaliśmy do domu. Przebudziłam się i rozejrzałam. Spałam na tyle samochodu. Chłopaki jechali w ciszy. Wiedziałam, że czeka mnie mocna reprymenda. Westchnęłam cicho i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Hej...- przywitałam się z braćmi -Zanim mnie opieprzycie, wiedzcie, że robiłam wszystko co w mojej mocy.
Nie odzywali się. Obaj byli zdenerwowani, a Sam na dodatek spięty. Znów westchnęłam.
-Dobrze, że już jesteś z nami. -rzekł Dean. - Szukaliśmy cię dwa pieprzone dni. Więcej nigdzie nie pójdziesz sama.
Wiedząc, że i tak nie wygram rzekłam:
-Dobrze, przepraszam.

Dojechaliśmy na miejsce. Dean wyszedł pierwszy. Ja z Samem zaraz po nim. Zatrzymałam młodszego z nich łapiąc za ramię, a Deanowi skinęłam głową, dając znak aby poszedł do domu. Zrozumiał i nas zostawił.
-Sam...? - zaczęłam niepewnie. - Ja... ja wiem co mówił demon. Byłam cały czas obecna.
Chłopak zrzucił rękę, odwrócił się w moją stronę i założył ręce na piersi.
-To świetnie. - rzucił sarkastycznie.
-Sam, przecież wiesz co do ciebie czuję.
-No właśnie nie jestem pewien.
-On kłamał. Demony kłamią.
-W każdej ich opowiastce jest trochę prawdy. -zmarszczył brwi
- Sam, do cholery! Dobrze wiesz, że Cię kocham! Pozwolisz wmówić sobie, że jest inaczej, bo jakiś skurwiel, będąc w moim ciele tak powiedział? To wiadome, że chciał ci dopiec. - spuścił wzrok. Dotknęłam dłonią jego policzka. -Sammy...
Spojrzał na mnie. Ujął moją dłoń w swoją.
-Fakt. Przepraszam. Przepraszam, że zwątpiłem. - uśmiechnęłam się lekko i złączyłam nasze usta w pocałunku.

****
Czas na historię z Samem! I jak się podobało? 😉 Komentujcie, bo widzę, że czytacie ale nikt się nie wypowiada.

Scenki z SupernaturalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz