Zdrada

938 76 8
                                    

Przyszłam do domu Winchesterów po swoje ostatnie rzeczy. Na szczęście nikogo nie było a ja dalej miałam klucze, które chciałam oddać któremuś z braci przy pierwszej, lepszej okazji. Gdy kończyłam pakować ostatnie ubrania ktoś wszedł do domu. Kierował się w stronę mojego pokoju. Po chodzie rozpoznałam, że to Dean. Stanął w progu i przyglądał mi się z bólem w oczach. Wyglądał okropnie. Oczy miał przekrwione i zmęczone od płaczu. Zapewne długo nie spał i cały czas funkcjonował na kawie i whisky. Jego urocze kurze łapki i zmarszczki się uwydatniły jeszcze bardziej, przez co się nieco postarzał. Miał kilkudniowy zarost. Jego twarz i ciało zdradzało rozpacz.

-Już kończę, zaraz mnie tu nie będzie -rzekłam zasuwając torbę. Zarzuciłam ją sobie na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia. Jednak Dean nie chciał mnie przepuścić.

-Kate, proszę... Proszę Cię nie odchodź...-błagał mnie. Zamknęłam na chwilę oczy i przełknęłam ślinę.

-Nie, Dean. Muszę już iść. - przecisnęłam się obok niego. To idealna okazja aby oddać klucze. Nie chcę tu wracać tylko z tego powodu. Podeszłam do stołu w kuchni i tam je położyłam.

-Tak po prostu odejdziesz? - spytał -Nie rób tego. Ja... Tyle razy Cię za to przepraszałem. Wiem, że popełniłem błąd. Cholerny błąd. Nie powinienem tego robić, żałuję tego, tej chwili poniesienia, tego co się stało...

W moich oczach zakręciły się łzy. Słyszałam to już wiele razy przez ostatnie dwa miesiące. Dwa długie, pieprzone miesiące. Odwróciłam się twarzą do szatyna.

-Dean... - przerwałam aby przełknąć łzy -Dobrze wiesz, że mogę znieść wszystko. Naprawdę wszystko. Ale zdrady nie potrafię. -po moim policzku spłynęła łza. Za chwilę druga.

-Tyle razy Cię przepraszałem. Tyle razy mówiłem, że żałuję. Nie jest mi łatwo z tym co się stało.

-Myślisz, że mi jest łatwo? - podeszłam do niego - Myślisz, że ja nie mam z tym żadnego problemu? Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko. Nawet nie masz pojęcia ile nocy przepłakałam, ile razy chciałam tu przyjść i rzucić ci się w ramiona - kolejne dwie łzy.

-Wiem. Naprawdę jestem tego świadom. Gdybym mógł cofnąć czas...

-Ale nie możesz. - rzekłam sucho.

-Ale gdybym mógł zrobiłbym to od razu. Proszę, daj mi szansę. Nie powtórzę tego błędu. -dotknął dłonią mojego policzka.

-Z pewnością -rzekłam i uśmiechnęłam się sarkastycznie. Odepchnęłam jego dłoń. -Na pewno tego już nie zrobisz.

-Kocham cię do cholery! Ile razy mam ci powtarzać jak bardzo to do ciebie czuję i jak bardzo żałuję tamtej sytuacji?

-Dean...

-Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie już nie kochasz. - ujął moją twarz w dłonie.

-Proszę, przestań -rzekłam cicho.

-Zrób to. Powiedz, że żałujesz tego, że mnie poznałaś. Że nie chcesz mnie już widzieć. Teraz. -załkałam gorzko. -Nie chcę Cię stracić. Tęsknię za tobą - kontynuował -Tęsknię za twoim uśmiechem. Za naszymi żartami - oparł swoje czoło o moje -Za wieczorami spędzonymi przed telewizorem, gdzie oglądając serial i popijając piwo, tuliliśmy się do siebie. Pragnę Cię i nie chcę abyś odchodziła... - Otarłam twarz z łez i powoli się odsunęłam od chłopaka.

-Ja...muszę już iść. Proszę, nie utrudniaj tego. - odwróciłam się i zrobiłam dwa kroki wprzód do wyjścia. Jednak nie dane mi było odejść. Ukochany złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.

-Nie, nie pozwolę ci odejść. - rzekł stanowczo i mnie do siebie odwrócił.

-Proszę Cię... -rzekłam a on przyciągnął mnie do siebie i zrzucił mi z ramienia torbę.

-Nie pozwolę -powiedział cicho i mnie pocałował. Pocałunek był powolny i namiętny. Na początku zdezorientowana, odwzajemniłam go. Wkońcu oboje tego pragnęliśmy. Gdy się opamiętałam, odsunęłam się od Winchestera.

-Dean, przestań. Ja...- spojrzałam mu w oczy. I w jednej chwili zobaczyłam cały, dokładnie cały jego ból. I zrozumiałam, że mimo wszystko kocham tego idiotę. Że bardzo chciałam tego pocałunku. Dalej go chcę. Ba. A nawet więcej. Przełknęłam ślinę i rzekłam - Pieprzyć to. - wpiłam się w jego usta. Od razu to odwzajemnił. Pocałunek był namiętny i przepełniony tęsknotą oraz desperacją. Nasze ręce błądziły po naszych ciałach. Tak bardzo tego potrzebowaliśmy. Oboje.

Dean, nie odrywając się od moich ust, zaprowadził nas do swojego pokoju, który był najbliżej. Zamknął drzwi za nami i podszedł ze mną do łóżka. Zdjął z siebie bluzkę, ja swoją z mojego ciała. Po chwili nadzy leżeliśmy na łóżku. Pocałunkom nie było końca. Od moich ust, przez policzki aż do ucha znaczył drogę drobnymi całusami. Oplotłam jego ramiona swoimi i delikatnie jeździłam paznokciami po jego plecach. Zaczął całować moją szyję. Odchyliłam głowę aby ułatwić mu dostęp. Cicho jęknęłam...

Po stosunku leżałam wtulona w tors chłopaka. On bawił się moimi włosami, a ja kreśliłam kółka na jego klatce piersiowej.

-Bardzo Cię kocham. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym ciebie stracić - obróciłam się na brzuch i spojrzałam mu w oczy -Przepraszam za tamto. I będę cię przepraszać do końca...- nie dane mu było dokończyć, uciszyłam go pocałunkiem.

-Dość już, naprawdę. -uśmiechnęłam się. -Choć muszę przyznać, że to zagranie było nie fair.

-Było prawdziwe. Ale raczej ci się podobało? -uśmiechnął się szelmowsko.

-Ty! -dałam mu pstryczka w nos.

-Mała podła - uśmiechnął się

-Ej. Tylko nie mała -nabzdyczyłam się.

-Czyżby ktoś tu miał kompleksy? - złapał mnie dwoma palcami za policzek i zrobił "bobaska".

-Dean...- rzekłam ostrzegawczo.

-Oj kocham cię wariatko. - pocałował mnie czule.

****
845 słów? Skąd? 😰
Mam nadzieję, że się podobało. Nie mogłam się oprzeć i napisałam to opowiadanie. 😁
Zostawcie po sobie jakiś ślad. Szczególnie komentarz, czy się podoba czy nie? 😉

Scenki z SupernaturalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz