Randka?

723 46 13
                                    

Siedziałam podekscytowana w swoim pokoju. Za dwie godziny byłam umówiona na randkę. Stwierdźmy fakt, życie prywatne łowcy nie jest proste, a jeśli już chodzi o spotkania z innymi osobami - praktycznie niemożliwe. Dlatego, gdy podczas ostatniego polowania szukaliśmy informacji u rodziny mężczyzny, który został zabity przez wampiry, jego sąsiad -Jack- zaprosił mnie na spotkanie, zgodziłam się od razu. Jack to wysoki, przystojny szatyn, z brązowymi oczami i uroczymi dołkami w policzkach kiedy się uśmiecha. Zgrzeszyłabym, mówiąc, że mi się on nie spodobał.
Stałam przed szafą i zastanawiałam się, którą sukienkę wybrać: czerwoną, za kolano, która doda mi uroku czy małą czarną, z większym dekoltem niż poprzednia, która podkreśli moje kształty. Przyglądałam im się pięć minut i dalej nie potrafiłam się zdecydować. Wkońcu stwierdziłam, że potrzebuję rady. I wpadł mi do głowy głupi pomysł, a mianowicie zapytać się Deana. Nie miałam do kogo się zwrócić, Sam spał zmęczony po robocie, a starszy Winchester siedział gdzieś w bunkrze i jako jedyny mógł mi pomóc. Westchnęłam, zabrałam obie sukienki i poszłam do salonu, gdzie przebywał Winchester. Siedział przy stole, czytając jakąś księgę i popijając whisky. Stanęłam obok niego, na co chłopak nie zareagował.
-Dean- zaczęłam -Potrzebuję twojej pomocy. Dokładnie, to rady.
Chłopak wziął łyk alkoholu i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Za dwie godziny wychodzę i nie wiem, którą sukienkę wybrać. Tę- przyłożyłam czerwoną do ciała -czy tę?- zrobiłam to samo z drugą suknią. Starszy Winchester zmierzył mnie wzrokiem, to samo zrobił z ubraniami. Wkońcu obojętnym głosem rzekł:
-Żadna z nich.- wrócił spojrzeniem do książki.
-Co? Dlaczego żadna?- spytałam skołowana, opuszczając niżej sukienki.
-Bo nigdzie dzisiaj nie pójdziesz.- odrzekł ze wzrokiem dalej wlepionym w księgę.
-Jak to? Przecież...
-Mamy robotę.- przerwał mi.
-Dopiero co jedną skończyliśmy, Dean. Daj odpocząć i mi, i sobie, i Samowi. Jak zrobimy sobie wolny jeden wieczór świat się nie zawali.- powiedziałam spokojnie.
-Nie ma mowy. Nigdzie nie idziesz.- upił łyk ze szklanki. Patrzyłam na niego krótką chwilę, zastanawiając się czemu jest taki stanowczy i uparty. Przecież gdyby to o niego chodziło, od razu by poszedł do baru i wrócił późno w nocy albo następnego poranka. Ostatnio tego nie robił tak często ale mieliśmy rzeczywiście dużo spraw.

Nawet na mnie nie spojrzał, więc spytałam się:
-O co ci chodzi, co? Nie mogę zrobić sobie chwili wolnego? Jeśli ty chciałbyś pójść do baru, to nikt by cię nie zatrzymał. Ale jeśli ja chcę gdzieś wyjść, to nagle jest problem?- odłożyłam ubrania na krzesło i założyłam ręce na piersi.
-Ten facet, z którym chcesz wyjść, nie podoba mi się.- odpowiedział po kilku sekundach namysłu.
-To o to chodzi.- pokiwałam głową. -A mogę się spytać, dlaczego?
-Po prostu, coś z nim nie tak.- rzekł chłodno.
-A, co dokładnie?- spytałam. Wiedziałam, że nie wytrzyma i zaraz zacznie mówić wszystko co tylko możliwe, abym nie wyszła z Jackiem.
-On jest dziwny, podejrzany, po prostu uszanuj oraz weź do siebie moje słowa  i nie zbliżaj się do niego.- wreszcie na mnie spojrzał.
-On ma na imię Jack i wcale nie jest dziwny. Wręcz przeciwnie, jest bardzo miłym mężczyzną, dawno takiego nie spotkałam. Ty również uszanuj moje zdanie.- popatrzyłam na szatyna wymownie. Zacisnął usta w wąską linię. Zabrakło mu argumentów. Wiedziałam to. Westchnęłam. -Dean, nie wiem dlaczego naprawdę on ci przeszkadza. Ale wiedz, że i tak wyjdę. Nie potrzebuję twojego błogosławieństwa w tym temacie.- rzekłam spokojnie, nie chcąc doprowadzić do kłótni. Widziałam jak zaciska zęby. Sięgnęłam po ubrania -Ubiorę czarną.
Już miałam odchodzić, gdy nagle poczułam dłoń Winchestera na swoim nadgarstku. Odwróciłam się w jego stronę a on stanął przede mną.
-Co?- spytałam.
-Nie idź z tym całym Jackiem.- skrzywił się, wymawiając imię mężczyzny.
-To jest niesprawiedliwe. Ty możesz wychodzić kiedy ci się podoba, zdarza ci się to nawet podczas pracy. A ja nie mogę się z kimś spotkać chociaż raz?- wyrwałam rękę z jego uścisku. Już miał coś powiedzieć, lecz kontynuowałam -Podaj mi jeden powód, dla którego mam zostać w domu.
Patrzyłam w jego oczy. Widziałam jak bił się z myślami. Westchnęłam.
-Dean...- zaczęłam.
Lecz on mi przerwał, dotykając mojego policzka i całując mnie w usta. Stałam zaskoczona. Przez chwilę nie wiedziałam co się stało. Chłopak, nie widząc mojego sprzeciwu, włożył dłoń w moje włosy i pogłębił pocałunek. Wkońcu podniecenie wzięło górę i oddałam go z podobną namiętnością, a swoje ręce zarzuciłam mu na kark. Sukienki musiałam upuścić. Poczułam łaskotanie w podbrzuszu. Nie wiedziałam co mi się stało, nigdy nie czułam czegoś takiego do starszego Winchestera albo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nagle się opamiętałam i oderwałam od mężczyzny. Oddychając szybko i niespokojnie, odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich...zawód? Zdumienie? Żal? Sama nie miałam pojęcia.
-Dean, to... Zapomnijmy o tym, okay? To nie miało miejsca.- rzekłam zakłopotana.
-Dlaczego? Oddałaś pocałunek, chciałaś tego.- zbliżył się do mnie. Dotknęłam dłonią jego klatki piersiowej, chcąc zachować dystans między nami.
-Chciałam. To znaczy nie... Nie wiem.- znów plątałam się we własnych myślach -Po prostu zapomnijmy o tym.- powtórzyłam.
-Kate, przecież...- zaczął.
-Nie, Dean. Wiesz, że tak nie możemy i to nie ma prawa się udać.- sięgnęłam po ubrania -Ale dopiąłeś swego. Nie mam ochoty już nigdzie wychodzić.- rzekłam i pospiesznie wyszłam z salonu. Wydawało mi się, że słyszałam jak wypowiadał moje imię. Po wejściu do swojego pokoju zadzwoniłam do Jacka i odwołałam spotkanie.

****
Miałam chwilę czasu, więc napisałam ten rozdział. I wiem dwie rzeczy:
-jestem złą kobietą 😂
-rozdział ssie 😕
Do następnego! 😉

Scenki z SupernaturalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz