Zakaz Samanthy

442 32 13
                                    

Na ostatnim polowaniu zostałam trochę poturbowana. Nie stało mi się nic złego ale Sam, oczywiście, nie odstępował mnie na krok. Przez pierwsze trzy dni nie pozwalał mi wstawać z łóżka. Przecież to chore! On sam był o wiele bardziej zraniony niż ja. A mimo to opiekował się mną jak małym dzieckiem.

Na polowaniu nie byłam już dwa miesiące. To okropnie dużo czasu. Skarżyłam się nawet Deanowi. W końcu jest starszy i mógłby zareagować, lecz Samantha dalej upierał się przy swoim. Miałam tego dość. Kolejnej roboty przepuścić nie mogłam.

Nadażyła się świetna okazja: gniazdo wampirów. Chłopaki nie daliby sobie rady beze mnie. Gniazdo było zbyt duże i za silne nawet na tak doświadczonych łowców. Po usłyszeniu od Deana wiadomości o nowej pracy, z uśmiechem na twarzy, ruszyłam w kierunku pokoju, aby zebrać wszystkie potrzebne rzeczy. Jednak zatrzymał mnie głos Sama.
-A ty dokąd, Natalie?- odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Jadę z wami na polowanie.- odpowiedziałam. Sam zamrugał dwa razy i roześmiał się.
-Nigdzie nie jedziesz.- rzekł stanowczo.
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale". Dobrze wiesz, jak skończyło się ostatnie polowanie.
-Skończyło się tak, że ty wyglądałeś gorzej ode mnie ale i tak mnie niańczyłeś.- założyłam ręce na piersi.
-Nie do końca o to mi chodziło...
-Droga Samantho.- przerwałam jego wywód. -Nie dacie sobie rady beze mnie. Potworów jest za dużo i nawet wy będziecie potrzebowali wsparcia. A ja- wskazałam palcem na siebie - jestem najlepszą łowczynią jaką znacie.- uśmiechnęłam się triumfalnie. Sam popatrzył na mnie chwilę.
-Nie. Jedziesz.- rzekł i poszedł do swojego pokoju, a ja za nim.

Po pół godzinnej rozmowie, a raczej przekrzykiwania się, Sam dalej nie pozwolił mi jechać. Wypadłam z jego pokoju wściekła jak osa. On wychylił się jedynie zza drzwi i rzekł:
-Zadzwonię do Jody aby cię popilnowała.
Stanęłam jak wryta.
-Słucham?- odwróciłam się w jego stronę. -Naślesz na mnie Jody? Uważasz, że to coś da? Jeśli będę chciała pojadę za wami. I za pewne to zrobię czy ci się to podoba czy nie!- krzyknęłam i poszłam do salonu.

Sam rzeczywiście zadzwonił po Jody. I cholera, miał farta. Była całkiem niedaleko bunkru, na jakimś spotkaniu szeryfów. Po dwóch godzinach przyjechała.

Zawsze uwielbiałam tę kobietę, jest wspaniała. Ale jak choć wtedy pomyślałam, że miała mnie niańczyć, bo tak jej kazała Samantha, to szlag mnie jasny trafiał. Tak więc Winchesterzy pojechali, a my zostałyśmy same. Zaparzyłam nam herbaty i usiadłam przy stole obok Mills.

-Wiesz, że on cię kocha? Dlatego tak się martwi.- rozpoczęła rozmowę Jody.
-Wiem. Ale to nie zmienia faktu, że jest nadopiekuńczy. Jestem dorosła i potrafię polować, co chłopakom uświadomiłam niejednokrotnie.- upiłam łyk napoju.
-Nie możesz go obwiniać za to. Ty i Dean jesteście jego jedyną rodziną. Nikogo oprócz was nie ma.
-Ja to doskonale rozumiem, Jody.
Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Ja też się o nich martwiłam. Pomijając już samą chęć polowania, chciałam być tam z nimi i im pomóc. I tak jak każdemu łowcy, oprócz tego całego gadania, że akurat to MY musimy to wszystko robić, choć trochę to lubimy. Gdy już się w to ktoś wkręci, nie ma odwrotu. I nawet każdemu się to podoba w jakimś stopniu. Tylko nikt się świadomie do tego nie przyzna. Tak więc, chciałam tam być.

Zaczęłam tupać nogą. Zagryzłam dolną wargę. Spojrzałam na Jody. Przecież to nienormalne aby pilnowała mnie dorosła kobieta w takiej sytuacji!
-Jedź.- uśmiechnęła się.
-Co?- "nie przesłyszałam się?"
-Jedź. Wiem, że chcesz tam być. W nocy przecież i tak byś tam pojechała.
-W takim razie dlaczego...
-Przyjechałam tu dla Sama, żeby nie miał później do mnie pretensji. Przy okazji mogłam się wyrwać z tego nudnego spotkania.- uśmiechnęła się.
-Boże, dziękuję ci!- podeszłam do niej, pocałowałam w policzek i pobiegłam się spakować.
-Uważaj na siebie i pilnuj tych dzieciaków, Natalie!- usłyszałam gdy wychodziłam.

Dotarcie na miejsce zajęło mi godzinę z hakiem. Spieszyłam się i to bardzo. Błędem chłopaków było omówienie wszystkiego przy mnie, gdy czekaliśmy na Jody. Weszłam do odpowiedniego budynku. Spodziewałam się czegokolwiek ale była kompletna cisza. Szłam korytarzem z maczetą w dłoni, rozglądając się uważnie. Nagle usłyszałam krzyk. Odwróciłam się gwałtownie i dostałam z pięści w twarz. Upadłam na zimną posadzkę. W ustach poczułam metaliczny posmak krwi. Wampir zawisł nade mną i pokazał swoje zęby. Już miałam wyciągać z kieszeni spodni strzykawkę z krwią umarlaka, gdy ktoś odciął głowę potworowi. Druga z osób pomogła mi wstać.
-Natalie, do cholery, co ty tu robisz?- spytał Dean.
-Przecież miałaś zostać z...
-Schyl się!- przerwałam Samowi, w momencie, gdy wampir miał się na niego rzucić. Ten uczynił to co rozkazałam, a Dean odciął łeb wroga.

Pokonaliśmy gniazdo razem, w nagrodę zarobiliśmy parę siniaków i zadrapań, lecz tym razem nic poważnego się nie stało.
Dean wracał z powrotem Impalą, Sammy pojechał ze mną. Nie dlatego, że byłam jego dziewczyną i chciał ze mną jechać. Chciał mi oczywiście dać reprymendę i pomarudzić.
-... i nie powinnaś tam jechać. Dalibyśmy sobie radę sami.- naburmuszony siedział obok mnie kończąc wywód. Nie odezwałam się ani razu. Nadszedł ten czas.
-Moja ukochana Samantho.- spojrzał na mnie złowrogim wzrokiem, nie lubił tego określenia. Mi się podobało, zachichotałam.-Więc, dobrze wiesz, że i tak bym pojechała. Nie miej żalu do Jody. Ale wiedz, że ja również się o ciebie martwiłam.

Westchnął. Jak zwykle uparty w tej sprawie. Jak jego braciszek.

-Nie denerwuj się, Sam. Tyle razy ci tłumaczę, że jestem dorosła i dam sobie radę. Od paru siniaków czy innych takich nie umrę. Dobrze wiesz, że przechodziliśmy gorsze rzeczy.
-Ja się po prostu o ciebie martwię, Natalie.- rzekł z tymi jego szczenięcymi oczami.
-Rozumiem to. Co nie znaczy, że masz się mną opiekować jak małym dzieckiem.- westchnęłam. -Proszę cię tylko o to, abyś nie był tak bardzo nadopiekuńczy.- spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się. -Kocham cię.
-Ja ciebie też, bardzo.- również się uśmiechnął.
Reszta drogi minęła nam miło. Bardzo miło.

( ͡° ͜ʖ ͡°)

****
Kochani, mam to! Nie jestem do końca pewna czy ta akcja z Jody była konieczna ale mam nadzieję,  że Wam się spodoba ❤❤

Scenki z SupernaturalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz