·13·

101 13 5
                                    

Izabela

Usiadłam na ławce przed budynkiem i zaczęłam myśleć nad tym co przed chwilą usłyszałam. Z zamyśleń wyrwał mnie szelest krzaków.

- Wychodź. - wrzasnęłam w przestrzeń. Po chwili z krzaków wyszła Rozalia.

- Spokojnie, przyszłam tu w dobrym celu. - odpowiedziała podchodząc bliżej.

- Stój tam!! Paweł! - wrzasnęłam i spojrzałam na nią wkurzona.- To, że cię nie zabiłam za pierwszym razem nie znaczy, że ponownie daruję Ci życie.

- Powinnaś, bo mam informacje które uratują wam życie.- powiedziała, a przez drzwi wyleciał Paweł z bronią, podbiegł do mnie i wycelował do dziewczyny.

- Interesujące, mów dalej.- powiedziałam i wskazałam Pawłowi dłonią, aby opuścił broń.

- Zostaniecie zaatakowani. W najbliższych dniach, przez moją grupę i nie tylko. Wezmą ludzi z innej części Polski.

- Dlaczego mielibyśmy Ci wierzyć?- odparłam i poczułam rękę Pawła obejmującą mnie w pasie.

- Nie musicie. Po prostu miałam wobec ciebie dług i stwierdziłam że więcej ludzi nie musi bez powodu ginąć. A wy zrobicie z tą informacją co chcecie... - spojrzałam na nią z pogardą i wyjęłam broń z ręki Pawła po czym wycelowałam w dziewczynę.

- A to masz w podziękowaniu za dwa tygodnie śpiączki. - powiedziałam i strzeliłam w jej ramię.

- Zabijcie mnie. I tak mi nie zależy! - wykrzyczała płacząc.

- Po prostu kurwa zniknij mi z oczu. - powiedziałam zdenerwowana, nagle Szatyn objął mnie dwoma rękami od tyłu i oparł głowę na moim ramieniu.

- Spokojnie, wracajmy do środka. - szepnął i wziął ode mnie broń. Spojrzałam w stronę dziewczyny, ale tej już nie było. Gdy weszliśmy do środka wszystkie oczy spojrzały na nas. Paweł oparł ręce o stół , a ja weszłam do pokoju i usiadłam na materacu. Zaczęło do mnie dochodzić co zrobiłam. Po chwili do pomieszczenia wszedł Bartek.

- Hej słyszałem co się stało. - powiedział zamykając drzwi.

- Chyba co zrobiłam. - odpowiedziałam przecierając nos po czym stanęłam naprzeciwko niego.- Jaki jest plan? - Zapytałam czując jak do oczu napływają mi łzy. Bartek spojrzał na mnie marszcząc brwi.

- Hej, chodź tutaj. - powiedział wyciągając przed siebie ręce. Zawahałam się, ale gdy pierwsza łza popłynęła mi po policzku wtuliłam się w jego tors.

- Jestem cholernym potworem. - poczułam dłoń mężczyzny na moich włosach.

- Wcale nie jesteś to ona zafundowała Ci śpiączkę, a jej brat zabił twoje dziecko. - powiedział, a ja spojrzałam na niego.

- Nie rozumiesz, nienawidzę siebie za to co zrobiłam. - powiedziałam, a on złapał moją twarz w dłonie i otarł mi łzy kciukami.

- Nigdy więcej tak nie mów. - powiedział i pocałował mnie delikatnie w czoło.

- Spakuj swoje wszystkie rzeczy za jakiś czas ruszamy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Spakuj swoje wszystkie rzeczy za jakiś czas ruszamy.- Powiedział spokojnie i opuścił pokój...

********************

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
Mile widziane komy i gwiazdki !!

💟💟

#MrsGrimes

·War· Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz