Izabela
-Nie możemy go tu tak zostawić. - powiedziałam przez łzy.
- Wiem... Rano go zakopiemy, a później ruszymy znaleźć resztę. - otarł twarz i przeszedł do drugiego pomieszczenia. Rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie tylko puste pułki, niedaleko jednej z nich leżał czerwony koc. Wzięłam go i przykryłam nim Ignacego po czym przeszłam do drugiego pokoju.
Bartek siedział pod ścianą i palił . Oczy miał lekko przekrwione. Usiadłam obok niego.
- Mogę? - zapytałam, a brunet wyciągnął paczkę w moją stronę. Wyciągnęłam papierosa i wzięłam od niego zapalniczkę.
- Myślisz, że ich znajdziemy?
- Musimy. - powiedziałam wypuszczając dym z płuc. Wzięłam jeszcze parę buchów i zgasiłam fajkę. - To moja wina, to wszystko moja wina gdybym nie wypaliła z tym pomysłem to może byśmy przeczekali tą hordę.- mówiłam przez łzy.
- Nie, zapewne byśmy zrobili jak chciał Paweł i pewnie wszyscy byśmy zginęli. To nie twoja wina, że Ignacy został ugryziony. - powiedział i objął mnie ręką. Wtuliłam swoją głowę w jego ramię, chwilę później przestałam płakać. Zaczęłam robić się senna i lekko przymknęłam oczy...
****************************
- Izabela? - zapytał.
- Co? - wymamrotałam powoli budząc się.
- Kocham Cię. - po tych słowach otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego. - Odkąd weszłaś do domku z Pawłem to wiem. Kiedy byłaś w śpiączce mówiłem Ci to codziennie, mając nadzieję, że usłyszysz.- zaśmiał się pod nosem.
- Bartek ja ... nie ... nie chcę Cię urazić, ale...
- Kochasz Pawła.- przerwał mi. - To widać, on też Cię kocha.
- Masz rację. - dałam radę tylko to powiedzieć. Bartek spojrzał na mnie po czym wstał i złapał za butelkę wody.
- Wstawaj, ruszamy za chwilę. - powiedział chłodno.
- A co z...
- Zakopałem, jakąś godzinę temu. -przerwał mi i ruszył do drzwi. Wstałam z ziemi, wzięłam prawie pusty plecak, a do ręki bat i ruszyłam za nim. Wyszłam z budynku,a on ruszył przed siebie. - Tam jest północ...
Kilka godzin później...
Rozbiłam głowę kolejnemu krwistkowi kiedy zaczęło padać. Uśmiechnęłam się się do siebie i zrzuciłam plecak z ramion.
- Co ty robisz? - zapytał Bartek stojąc obok mnie.
- Mam zamiar pobiegać chwilę w deszczu. Co to też Ci przeszkadza? - zapytałam piorunując go wzrokiem. Mężczyzna pokręcił głową. Biegałam chwilę w deszczu ciesząc się anomalią pogodową, a on tylko kręcił głową zdenerwowany.
- Możemy już iść. - powiedział oschle, a ja się zdenerwowałam.
- O co Ci chodzi do chuja! Odkąd mi to powiedziałeś zachowujesz się jakbyś mnie nienawidził!!
- Ja...
- Nie przerywaj mi! - wrzasnęłam. - To nie moja wina do cholery co do niego czuje, musisz się z tym pogodzić! - powiedziałam, a on tylko świdrował mnie wzrokiem.
- Bella ja nie chciałem, żebyś to tak odczuła ,ale kurwa to boli. - powiedział po czym podszedł bliżej.
- Wiem... Może gdybyś to ty na mnie wpadł po drodze to by było inaczej.
- Może. - powiedział i spuścił głowę na dół. Wzięłam plecak i kij po czym spojrzałam na niego.
- Chodź... musimy ich znaleźć ...
*************************************
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
#TeamPaweł, a może #TeamBartek?
Czekam na wasze komy 😊😊
#MrsGrimes
CZYTASZ
·War·
Novela JuvenilIzabela i Rozalia to dwie zupełnie inne dziewczyny wrzucone w świat opanowany przez wirusa. Zainfekowani działają podobnie do zombie lecz nimi nie są. Rozalia to czternastoletnia brunetka, o orzechowych oczach. Strachliwa, broniona przez brata. Izab...