·17·

106 11 12
                                    

Izabela

-Nie możemy go tu tak zostawić. - powiedziałam przez łzy.

- Wiem... Rano go zakopiemy, a później ruszymy znaleźć resztę. - otarł  twarz i  przeszedł do drugiego pomieszczenia. Rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie tylko puste pułki, niedaleko jednej z nich leżał czerwony koc. Wzięłam go i przykryłam nim Ignacego po czym przeszłam do drugiego pokoju.

Bartek siedział pod ścianą i palił . Oczy miał lekko przekrwione. Usiadłam obok niego.

- Mogę? - zapytałam, a brunet wyciągnął  paczkę w moją stronę. Wyciągnęłam papierosa i wzięłam od niego zapalniczkę.

- Myślisz, że ich znajdziemy?

- Musimy. - powiedziałam wypuszczając dym z płuc. Wzięłam jeszcze parę buchów i zgasiłam fajkę. - To moja wina, to wszystko moja wina gdybym nie wypaliła z tym pomysłem to może byśmy przeczekali tą hordę.- mówiłam przez łzy.

- Nie, zapewne byśmy zrobili jak chciał Paweł i pewnie wszyscy byśmy zginęli. To nie twoja wina, że Ignacy został ugryziony. - powiedział i objął mnie ręką. Wtuliłam swoją głowę w jego ramię, chwilę później przestałam płakać. Zaczęłam robić się senna i lekko przymknęłam oczy...

****************************

- Izabela? - zapytał.

- Co? - wymamrotałam powoli budząc się.

- Kocham Cię. - po tych słowach otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego. - Odkąd weszłaś do domku z Pawłem to wiem. Kiedy byłaś w śpiączce mówiłem Ci to codziennie, mając nadzieję, że usłyszysz.- zaśmiał się pod nosem.

- Bartek ja ... nie ... nie chcę Cię urazić, ale...

- Kochasz Pawła.- przerwał mi. - To widać, on też Cię kocha.

- Masz rację. - dałam radę tylko to powiedzieć. Bartek spojrzał na mnie po czym wstał i złapał za butelkę wody.

- Wstawaj, ruszamy za chwilę. - powiedział chłodno.

- A co z...

- Zakopałem, jakąś godzinę temu. -przerwał mi i ruszył do drzwi. Wstałam z ziemi, wzięłam prawie pusty plecak, a do ręki bat i ruszyłam za nim. Wyszłam z budynku,a on ruszył przed siebie. - Tam jest północ...

Kilka godzin później...

Rozbiłam głowę kolejnemu krwistkowi kiedy  zaczęło padać. Uśmiechnęłam się się do siebie i zrzuciłam plecak z ramion.

- Co ty robisz? - zapytał Bartek stojąc obok mnie.

- Mam zamiar pobiegać chwilę w deszczu. Co to też Ci przeszkadza? - zapytałam piorunując go wzrokiem. Mężczyzna pokręcił głową. Biegałam chwilę w deszczu ciesząc się anomalią pogodową, a on tylko kręcił głową zdenerwowany.

- Możemy już iść. - powiedział oschle, a ja się zdenerwowałam.

- O co Ci chodzi do chuja! Odkąd mi to powiedziałeś zachowujesz się jakbyś mnie nienawidził!!

- Ja...

- Nie przerywaj mi! - wrzasnęłam. - To nie moja wina do cholery co do niego czuje, musisz się z tym pogodzić! - powiedziałam, a on tylko świdrował mnie wzrokiem.

- Bella ja nie chciałem, żebyś to tak odczuła ,ale kurwa to boli. - powiedział po czym podszedł bliżej.

- Wiem... Może gdybyś to ty na mnie wpadł po drodze to by było inaczej.

- Może. - powiedział i spuścił głowę na dół. Wzięłam plecak i kij po czym spojrzałam na niego.

- Chodź... musimy ich znaleźć ...

*************************************

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!

#TeamPaweł, a może #TeamBartek?

Czekam na wasze komy 😊😊

#MrsGrimes

·War· Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz