8

112 12 1
                                    

Rozalia

- Mówiłem że nic ci nie powiem - krzyknął chłopak gdy tylko mnie zobaczył. Dziewczyny zaczęły się kręcić, a ja usiadłam na ziemi.

- Okej - oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Prędzej czy później ktoś z nas pęknie. Mój drugi brat powiedział mi o tej metodzie. Używam jej dziś pierwszy raz. Brakuje mi go. Kiedy odjeżdżaliśmy bez niego ze stacji, myślałam że jeszcze go zobaczymy. Myślałam że musiał tam zostać, ale do nas wróci. Potem Janek powiedział mi że został ugryziony i umarł. To samo spotkało rodziców... Zrobiło mi się smutno i byłam bliska płaczu, ale wytarłam oczy rękawem i udało mi się uspokoić.

- Co chcecie z nami zrobić?

-Ty nie powiesz nic mi, a ja Tobie - powiedziałam patrząc mu w oczy, a potem znów opierając głowę o ścianę.

- Jestem Alan. Mam 15 lat. Jestem członkiem małej grupki ludzi osiedlonych około 500 kilometrów stąd... Teraz mi powiesz co z nami zrobicie? - kiedy to mówił widziałam w jego oczach... Zażenowanie? Jakby było mu wstyd że to powiedział.

- Szczerze, nie wiem. Myślisz że jestem jedną z nich, a tak na prawdę o większości rzeczy nie wiem. Nie powinno w ogóle mnie tu być. 

- A myślisz że oni nas... Zabiją?

- Nie, na pewno nie. Zabijamy tylko krwistków - potem jeszcze trochę z nim rozmawiałam. Dowiedziałam się że to jego siostry. Starsza - Zuzanna, a młodsza - Martyna. Ich rodzice zginęli przed rozpoczęciem apokalipsy. Rozmowa pewnie trwałaby dalej, ale usłyszałam krzyki z zewnątrz.

- Muszę tam iść, ale jeszcze przyjdę - powiedziałam i wybiegłam.

- Co się stało? - krzyczeli ludzie. Pytali się gdzie reszta i gdzie Janek. Było pełno krwi, wszędzie. Wyjeżdżało około 20 osób, wrociło 6. Gdy zobaczyłam Alexa od razu rzuciłam się w jego stronę.

- Gdzie Janek? - spytałam, a on złapał się za głowę.

- Nie wiem. Boże Rozalia jana prawdę nie wiem. On... On chyba nie żyję.

- Co? Alex co sie stało? - przez łzy ledwo udało mi się to wypowiedzieć. Ja nie chcę zostawać sama.

- Walczyliśmy z bardzo niebezpieczną grupą. Chcieli nas wszystkich pozabijać, ale część zdołała uciec - usiadłam na ziemię i zaczęłam wyć. Nie płakać, wyć. Ale nagle smutek i ból przeobraził się w złość. Nie pozwolę żeby ludzie którzy zabili mojego brata chodzili po tej ziemi.

- Gdzie to było?

- Nie mogę ci powiedzieć, Rozalia na prawdę mi przykro. To był mój przyjaciel.

- Bierz mapę i natychmiast narysuj mi drogę tam gdzie to się stało! - wydarłam się mężczyźnie w twarz, a ten tylko na mnie patrzył.

- Dobrze, ale nie pójdziesz tam sama.

- Masz rację. Wiem z kim pójdę. Ruszam jutro więc lepiej narysuj mi drogę - odeszłam i płacząc znów weszłam do piwnicy.

- Musisz mipomóc Alan. Jeśli to zrobisz, od razu wypuścimy Ciebie i twoje siostry...

  Hej! Mam nadzieję że rozdział się podobał, Cześć...
#MrsRhee

·War· Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz