2

159 15 9
                                    

Rozalia

Przerzuciłam na kolejną stronę i przeczytałam pierwsze dwa zdania. Z zewnątrz usłyszałam dźwięk silnika. Zaznaczyłam stronę zakładką i wyszłam przywitać się z bratem.

- Cześć - brunet uśmiechnął się i mnie przytulił - Jak było?

- Znaleźliśmy trochę jedzenia i broni, więc chyba dobrze - spojrzałam na auto pełne wszystkiego. Naprawdę dużo znaleźli. Chciałabym kiedyś z nimi iść. Albo po prostu wyjść na zewnątrz. Janek nigdy się na to nie zgodzi. Jest tam zbyt niebezpiecznie...

- Jutro znowu wyjeżdżamy - powiedział Alex, najlepszy przyjaciel mojego brata. Jest to wysoki blondyn o zielonych oczach. Jest z nami praktycznie od początku.

- Po co? Mamy wystarczająco wszystkich potrzebnych rzeczy.

- Musimy załatwić grupę... - tutaj na chwilę przerwał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią - krwistków. Mogą być zagrożeniem.

- Nie martw się mała - brat położył mi rękę na ramieniu - Zaraz kolacja, chodźmy.

- Nie jestem głodna, będę u siebie - szybko wślizgnęłam się do środka i usiadłam na łóżku. Przez okno dobrze widziałam samochód którym przyjechali. Teraz coś zwróciło moją uwagę. Mianowicie palec leżący pomiędzy bronią. Nie wygląda na palec krwistków. Bardziej na ludzki, ale to nie możliwe. My nie zabijamy. My wyrzucamy ludzi którzy nam przeszkadzają. Dlatego nie ma tu żadnych dzieci, ani osób starszych bądź chorych. Ja jestem wyjątkiem... Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Tak minął mi cały wieczór. Właściwie to każdy wieczór mi tak mija. Odłożyłam moją lekturę na stolik i położyłam głowę na poduszkę. Myślałam nad tym jak teraz jest na zewnątrz, nie byłam tam tyle czasu. Potem spokojnie zasnęłam...

Obudziłam się dosyć późno. Ludzi którzy mieli jechać by załatwić grupę krwistków już nie było. Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam się w czyste ciuchy i uczesałam włosy. Potem ruszyłam do "stołówki" by zjeść śniadanie. Powitała mnie tam radosna Anastazja.

- Cześć Rozalia... Jak się spało?

- Dobrze - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Dziewczyna postawiła przede mną talerz fasoli. Zjadłam kilka łyżek i odłożyłam talerz do zmywania.

- Naucz mnie strzelać - Anastazja spojrzała na mnie zdezorientowana i już chciała odmówić, ale nie dałam jej dojść do słowa - Naucz mnie strzelać.

- Nie mogę... Nie powinnam, wiesz że Janek tego nie chcę.

- Nie ma go tu.

- Ale wkrótce może wrócić. Albo ktoś nas zobaczy i mu to zgłosi. Wtedy musiałabym odejść... Właściwie dlaczego tego chcesz?

- Może w końcu będę mogła, albo musiała wyjść na zewnątrz. Ale nie ważne, muszę już iść - zostawiłam dziewczynę samą i skierowałam się do mojego pokoju...

Hej! Oto pierwszy rozdział z perspektywy Rozali. Co myślicie? Mam nadzieję że rozdział się podobał, Cześć
#MrsRhee 🌹

·War· Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz