XIV - "... Robię co chcę"

1.1K 74 33
                                    

- W takim razie zwycięzcą, który ma prawo do mojej krwi, zostaje ... Shu.

W tym momencie świat jakby się zatrzymał. Ze mną koniec. Najpierw go obraziłam, a teraz mam być jego ofiarą? Totalna porażka. Nie szarpałam się i nie starałam się uciec. Muszę przyjąć ten fakt do wiadomości i tyle.

- W takim razie do zobaczenia jutro. Idę spać.

Reji najwidoczniej także uznał, że sprawa rozwiązana. Puścił mnie i pozwolił odejść co z chęcią zrobiłam. Na odchodnym pomachałam do Yui i wyszłam z pomieszczenia. Wampirem i ubytkiem krwi będę martwiła się jutro.

Kiedy tylko znalazłam się w swoim pokoju, od razu udałam się do łóżka. Miękki materac i delikatna kołderka to wszystko czego potrzebowałam do dobrego odpoczynku. Moje myśli powoli odpływały, a ja prawie zapadłam w sen. Prawie.

Wszystko przez pewnego kogoś kto wślizgnął się do mojego pokoju i wszedł do mojego łóżka. Bez mojej zgody! Jakby tego było mało, śmiał przybliżyć się do mnie i owinąć mnie w pasie swoim ramieniem.

Starałam się odwrócić głowę w stronę nieproszonego gościa, jednak nie udało mi się to, bo zbyt mocno mnie trzymał. Sama nie wiem, który z braci ośmielił się wtargnąć na mój teren, ale pewnie jutro się dowiem.

- Nie powinnaś się wtrącać, ale cieszę się, że będziesz moja.

Czyli to jest Shu. Nie ważne co się teraz stanie, bo na pewno nie weźmie mojej krwi. Umowa była inna i on jej dotrzyma. Przynajmniej mam nadzieję.

- Już moja w tym głowa żebyś dotrzymał zasad tamtego pojedynku.

- Spij już. Jesteś za głośna.

^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^

Obudziłam się lekko po 16 i muszę przyznać, że się wyspałam. Spojrzałam w okno i co? Piękne słoneczko! Po prostu cieszyć się z życia! Sądząc po pogodzie jest dziś dość ciepło. Pełna zapału i radosna wstałam z łóżka ...

Problem był taki, że nie mogłam tego zrobić, bo ktoś szczelnie owinął mnie swoim ramieniem skutecznie ograniczając moje ruchy. Postanowiłam się wydostać ze szczelnego uścisku. Trochę mi to zajęło, ale w końcu prawie mi się udało.

Prawie ze względu na to, że kiedy już wstałam, Shu złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. W efekcie leżałam na nim. Cudownie, prawda? Ktoś chce się zamienić? Nie? No właśnie. Starałam się odsunąć od wampira, ale ten skutecznie mi to uniemożliwił.

- Chcę odebrać moją nagrodę. Nie ruszaj się.

No cóż, jaki miałam wybór. Wyswobodziłam jedną rękę i dłonią odsunęłam włosy z szyi.  Chłopak, trzeba to powiedzieć, był dość mocno zdziwiony. Najwidoczniej myślał, że zacznę się szarpać czy wyrywać, a ja mu się po prostu oddałam.

- Masz trzydzieści minut. Nie więcej.

- Czyli w końcu się poddałaś. Podoba ci się to? Niegrzeczna.

- Nie podoba mi się to, ani trochę, ale skoro tu jestem i coś obiecałam to dotrzymuję słowa.

Shu już nic więcej nie powiedział. Najwidoczniej moja odpowiedź mu wystarczyła. Chłopak usiadł i przyciągnął mnie do siebie, tak, że między naszymi twarzami zostało może ćwierć metra. Z każdą chwilą dystans się zmniejszał i nim się spostrzegłam jego wargi były na moich ustach.

Przez moment nie wiedziałam jak zareagować. Nigdy się z nikim nie całowałam i w ogóle nie miałam pojęcia co zrobić. Jego usta były zimne jednak równocześnie delikatne i miękkie. Nie wiem ile siedzieliśmy w tej pozycji, jednak po pewnym czasie Shu odsunął się ode mnie.

Diabolik Lovers | Historia Ostatniej //w trakcie korekty//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz