XXIV - "Za dużo... "

264 22 8
                                    

Ciekawe dokąd prowadzą? Może kiedyś się dowiem...

Kanato nie zatrzymywał się, ani nie odwracał. Musiał być święcie przekonany, że idę za nim. W sumie była to prawda. Dreptałam za nim, a on ani myślał zwolnić. Wampiryczna prędkość działa nawet jeśli się jej nie używa celowo...

I tak po kilkunastu minutach doszliśmy do ładnych drzwi, które wyjątkowo nie pasowały do ponurego wnętrza kanału ściekowego. Eleganckie drewno i do tego ozdobione przez zręcznego stolarza prezentowałoby się znacznie lepiej jako drzwi do salonu albo jako wejście do całego budynku.

Kanato pchnął ciężkie wrota i wszedł do środka. Nie zdziwiło mnie, że tak łatwo mu poszło, bo w końcu poznałam na własnej skórze jego wampiryczną siłę. Podreptałam za nim wiedziona wrodzoną ciekawością i chęcią poznania czegoś nowego. Jak się okazało, pokój skrywał w sobie bardzo wiele ciekawych eksponatów.

Stało tu w kilku rzędach, mnóstwo woskowych figur. Niemal wszystkie przedstawiały kobiety w sukniach ślubnych. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale czy takie coś to normalne hobby? Rozumiem zbieranie znaczków, kapsli czy noży, ale woskowe figury? No nic. Poczekam, a może mi to wyjaśni.

Tak też się miało za moment stać. Chłopak przeszedł kilka kroków i odwrócił się w stronę, jakiejś panienki. Była bardzo ładna. W sumie to wszystkie były. Delikatne koronki i tiule przy sukniach, białe kwiaty poprzypinane przy dekoltach lub na krawędziach materiału, delikatny makijaż indywidualny dla każdej z pań i lekkie welony doskonale dopasowane do kreacji... Muszę zapytać, kto był stylistą, bo na własny ślub też chcę być tak ładnie wystrojona!

Kanato chwilę przyglądał się dziewczynie, a potem mocniej uścisnął misia. Zaczął coś szeptać pod nosem. Nawet nie za bardzo interesowało mnie, co tam do siebie mruczy, bo oglądanie tych dzieł sztuki bardzo mnie wciągnęło. Doszło nawet do tego, że zaczęłam wolno przechadzać się między rzędami, odkrywając coraz to nowe piękności za każdym zakrętem.

Moja wędrówka pewnie trwałaby dłużej gdyby nie to, że zauważyłam baczny wzrok wampira na sobie. Patrzył na mnie jak na jakiś nowy gatunek, którego jeszcze nigdy nie odkryto. W odpowiedzi ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. I tak trwaliśmy wgapienie w siebie po dwóch różnych stronach pomieszczenia do casu, aż Kanato nie odezwał się do mnie.

- Jeszcze nikt tak nie przyglądał się tym pannom młodym. Jesteś jedyną, która patrząc na to miała ekscytację w oczach, a nie szok lub strach.

Jakie to musi być smutne... Nikt nie docenia jego dzieł sztuki. Nie wiem czy powinnam mu współczuć, bo znając życie, coś jest z tymi rzeźbami nie tak. Z drugiej strony, może po prostu nie miał się przed kim pochwalić? Mało prawdopodobne, ale może jednak.

- Są naprawdę piękne, Kanato. Kto je tak pięknie wystroił? – Byłam naprawdę ciekawa odpowiedzi.

- To moja zasługa . Teraz, jako milczące lalki, są o wiele piękniejsze niż wcześniej. Przede wszystkim nie robią hałasu...

- Czy to kiedyś były żywe kobiety? – Nie wiedziałam czego spodziewać się w odpowiedzi, ale miałam złe przeczucia co do tej wycieczki od samego początku. Szczerze... bałam się coraz bardziej, ale nie chciałam okazywać strachu.

- Jest tak jak mówisz. To nasze poprzednie narzeczone. Były wyjątkowo puste, więc stwierdziłem, że będą znacznie piękniejsze jako lalki. Teddy ma towarzyszki do wspólnego milczenia. Chociaż on jest najbardziej uroczy z nich wszystkich – powiedział to głosem spokojnym, ale słychać było w nim również skrywaną ekscytację.

Jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Teraz manekiny zdawały mi się nieco groteskowe. Stały tam, tak spokojne, ciche i piękne. Blade twarze i duże oczy faktycznie nadawały im wyglądu lalek. Brakowało tylko dziewczynki, która mogłaby bawić się w przebieranki z nowymi „zabawkami".

Diabolik Lovers | Historia Ostatniej //w trakcie korekty//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz