XXII - " Nie puścił... "

269 29 8
                                    

- Tobie też należy się kara - chłopak uśmiechnął się do mnie znad swojego misia...

Zaczynam się bać... Nie od dziś wiadomo, że Kanato jest zdolny do wszystkiego i nie idzie przewidzieć co zrobi w danym momencie. Momentami jego napady szału są wręcz przerażające ...

A wszystko przez to, że mam zbyt miękkie serce i wpuściłam tu najgorszego wroga Sakamakich. Czemu oni muszą się tak nienawidzieć? Przecież wampir-podróbka i wampir "czystej krwi" to tak naprawdę to samo. Jedno i drugie gryzie. Nie mogę pojąć, o co te afery?

Swoją drogą, wypadałoby coś zrobić, by udobruchać Kanato. Stoi tam i patrzy na mnie i szczerze powiem, że jest to dość niekomfortowe. 

- Chodź, Kanato. Na przeprosiny zrobię ci babeczki. A może wolisz coś innego? - przekupstwo słodyczmi to chyba najlepsza strategia jaką mogę obrać w tym przypadku. Nie od dziś wiadomo, że ten akurat wampirek ma słabość do słodkości i idzie dzięki temu załatwić sporo spraw bez zbytniego rozlewu krwi.

- Nie chcę. Chcę ciebie i twoją krew. Oddaj mi się.

O ja cię nie mogę! Kanato chyba wydoroślał ... na moją niekożyść! Jakby to teraz rozegrać? Przecież nie powiem mu wprost, że ma spadać na drzewo, bo mój koniec będzie marny.

- Jesteś pewien? Znalazłam bardzo fajny przepis i chciała...

- Zamilcz! Trzeba cię ukarać, ty nędzne stworzenie! Jesteś tu po to by dać mi swą krew - chwycił mnie za rękę i dość mocno pociągnął. Zabolało.

Wkurzyłam się.

- To ty posłuchaj, Kanato. Dam ci ją kiedy sama o tym zdecyduję, a póki co się na to nie zanosi. Jesteś strasznie niemiły. Póść mnie i rozejdźmy się w pokoju.

Nie puścił...

Wręcz przeciwnie. Zacisnął palce jeszcze mocniej i gwałtownie przyciągnął mnie do siebie. Potem rzucił mnie na ziemię i przygniótł. Zacisnął ręce na moich ramionach i zawisł nade mną. Nie muszę chyba dodawać, że starałam się stawiać opór? Jak zwykle - daremny. 

Swoją drogą, jeśli chciał bawić się w Laito i mnie molestować to powinien pchnąć mnie na kanapę, a nie na te twarde panele! Siniaki mi wyjdą i co będzie? Nauczyciel zapyta: "Skąd te siniaki?". "A ... tak tylko się potknęłam ... , a przede mną była ściana ...". Głowę daję, że będzie afera o przemoc w rodzinie Sakamakich ... 

Może być ciekawie! 

(I tu na ustach Miki pojawił się szeroki uśmiech całkowicie niezrozumiały dla obserwatora, który nie zapoznał się z jej monologiem wewnętrznym sprzed chwili.)

Kanato spojrzał na mnie jak na idiotkę. W sumie nie pierwszy raz jestem tu traktowana jak podgatunek. Idzie przywyknąć. Serio.

Uśmiech zszedł mu z twarzy i teraz tylko uważnie mi się przyglądał. Podejrzane... Kiedy w końcu się napatrzył, uniósł się nieco. Chyba w końcu się uspokoił, bo odezwał się już nieco łagodniejszym głosem:

- Yui pachnie jak nasza matka, ale twojego zapachu nie mogę z niczym połączyć. Zdaje się tak znajomy... . Wiesz dlaczego?

- Nie, Kanato. Nie mam zielonego pojęcia czemu po zaciągnięciu się nie możesz porównać go do niczego. 

Tak wiem, używać sarkazmu wobec osoby sporo silniejszej, szybszej i w ogóle lepszej od ciebie, a do tego znajdującej się zdecydowanie za blisko twojej szyi ... Tak - to było niezbyt mądre.


Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Jest on dość krótki, ale mam nadzieję, że będzie ok. 

Zwracam też uwagę na to, że nie bawią mnie złośliwe komentarze i nieuzasadniony hejt. Jeśli coś jest nie tak, to poprawię, ok. Ale nie odpowiada mi notoryczne obrażanie zarówno mojej OC jak i mnie samej, co już się zaczyna pojawiać.

Zostawiam to do przemyślenia dla NIEKTÓRYCH. Do następnego...



Diabolik Lovers | Historia Ostatniej //w trakcie korekty//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz