To było naprawdę dziwne... Nie umiałam wytłumaczyć jak znalazłam się w tym lesie, jak Alex mnie uratował i w jaki sposób to wycie tak na mnie działało. Wciąż byłam nieprzytomna i - co mnie dziwiło - byłam tego jak najbardziej świadoma. Byłam za to pewna jeszcze jednej rzeczy - nie byłam sama w swoim własnym ciele.
"Waheela" - to imię odbijało się w mojej głowie niczym echo. Pani wilków. Ale z drugiej strony tak nazwano zwierzę z gatunku pso-niedźwiedzia. Lub inaczej mówiąc wilka wielkością dorównującemu niedźwiedziowi. - "Coś mi się tu nie podoba w tej historii..." - pomyślałam. - "Amarok nie miał potomstwa, więc czemu miałaby pojawić się z nikąd bogini o imieniu Waheela?"
Mój umysł wpadł na właściwe tory. "Kim była świetlista postać? Skąd miała możliwość przywrócenia mi mocy? Oraz przede wszystkim skąd w mojej wizji pojawił się... Loki...?
- Jak miło, że w końcu zaczynasz łączyć ze sobą fakty - odezwał się głos w pustce, która wciąż otaczała mnie ciasnym czarnym kokonem. - Powiedz mi, gdzie chciałabyś się znaleźć? Jakie miejsce najbardziej odwiedzić? Gdzie czujesz się bezpiecznie?
Poczułam jak pada na mnie coś co można porównać do zaklęcia prawdomówności. Moim marzeniem było zniknąć z tego świata na jakiś czas i nie martwić się o nic, co komplikowałoby mi życie.
- Jak najdalej stąd - odpowiadam bezwiednie. - Do innego świata, gdzie nie musiałabym martwić się o życie swoje i bliskich mi osób.
W jednej chwili czarny kokon zamienił się na przestrzeń. A dokładniej w pięknie ozdobioną komnatę. Meble wyglądały na ciężkie wykonane z drewna oraz niesamowicie dokładnie zdobione zarówno rycinami jak i złotem. Najbardziej charakterystyczny był powtarzający się praktycznie na każdym meblu bądź też ozdobnie symbol drzewa świata. Wszędzie były napisy runiczne, które mój mózg automatycznie tłumaczył na normalne litery.
Dopiero teraz zauważyłam, że rzucam cień na marmurową posadzkę, na której stałam. Odwróciłam się od centrum pomieszczenia, by ujrzeć źródło światła i... zamarłam.
Przede mną znajdowały się trzy niewysokie stopnie prowadzące na taras. Światło odbijało się od stopni zasłaniając mi widok. Wspięłam się na pierwszy stopień i przysłoniłam oczy dłonią. Światłość przyciągała mnie jak ćmę lampa.
Postawiłam nogę na drugim stopniu. Moja skóra zamrowiła lekko, więc skierowałam wzrok na moje ubrania. Miałam na sobie piękną szatę koloru ciemnej zieleni, czerni oraz że złotymi zdobieniami. Wiedziałam czyje kolory reprezentuje, lecz musiałam przyznać, że wyglądała nieziemsko.
Skierowałam wzrok po raz kolejny na światłość i weszłam na trzeci, ostatni stopień.
Przede mną rozciągał się całkowicie inny świat. Był pełny kolorów. Podeszłam do pięknie zdobionej drewnianej barierki. Po mojej lewej zwisała gałąź z małymi kwiatami na całej długości. Po prawej znajdowały się wzmocnienia pomiędzy tarasem, na którym się znajdowałam i tarasem nade mną. Przede mną za to pięło się skrzydło jakiegoś pałacu oraz olbrzymie miasto, wyglądające jak z innej planety. Wszystko wydawało się zrobione ze złota. Muszę przyznać, że ten widok zaparł mi dech w piersiach.
CZYTASZ
Wróg czy sojusznik [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDzień, który zmienił moje życie. On powrócił i jest żądny zemsty. Zrobi wszystko, bez względu na cenę. Nigdy się nie podda, będzie walczył do końca. Tylko Avengers są w stanie go powstrzymać. ------------------------ Druga część już dostępna!!! Ma...