Patrzyłam z góry na wszystkie wydarzenia jakie zaszły od momentu mojej śmierci. Dziwne prawda? Pamiętam, jak po śmierci patrzyłam z boku na swoje ciało. Wszystkie żyły zabarwiły się na czarno, nadgarstki i kostki były poprzecinane po szarpaninie z kajdankami, a na ustach miałam krwistą pianę. Niezbyt apetyczny obraz. Alex stał nad tym wszystkim w oczekiwaniu na coś. Tylko na co? Spodziewał się, że wstanę i zacznę tańczyć flamenco? Jeśli tak to nie powinien mnie zabijać! On jednak zaczął z każdą minutą bardziej panikować.
- Dalej Lena... Wstawaj... Musisz wstać! Cholera jasna! - rzucił tylko i pobiegł po respirator. W tym momencie coś nim szarpnęło.
- O nie mój drogi, żadnej pomocy - usłyszałam głos zanim zobaczyłam jego właściciela. Nie musiałam jednak widzieć jego twarzy, by wiedzieć do kogo należy. Loki stał po drugiej stronie pomieszczenia i patrzył wyczekująco na moje martwe ciało, by po chwili przenieść swój wzrok... Na mnie! Na mojego ducha stojącego obok ciała!
- Wszystko jest zgodnie z planem - powiedział i uśmiechnął się złowieszczo. - A więc jesteś trzecim krukiem Odyna. Obdarzonym mocą Drzewa Świata i zaszczepionym w ludzkim ciele szpiegiem tego drania! - krzyknął i pokrecił głową. - A ja głupi wyświadczyłem mu przysługę burząc mury, które cię ograniczały... - zauważyłam błysk w ręce, którą przede mną chował. Był to sztylet, który nie został wykuty na Ziemi. Krasnoludzki zapewne. A każda krasnoludzka broń ma swój magiczny potencjał. Nie chciałam przekonywać się do czego ten jest zdolny, więc zrobiłam pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy. Pomyślałam o miejscu za plecami Lokiego i już po chwili tam byłam. Wyrwałam mu sztylet i zniknęłam zanim którykolwiek z nich zdążył zareagować.
Kilka dni później
Obserwacja wszystkiego okazała się niewyobrażalnie trudna. Patrzyłam z ukrycia przez cały czas na wydarzenia, jakie miały miejsce. Jak Avengers dotarli do bunkra, gdzie byłam przetrzymywana i... Gdzie zginęłam. Widziałam jak znajdują moje ciało, jak wszyscy mniej lub bardziej okazują żal, jaki zostawiłam po sobie. Najbardziej załamanymi byli ojciec i Steve. Serce rozdzierał mi ten widok, ale mimo to siedziałam w ukryciu. Nie chciałam ryzykować, że ktoś z nich mnie zobaczy. Nie chciałam sprawiać im dodatkowego bólu. Wróciłam jednak wraz z nimi niezauważona samolotem. Potem widziałam przygotowania do pogrzebu oraz jak moja nieobecność sprawiła, że cała baza Avengers pogrążyła się w żałobie. Wszędzie było widać tylko czerń ubrań oraz smutne spojrzenia. Nigdy nie pomyślałabym, że tyle znaczę dla tych ludzi!
Pogrzeb odbył się daleko poza miastem. Był tam dom na środku pola, stajnia z kilkoma pięknymi wierzchowcami oraz mały zagajnik leśny. Wszystko było dokładnie jak w moich najpiękniejszych snach. Zawsze chciałam tak mieszkać i wieść proste życie. Opowiedziałam kiedyś o tym miejscu tacie i Steve'owi. Nie miałam wątpliwości, że to im zawdzięczam te, a nie inną lokację. Na pogrzeb przyjechali wszyscy członkowie Avengers, Fury i Maria Hill. Każdy po kolei opowiadał o wspomnieniach, jakie zyskali dzięki mnie, czego mnie nauczyli, a czego ja nauczyłam ich. Nawet o moim śpiewaniu pod prysznicem! Słuchałam ich na zmianę śmiejąc się i płacząc. Niektóre opowieści były naprawdę zabawne, a o wielu nawet nie miałam pojęcia! Jak choćby o potajemnym kupowaniu moich ulubionych kwiatów przez tatę i wkładaniu ich do wazonów w różnych miejscach w bazie, albo o zleceniu przez Thora namalowania mojego portretu przez najwybitnięszych malarzy Asgardu! Miał to być prezent na moje następne urodziny... Tasha wspomniała, jak dzięki mnie po raz pierwszy poczuła się jak ciocia i starsza siostra. Bruce opowiedział, jak znalazł i zarezerwował mi miejsca na kilku najlepszych uniwersytetach na świecie! Oczywiście, jeśli bym się na to zgodziła. Fury wspomniał, jak źle czuł się po tym, jak okazało się kim naprawdę jestem, ale przez jego dumę nigdy tego głośno nie powiedział. Maria Hill wspominała moją pierwszą lekcję latania helikopterem oraz jak o mały włos mogłyśmy wpaść do rzeki. Starkowi trudno było oszukać resztę, udając, że nie jest aż tak smutny, jak był w rzeczywistości. Tak więc on musiał wspomnieć akurat wspomnieć jedną z najbardziej żenujących sytuacji, jakie spotkały mnie po zamieszaniu z nimi. Chodziło o dzień, kiedy stworzył malutkiego szpiega-pająka i zaprosił mnie do laboratoriów, żeby mi go zaprezentować. Oczywiście ja z moją arachnofobią odruchowo zmiażdżyłam go tabletem do większości jego projektów, a z karty pamięci niewiele udało się mu wtedy uratować. Steve opowiadał o tym, jak bardzo lubił nasze wspólne treningi oraz rozmowy dotyczące jego czasów. Najmniej oczywista okazała się wypowiedź Sama, który po prostu przeprosił mnie za wszystko, co zaszło między nami.
Każdy z nich składał kwiat po swojej wypowiedzi na moje ciało, leżące w, możnaby powiedzieć, kryształowej trumnie. Kwiaty były przepiękne. Nie mogłam dłużej stać z boku, nieważne, czy są w stanie mnie widzieć, czy też nie. Przypomniało mi się, jak nazwał mnie Loki. "Trzeci Kruk Odyna". W identyczny sposób, w jaki odebrałam Lokiemu sztylet, bez problemu zmieniłam się w śnieżnobiałego kruka. W nowej już postaci podleciałam do trumny. Z chwilą, w której dotknęłam kryształu trumny wokół niej zaczęły wyrastać kwiaty, które nie występują naturalnie na Ziemi. Wiedziałam, że nie powinnam się ujawniać, lecz musiałam dać im do zrozumienia, kim naprawdę jestem. Pierwszą osobą, która zrozumiała kim jestem, był Thor.
- Czyli przez cały czas byłaś z nami w uśpionej formie - zaczął Thor. - Wiedziałaś o tym? - spytał z niedowierzaniem. W odpowiedzi pokręciłam lekko głową i wpadłam na pomysł lepszego sposobu na komunikację. Użyłam kryształu jako rzutnika, na którym po chwili pojawił się mój hologram. Teraz na twarzach wszystkich dało się widzieć zarówno zaskoczenie, jak i zrozumienie. Opowiedziałam im o wszystkim, o porwaniu, o wizjach i rozmowie z Lokim, o przyczynach mojej śmierci oraz chwilach po niej. Na mojej projekcji pokazałam im sztylet.
- Czy któreś z was to rozpoznaje? - spytałam, patrząc na Thora, który wstrzymał oddech na ten widok. - Thor - zaczęłam. - Wiesz, czym jest to ostrze? Skąd Loki mógł je zdobyć i do czego miało mu posłużyć?
Gromowładny zamyślił się i ze zrezygnowaniem pokręcił głową.
- Nie wiem, jak i w jakim celu mój brat wykradł ten sztylet, jednak wiem czym jest to ostrze. To Dáinsleif. Ran nim zadanych nie da się uleczyć - zamilkł, jak my wszyscy. Pokręciłam jednak głową.
- On już go nie odnajdzie - odparłam spokojnie. - Jest ukryty w miejscu, do którego ani żywy, ani umarły nie ma dostępu - spojrzałam kolejno na wszystkich. Wiedziałam, że należą im się wyjaśnienia. Wzięłam głębszy wdech i powiedziałam - W momencie mojej śmierci zyskałam zdolności, o jakich mi się nie śniło. Między innymi jestem w stanie podróżować między światami bez niczyjej pomocy, czy też zaproszenia. Tylko ja wiem, gdzie został ukryty Dáinsleif i nigdy nikomu nie zdradzę jego lokacji. Nawet wam, ponieważ nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo - spojrzałam znów na każdego i uśmiechnęłam się smutno. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby was odwiedzać i żeby was chronić. Jednak teraz muszę stąd odlecieć i porozmawiać z Odynem o kilku sprawach. Zanim odejdę, chciałabym wam coś podarować - moja wizualizacja machnęła ręką i na nadgarstkach wszystkich pojawił się mały tatuaż kruka, który po chwili przestał być widoczny. - Jeśli będziecie chcieli porozmawiać ze mną dotknijcie miejsca z tatuażem i powiedzcie "komme". Przybędę najszybciej jak się da... Kocham was jak własną rodzinę, którą staliście się dla mnie przez ostatnie miesiące. Dziękuję wam za wszystko - powiedziałam i pozwoliłam wizualizacji zniknąć z kryształu. Popatrzyłam jeszcze raz na wszystkich i odleciałam w stronę chmur, by po chwili zniknąć na ścieżce między światami.~ Koniec ~
Tak więc nadszedł czas, aby pożegnać się z historią Leny i Avengers. Mam nadzieję, że nie zawiedliście się czytając ją oraz że nie chcieliście mnie zabić przez moje długie nieobecności 😅
Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali te wypociny do końca oraz mam nadzieję, że (jeśli do tego dojdzie) spodobają Wam się moje przyszłe prace autorskie ;)
Całuję wszystkich Was gorąco i
Do przeczytania ;*
~ szczepka ~
CZYTASZ
Wróg czy sojusznik [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDzień, który zmienił moje życie. On powrócił i jest żądny zemsty. Zrobi wszystko, bez względu na cenę. Nigdy się nie podda, będzie walczył do końca. Tylko Avengers są w stanie go powstrzymać. ------------------------ Druga część już dostępna!!! Ma...