Z wymuszonym uśmiechem przeglądałam się pierwszakom, chociaż tak naprawdę wolałabym wejść do budynku szkoły. Niestety ciocia jak na złość kazała mi siedzieć przed internatem, lecz zamiast zająć się mną, gada z dyrektorem... no dobra flirtuje z nim, mówiąc o moich ewentualnych zniszczeniach mienia. Ale przecież ja tylko znajduje się o niewłaściwym czasie i w niewłaściwym miejscu!
Kiedy usłyszałam ten znajomy śmiech mówiący mi, że Leo, jednak nie wyleciał że szkoły, poczułam wielką potrzebę, aby uprzykrzyć mu chociaż początek roku szkolnego. Dlatego też wstałam z gracją ze schodów i odrzuciłam z ramienia włosy o kolorze ciemnego blondu, na plecy. Z miną posłusznej, grzecznej dziewczynki o bursztynowych oczach, stanęłam koło ciotki, wzięłam ją pod rękę i zaczęłam udawać, że słucham tego o czym rozmawiają dorośli.
W pewnym momencie przecież musi koło nas przejść, prawda? Więc przynajmniej zobaczy jakie mam poparcie u dyrektora. Może tym razem nie będę musiała uczestniczyć na częstych wizytach w pokoju nauczycielskim za to czego nie zrobiłam... no dobra przysłużyłam się do tych sytuacji, ale nie będę tym razem sama iść na dno ze statkiem.
- Zoe - ciocia wreszcie zauważyła moją obecność przy jej ramieniu - będzie w tym roku naprawdę grzeczna, prawda?
- Tak, ciociu - przytaknęłam uśmiechając się zjadliwie w stronę skrzywionego Leona, który właśnie mnie dostrzegł.
- W czasie wakacji uczęszczała na zajęcia... - kobieta ściszyła głos - te, na których uczy się panowania nad emocjami. Muszę przyznać, że radzi sobie dwa razy lepiej niż w poprzednim roku szkolnym. Dlatego mam całkowitą pewność, iż będzie... spokojnie.
- Cóż, bardzo mnie to cieszy - dyrektor spojrzał podejrzliwie w moją stronę jakbym jedynie udawała potulną uczennicę. Jak dobrze, że nie jest w stanie wykryć kłamstewek cioci! - Wreszcie mogę się poczuć całkowicie spokojny o bezpieczeństwo szkolnego mienia oraz każdego człowieka w budynku. Powiedz mi Zoe, czy jesteś gotowa zamieszkać w akademiku z nową uczennicą, której mocą jest roślinność?
- Roślinność? - powstrzymałam się przed jękiem, gdy poczułam obcas mojej opiekunki na palcach prawej nogi - Ależ oczywiście, chętnie nauczę się lubić ludzi. To naprawdę miło z pana strony, że zapytał pan - z trudem wyciskałam ostrożne słowa z ust - mnie o zdanie. Już nie mogę się doczekać poznania tej dziewczyny!
Widocznie dyrektorowi ulżyło, gdy usłyszał mój spokojny głos, a nie jak w poprzednich latach warkot lub wymuszoną życzliwość, która parzyła. Co nie oznaczało, że owa dziewczyna wytrzyma w moim pokoju dłużej niż miesiąc - to był rekord ostatniej lokatorki. W sumie się jej nie dziwiłam, potrafiła manipulować różnego rodzaju podłożem, a więc mój wybuchowy temperament, przez ten czas jedynie jej dokuczał. Lecz pokój i tak ponownie należał tylko do mnie.
- Cudownie! - ucieszył się, że znalazł idealny powód, aby się mnie pozbyć - Powinna już być w waszym pokoju, tak jak twoje rzeczy. Idź się z nią przywitać, dobrze? I pamiętaj, że za godzinę widzimy się w holu szkoły, przekażesz to swojej nowej lokatorce?
- Oczywiście - wystękałam kiedy ciotka ponownie nadepnęła mi na nogę. - Do zobaczenia!
Następnie nie odwracając się za siebie, poczłapałam w stronę akademika. Już teraz miałam serdeczne dość i szkoły, i dyrektora, którego moja opiekunka omotała wokół palca. Jak ona to robi? Wszyscy mężczyźni są gotowi rozpłaszczyć się jej u stóp...
- Cześć!
Pierwsza myśl: Leo. I nie była ona zbytnio przesadzona. Jego jasnobrązowe, krótkie włosy jak zwykle wyglądały na starannie zaczesane do tyłu, aby każdy kto miałby ochotę spojrzał w jego czekoladowe oczy. Normalnie miałabym ochotę zabić go na miejscu za samo to, że wlazł mi w drogę. Nawet bez powodu z przyjemnością pozbawiłabym go życia.
CZYTASZ
Płomień Nocy
Teen FictionNazywam się Zoe Tartinakuz (tak, wiem moje nazwisko jest bardzo dziwne), a moja historia zaczyna się - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od nietypowego rozpoczęcia roku szkolnego. Lecz to nie jest taka zwykła szkoła, to internat, do którego ch...