- Zoe, daj spokój. Długo zamierzasz się tak boczyć? - zapytał Leo, a ja głębiej wcisnęłam dłonie w kieszenie bluzy. - Przecież to był tylko pocałunek!
- Kilka pocałunków, tak się składa - warknęłam wpychając go do pustej klasy. - To była ciągła wymiana bakterii, zapoczątkowana przez tą rąbniętą wróżkę!
- Której przypaliłaś ciuchy i oparzyłaś dłonie! - wyrzucił ramiona w górę - Więc chyba wyjaśniłyście sobie, że ani ja ani ty nie jesteśmy winni tego, że zaczęliśmy... wymieniać bakterie jak to zgrabnie ujęłaś.
- Co nie zmienia faktu, że nadal... nadal czuję, że ten eliksir krąży w moich żyłach - zrezygnowana przycupnęłam na ławce.
- Czyli... - wziął głęboki wdech - masz ochotę mnie pocałować?
- Właśnie! - potarłam czoło - Jak mogłam nie zauważyć tego czegoś na ciastu? Gdybym zauważyła nie doszłoby do tego wszystkiego, a nasze rodziny nie myślały, że mamy się ku sobie!
Na to nie znalazł odpowiednich słów. Jemu też nie podobało się to, że wczoraj wyszliśmy na zakochanych w sobie przed rodziną, ale nie mogliśmy cofnąć czasu. Moi dziadkowie ze strony taty byli zachwyceni tym, iż kogoś mam, jego rodzice - zachwyceni mną, zaś dziadek... cóż on dumnie milczał.
Najgorsze jest, jednak to, że przez całą kolację marzyłam o tym, aby znaleźć się w ramionach Leona oraz o tym, by wreszcie mnie pocałował. On również o tym marzył, ponieważ kiedy wreszcie wróciliśmy do szkoły przyparł mnie do ściany i pocałował tak, że ugięły się pode mną kolana.
A teraz kiedy skutki zażycia tego proszku są na wyczerpaniu, dużo łatwiej mi nad sobą panować, ale nadal muszę się kontrolować, aby nie rzucić na Leona. I tak nadal pragnęłam pocałunków. Na szczęście już za parę godzin nie będę czuła tej potrzeby. Ale czemu to nie dzieje się szybciej?!
- Myślisz, że o tym nie wiem? Ale obydwoje byliśmy głodni więc... - wzruszył ramionami i zaczął unikać patrzenia na mnie, lecz jego wzrok powracał do moich warg. - Może powinnyśmy wyjść?
- Po co? - westchnęłam - Mamy jeszcze czas, a dokładnie - spojrzałam na zegarek, by nie zerknąć na jego usta, które mnie przyciągały - pół godziny przerwy. Po za tym wolałabym nie zostać przyłapana na obściskiwaniu się z tobą przy innych uczniach, którzy również sądzą, że jesteśmy razem.
- Ale tam będzie mi łatwiej nad sobą zapanować - wyznał, robiąc krok w moją stronę.
- Tak, może masz rację - powiedziałam pośpiesznie się podnosząc.
Niestety przez nasz pośpiech obydwoje zbliżyliśmy się do siebie zanadto, wobec czego Leo bezwiednie odnalazł wargami moje usta i złożył na nich najpierw szybkiego całusa, a potem pogłębił pocałunek przypierając mnie do ściany. Objęłam ramionami jego szyję, oddając pocałunek. Było tak przyjemnie...
Coś przeszło mi przez myśli. Jakieś wspomnienie czytanego tekstu o eliksirach wróżek. To było tak zaskakujące, że aż westchnęłam. Niestety Leo słysząc mój pomruk, opacznie to zrozumiał. Przeszedł pocałunkami na moją szyję, a ja żeby nie jęknąć, przegryzłam wargę. Musiałam się skupić! Musiałam go odepchnąć!
Ale nie miałam siły ani chęci.
Przez moje myśli przepłynął urywek owej książki. Było w nim coś o tym, że proszki czy też eliksiry wyczerpują się wtedy, gdy zaczarowani robią dokładnie to do czego zostały stworzone.
To oznaczało...
- Leo - wyszeptałam i odepchnęłam go czując jego dłonie pod swoją kraciastą bluzką.
CZYTASZ
Płomień Nocy
Teen FictionNazywam się Zoe Tartinakuz (tak, wiem moje nazwisko jest bardzo dziwne), a moja historia zaczyna się - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od nietypowego rozpoczęcia roku szkolnego. Lecz to nie jest taka zwykła szkoła, to internat, do którego ch...