Nie mogłem się skupić na czytanej książce. Po prostu musiałem spojrzeć na śpiącą na kanapie dziewczynę, której ciemno- blond włosy zakryły połowę twarzy. Miała lekko uchylone usta, przez które wylatywało chicho powietrze. Mimo że nie widziałem jej bursztynowych oczu, to widziałem jak porusza nimi pod powiekami.
To moja żona - obiło mi się po głowie. - Ta śliczna dziewczyna, to moja żona. Która pomimo tego, że nie pokazuje cierpienia to wiedziałem, że to uczucie występuje częściej niż byłem w stanie o tym pomyśleć.
Wciąż na nowo przeszukiwałem pamięć w poszukiwaniu czegoś związanego z nią, ale ilekroć próbowałem tym częściej budziło się u mnie zniechęcenie. Nie udało mi się dowiedzieć czegokolwiek i to było najbardziej irytujące. Dlaczego miałem tylko urywki wspomnień, które wcale Zoe nie dotyczyły? Dlaczego jej nie pamiętam?
Przecież nadal czuję miłość do niej!
*********
Błyskawicznie siadłam na kanapie, kiedy tylko ponownie zobaczyłam ten płonący statek i spadającą sylwetkę. Przez mój gwałtowny ruch zderzyłam się głową z...
- Leo? - jęknęłam rozmasowując czoło. I roześmiałam się widząc ten gest z jego strony. - Czy coś się stało?
- Prócz tego, że mnie zdzieliłaś? Chyba nie - odparł z niewesołym uśmiechem. - Ale mam prośbę, byłoby fajnie, gdybyś na drugi raz uprzedziła mnie, że zaraz zamierzasz stuknąć się główkami.
- Bardzo zabawne - parsknęłam. - Więc ty tak po prostu kucasz sobie przy kanapie, na której spałam?
- Rzucałaś się przez sen więc pomyślałem, że może mógłbym coś zrobić, żebyś...? Sam nie wiem - skrzywił się i uciekł spojrzeniem.
Mój wzrok padł na ciemne spodnie, na których - na prawej, przedniej kieszeni - był nadruk z inicjałami "Z" i "L". Prawie znów się roześmiałam, ale zamiast śmiechu w oczach zawitały mi łzy. Tym bardziej, że na koszulce o kolorze jasnobrązowym, na ramieniu miał inny nadruk "W.Z.V.".
Dopiero po chwili poczułam czyjeś palce na moich policzkach. Podniosłam wzrok i napotkałam zakłopotane spojrzenie Leona.
- Wiesz co oznaczają te inicjały?
- Nie - pokręcił głową, nadal ścierając dłońmi łzy z moich policzków. - Myślałem, że to nadruk sklepowy albo coś ten teges.
- Nie - wyciągnęłam rękę i przejechałam palcami po nadruku na bluzce. - Początkowo też tak sądziłam, ale... Pewnego razu, kiedy pocieszałeś mnie, po tym jak zwichnęłam kostkę... to chyba było w czasie, gdy tutaj ze mną wróciłeś... nie wytrzymałam i musiałam się zapytać. A ty... - kolejne łzy pociekły mi po policzkach, kiedy próbowałam sama je otrzeć, moje palce natrafiły na palce Leona. Wtedy wzrok Leona złagodniał, a ja zdobyłam się na słaby uśmiech - A ty... zaśmiałeś się i nie mogłeś przestać. Pamiętam, że to wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jak płaczesz ze śmiechu. Doskonale wiedziałeś, iż... W każdym razie, kiedy się uspokoiłeś, rzuciłeś, że "Z" i "L" oznacza Zoe i Leona. Potem wziąłeś moją rękę i położyłeś sobie na ramieniu z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, po czym powiedziałeś: "Własność Zoe Valdigez, niestety nie mogłem dodać niczego więcej, ponieważ ta wredna szwaczka uznała, iż jestem zbyt... hmm... powiedziała, że już teraz mam zadatki na pantoflarza. Nie powiem, żeby mnie to uraziło w jakiś sposób. Wiesz, dlaczego? Ponieważ jesteś moja, a ja jestem twój. Na..."
- Na zawsze, Zoe, na zawsze - dokończył z zamglonymi oczami.
Nastała cisza. Leo patrzył w moje oczy z takim samym zaskoczeniem z jakim ja patrzyłam na niego. Mężczyzna niespodziewanie pochylił się w moją stronę, następnie przycisnął czoło do mojego ramienia.
CZYTASZ
Płomień Nocy
Teen FictionNazywam się Zoe Tartinakuz (tak, wiem moje nazwisko jest bardzo dziwne), a moja historia zaczyna się - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od nietypowego rozpoczęcia roku szkolnego. Lecz to nie jest taka zwykła szkoła, to internat, do którego ch...