Kiedy rano obudziłam się we własnym pokoju od razu dotarło do mnie, że spotkania z Leonem będą teraz dla mnie codziennością. Najgorsze, jednak było to, że jeśli ktoś zapyta o to... szykuje się całkiem fajna zabawa z facetem, który praktycznie niczego nie umie, ponieważ dotąd wolał uniknąć nauki.
Dotarł do mnie swąd spalenizny. Błyskawicznie usiadłam i rozejrzałam się w około. Na początku nie dostrzegłam fajczącego się feniksa, dopiero, gdy zwróciłam na niego ponownie wzrok zauważyłam to palące się zwierzę.
- Tina! - krzyknęłam lekko przestraszona.
- Tak? - zapytała wychodząc spokojnie z łazienki - Coś się stało?
- Co jest temu zwierzęciu?
- Co? - spojrzała na feniksa - Och! Zaraz powstanie z popiołów!
- To twój zwierzak?
- Tak - oznajmiła z dumą. - Od jakiegoś czasu było z nim źle, ale zaraz znów będzie jak nowy.
Wolałam tego nie komentować. Tym bardziej, że pierwszy raz na oczy widzę to wspaniałe stworzenie, które jak mi wiadomo żyje wiecznie właśnie dzięki temu, iż co jakiś czas przeprowadza samozapłon, po czym się odradza.
******
Po całym męczącym dniu, padam na łóżko zaś moja szkolna torba opadła koło mnie. Tiny jeszcze nie było, ale to oznaczało jedynie tyle, że niedługo przyjdzie i - prawdopodobnie - zacznie mówić co też ją dziś spotkało. Albo wcale nie będzie mówić, bo dokładnie dowie się jakim człowiekiem jestem.
Kiedy ktoś zapukał trzy razy naprawdę się zdziwiłam. Czyżby Tina zapomniała kluczy? A może poprosiła kogoś o wzięcie jej rzeczy?
Pukanie jedynie się nasiliło co wskazywało, że nie może być to ktoś z uczniów lub nauczycieli. Po za tym skądś znałam ten styl pukania - tak każdy ma inny.
Z cierpiętniczym westchnieniem wygramoliłam się z łóżka i ruszyłam do drzwi, które otworzyłam tak gwałtownie, że ręka delikwenta zawisła w powietrzu z zamiarem zastukania w nieistniejące już drzwi. Albo powietrze, kto tam woli.
- Leo - jęknęłam opierając się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. - Czego chcesz?
- Pamiętasz cośmy sobie obiecali? - zapytał próbując ukryć swoje podenerwowanie. Rozejrzał się po pustym korytarzu jakby bał się, że ktoś zobaczy go przy moich drzwiach.
- Tak, ale to dopiero... Hej! - krzyknęłam kiedy wepchnął mnie do środka, wszedł i zatrzasnął za sobą drzwi.
Tylko, dlatego że zdołałam zachować równowagę, nie upadlam na ziemię niczym kamfora. Leo zaś z ciekawością rozejrzał się po pokoju. Miał na sobie jasnobrązowe dżinsy oraz biały top, który uwidaczniał jego ledwo widoczne mięśnie.
- Ty to zrobiłaś? - zapytał podchodząc do mojego łóżka i wskazując ścianę.
Spojrzałam na nią z niemą dumą. W poprzednim roku - dokładnie wtedy kiedy odkryłam, że czasami potrafię latać - stworzyłam na ścianie smoka. Nie byle jakiego! Ten był dokładnie taki sam jakiego widziałam w filmie "Eragon". Jedyną różnicą było to, iż ten był pomarańczowy.
- Tak.
- Ładne - oznajmił spoglądając na mnie tak jakby nie wierzył, że osoba taka jak ja jest w stanie zrobić coś tak pięknego jak ten smok nad moim łóżkiem. - To od czego zaczniemy?
- Słucham? - zamrugałam - Jak to od czego? Przecież dopiero co zaczął się rok szkolny, kmiotku!
- No tak, ale... Słuchaj zawsze dzielą nas na grupy z tymi samymi mocami, ale koniec końców na ocenę półroczna i kończącą rok, jest egzamin, podczas którego walczymy z uczniami...
CZYTASZ
Płomień Nocy
Novela JuvenilNazywam się Zoe Tartinakuz (tak, wiem moje nazwisko jest bardzo dziwne), a moja historia zaczyna się - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od nietypowego rozpoczęcia roku szkolnego. Lecz to nie jest taka zwykła szkoła, to internat, do którego ch...