Mózg mi po prostu parował od nadmiaru pytań Tiny oraz możliwych wyborów obrusów, serwetek, nakryć, talerzy, sztućców... i innego typu rzeczy. Ja na swoim ślubie - tylko dla przyjaciół - pozwoliłam Lenie wynająć jakiegoś tam speca od organizacji ślubów i to on wszystko to zorganizował, zaś ja miałam jedynie być dla niego dostępna oraz zgadzać się z nim co do jakiś tam kwestii. To mi wystarczało, a tutaj?!
- Proszę pani, czy pani nie rozumie kiedy moja przyjaciółka mówi, że ma pani dać wszystkie BIAŁE obrusy dostępne w pani sklepie? - zapytałam przerywając kłótnie między oboma kobietami. - Niech pani pokaże na swoim tablecie wszystkie dostępne okazy, a my wybierzemy, dobrze?
- Ja to rozumiem, panno Zoe, ale chciałam dodać, że w tym miesiącu modne są kremowe...
- Mam męża więc nie jestem panną - poprawiłam kobietę, ściskając dla uspokojenia mostek nosa. - Poza tym co mnie interesuje, co jest modne w TYM miesiącu? Ślub Tiny ma się odbyć na początku następnego, czyli za tydzień, a pani miała przyjść w poprzednim... - uniosłam dłoń - proszę mi nie przerywać!... a skoro pani nie przyszła to pozwolę sobie, aby skrócić pani wypowiedź i podpowiedzieć, że mam głęboko w dupie co będzie modne na początku następnego miesiąca. Moja przyjaciółka CHCE białe obrusy i MAJĄ one być białe, czy jakąś kwestię mam jaśniej objaśnić?
- Nie, pani Zoe - kobieta nie wyglądała na zadowoloną. Jej twarz zaczerwieniła się z oburzenia, ale bała się przeciwstawić dwóm dworkom królowej do tego tak potężnym.
- Świetnie! - ucieszyła się Tina, która widząc minę dekoratorki rozpromieniła się radośnie - Skoro już w tej kwestii się dogadaliśmy to chciałabym, aby nam pani pokazała te obrusy. Teraz.
Panna Józefina z grymasem na swojej trzydziestoletniej twarzy, wpisała coś szybko do swojego tableta i odwróciła go w nasz stronę. Pomimo tego, że Tina pochyliła się, aby spojrzeć na rodzaje obrusów, ja nadal wbijałam wzrok w kobietę, która zdawała się chcieć mnie zamordować wzrokiem.
- Po czym panna stwierdziła, że nie jestem mężatką? Może po brzuchu? Albo po pierścionku na palcu?
- Zoe, daj spokój, bo ucieknie tak jak poprzedniczki - rzuciła Tina. Chciała dopiec babie siedzącej naprzeciwko nas, tak więc kłamała, a ja nie chciałam być jej dłużna.
- Daj spokój, tamte były po prostu tchórzliwe, ale jak tak nad tym teraz myślę to były zdecydowanie bardziej kompetentne i rozumne. Szkoda, że miały tak mały dobór materiałów...
- Przepraszam, nie chciałam pań urazić! - zapeszyła się - Ja tylko... Ja... - zająknęła się.
- Pomyliła się pani, nie była zbyt spostrzegawcza? - dążyłam dalej ze złośliwym uśmiechem.
- Zoe, patrz! - Tina ścisnęła moje ramię i wskazała na jakiś obrus znajdujący się na tablecie. Rzuciłam jedynie okiem, dla mnie wyglądał on tak jak inne.
- Śliczny.
- Co nie?! Bierzemy ten.
- A jeśli ich nie przyślą za dwa- trzy dni albo się pani pomyli to daje słowo, że walne pani taką uwagę, że już nikt nigdy nie weźmie pani sklepu na poważnie - zagroziłam rozpierając się wygodnie na krześle i wyciągnęłam nogi na krześle koło, którego siedziała.
Blondynka zacisnęła wargi tak mocno, że aż jej zbielały. Nie bardzo byłam pewna czy chodzi o zniewagę czy o słowa. Następnie zabrała swój tablet, zaś na kartce zapisała numery obrusu.
- Ile stołów będzie i jakie one będą?
- Okrągłe na cztery osoby - odparła usłużnie moja przyjaciółka. - Ile stołów? Pff... - spojrzała na mnie bezradnie szybko licząc w pamięci. - Pięćdziesiąt.
CZYTASZ
Płomień Nocy
Fiksi RemajaNazywam się Zoe Tartinakuz (tak, wiem moje nazwisko jest bardzo dziwne), a moja historia zaczyna się - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od nietypowego rozpoczęcia roku szkolnego. Lecz to nie jest taka zwykła szkoła, to internat, do którego ch...