20. Nawiedzone misie i inne zabawy z dziećmi

905 79 3
                                    

    Uwielbiałam moment, gdy jakakolwiek planeta zbliżała się do nas z zatrważającą prędkością. Wtedy mogłam jej się przyjrzeć i obejrzeć, nim poznałam jej mieszkańców. Dlatego też stałam z twarzą przy oknie, pozwalając Leonowi obejmować mnie od tyłu i całować co jakiś czas w szyję, ramię czy policzek. Wiedziałam, że chciał w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, lecz ja musiałam... nie! Potrzebowałam przyjrzeć się swojej rodzinnej planecie.

- Jest piękna - szepnęłam uśmiechając się i dotykając dłońmi szkła.

- Bardzo - potwierdził Leo całując mnie w ucho.

    Planeta w większości była zalana wodą, ale dzięki temu była oryginalna, ponieważ była usiana dużą ilością wysp większych i mniejszych. Na największej z nich znajdowała się stolica, wraz z pałacem królewskim oraz moim rodzinnym domem.

- Leo! - syknęłam czując jak ciało powoli mnie zdradza i zaczyna mięknąć pod wpływem dotyku dłoń mężczyzny oraz jego warg.

- No co? - zapytał niewinnie.

- Przez ciebie mogę być w ciąży, a jednak ty nadal próbujesz się do mnie dobrać! - obróciłam się do niego przodem.

- Ale nie musisz... dlatego próbuje się upewnić, że...

- Mówię serio. Zbliża się wojna i to wielkimi krokami, a ty myślisz tylko o tym, żeby mieć potomka i to ze mną, który może mieć takie same problemy z panowaniem nad sobą jak ja!

- Tak.

- Co?

- Właśnie o tym myślę. Chcę mieć z tobą dzieci i tylko z tobą. Tak jak zapewnię ci bezpieczeństwo choćbyś przez to miała mnie znienawidzić, dlatego moje pytanie brzmi: Zoe chciałabyś wyjść za mąż za takiego idiotę, kretyna i mało odpowiedzialnego faceta jak ja?

    Moja szczeka znalazła się na ziemi. Dosłownie! W życiu nie przypuszczałabym, że ktoś mi się oświadczy i, że tą osobą będzie Leo. Tym bardziej, iż zrobił to właśnie teraz...

- Ty mi się oświadczasz?

- Właśnie? Bez padnięcia na kolana?! - krzyknął nowy, rozbawiony głos. - I może jeszcze oczekujesz, że się zgodzi? Mówił ci ktoś, że jesteś bezczelny? Jako osobisty adwokat Zoe, oświadczam ci, iż nie widzę podstaw, dla których miałaby się zgodzić na twoją propozycją.

    Obydwoje spojrzeliśmy na Tinę, która stała na środku salonu wraz z chichoczącą w wniebogłosy Leną. Obie, mimo to czekały na moją odpowiedz wręcz z niecierpliwością, ale ja nie mogłam przestać się śmiać. To co powiedziała moja przyjaciółka wręcz powaliło mnie na kolana. Naprawę musiała mówić to akurat teraz kiedy potrzebowałam być poważna?!

- No zgodzisz się czy nie? - Lena w końcu się poddała.

- Bo to taka łatwa decyzja - palnęłam, lekko zdenerwowana.

- Oczywiście, że tak! - zawołała Lena - Ja od razu odpowiedziałam...

- Przecież nie naciskam - odezwał się po chwilowym szoku Leo. - Możesz mi odpowiedzieć, kiedy tylko zechcesz.

   Spojrzałam na niego, zastanawiając się czy stać mnie, aby czekać z odpowiedzią. Ale teraz jak i innym razem, gdyby mnie zapytał (chociażby później) najprawdopodobniej powiedziałabym dokładnie to samo co zamierzałam. I mimowolnie, wbrew rozsądkowi odparłam:

- Tak, oczywiście, że za ciebie wyjdę - i właśnie w tym momencie powinno rozpętać się piekło, lecz nic takiego się nie stało.

   No chyba że to miało oznaczać fakt, iż Leo zaciągnął mnie, jednak do naszego pokoju, a w nim poddałam się bez walki, dotykowi oraz ustom mężczyzny.

Płomień NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz