4. Wściekłość na nowego

1.2K 100 1
                                    

- Tak sobie myślę... - spojrzałem na dziewczynę odwróconą do mnie plecami (przez co nie widziałem jej miny), siedzącą na moim krześle i przy moim biurku. - Powinnaś się w sumie cieszyć, gdybym publicznie okłamywał ludzi, mówiąc, że jesteś moją dziewczyną.

- Taa... - w głosie Zoe nie wyczułem złośliwości wobec czego zacząłem jej wszystko tłumaczyć.

- Co prawda ludzie byliby zdziwieni, zaszokowani, ale i szczęśliwi, że poskromiłem złośnice. Bo siłą rzeczy nią właśnie jesteś, wiesz o tym prawda?

- Mhm...

- No więc podoba ci się mój plan? Tylko popatrz - błyskawicznie usiadłem na łóżku z niewysłowionym szczęściem. Naprawdę zaczyna mnie słychać! - gdybyśmy ogłosili wszystkim, że jesteśmy parą, nikt nie czepiałby się, że się spotykamy u ciebie lub u mnie. Moglibyśmy...

- Tak! - krzyknęła triumfalnie, a ja się uśmiechnęłam. Kiedy, jednak się do mnie odwróciła pojąłem, że ona wcale a wcale mnie nie słuchała. Była zbyt zajęta szukaniem najdrobniejszego błędu w moim zadaniu. - Mam ochotę w ciebie czymś rzucić... - zmarszczyła brwi patrząc na mnie - czekaj, mówiłeś coś? Byłam zajęta i mogło mi to umknąć - spojrzała gdzieś w dal. - Tina mówi, iż gdy byłam zajęta odrabianiem zadania domowego, dałam jej się namówić na lody w nowej kawiarence, na film, który w ogóle nie istnieje oraz na wyjawienie całemu światu, że umawiam się z tobą. Głupota co nie?

    Roześmiała się i uderzyła w czoło jakby sobie coś przypomniała. Jej rozanielona mina zmieniła się w tę nielubianą przeze mnie - minę wszystkowiedzącej Zoe, która jest gotowa pierdnąć całemu światu w twarz, gdyby tylko uznała to za absolutnie konieczne.

- Jesteś matołem od urodzenia czy gdzieś się tego uczyłeś? Bo jeśli to drugie, to chętnie przekonam się kto cię uczył. Musiał być mistrzem w swoim fachu.

     Kiedy zaczęła mi tłumaczyć mój błąd, wpatrywałem się w nią tak naprawdę po raz pierwszy. Zauważyłem, że gdy o czymś mówi, o czymś co ją bawi, ma taki mały uśmieszek na wargach, którego nie jest wstanie się pozbyć. Zaś jej oczy o kolorze bursztynowym lśnią jak para gwiazd nocą. Wyglądała dokładnie jak ktoś kogo fajnie byłoby zaprosić na rodzinny obiad w celu przedstawienia swojej nowej dziewczyny, rodzicom.

     Dziewczyna siedząca przede mną w znoszonych, spranych dżinsach, które kiedyś na pewno były białe oraz w granatowej, luźnej bluzce z małym dekoltem, wyglądała jakby była w swoim żywiole. Bursztynowe oczy Zoe wpatrzone były w moje jakby w ten sposób starała się do mnie dotrzeć, ale co i rusz jej krótkie włosy o barwie ciemnego blondu, wpadały to do oczu, to do ust. Dopiero teraz zauważyłem, że niektóre pasma zwijają się w świderki, a inne nie.

- ...teraz rozumiesz? - zapytała wyczekująco. Uniosła lekko brew kiedy nie raczyłem odpowiedzieć.

- Żartujesz sobie? - spytałem naprawdę próbując skupić się na jej słowach, a nie na tym, że ta dziewczyna, gdyby tylko zmieniła swoje nastawienie do świata oraz sposób ubioru, mogłaby bez trudu podbijać męskie serca. Ze swoją urodą (której zapewne nie dostrzega) byłaby niezłą konkurencją dla tych tapeciar, z którymi muszę się użerać.

- Okej - zmarszczyła brwi - w takim razie zacznę tobie tłumaczyć jak małemu dziecku - nie pozwoliła mi nawet zaprotestować. Od razu wróciła do wykładania mi moich błędów.

************

- Twój chłopak na piątej - wyszeptała mi do ucha Tina.

    Szłyśmy akurat razem korytarzem podczas dłuższej przerwy. Dlatego że ostatnio zauważyłam, że zazwyczaj sama siedzi na przerwach. Nie wiem co mnie wzięło, iż na prawie każdej idę do niej żeby porozmawiać albo zwyczajnie koło niej posiedzieć w ciszy. Tylko czasami pomagamy sobie w zadaniach domowych kiedy coś mniej więcej wiemy na poszczególne tematy.

Płomień NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz