ROZDZIAŁ TRZECI

115 11 3
                                    

Szłam tak już naprawdę długo. Ciągle wychodziłam w kolejne uliczki, ale za raz wracałam żeby się nie zgubić. Nie miałam ochoty się zgubić i dzwonić po rodziców bo bałam się jak zareagują.
Była już 19:30, rodzice za raz mieli wrócić, a ja dalej krążyłam po mieście.

Nie mam pojęcia co ja sobie myślałam. Jak niby miałabym go znaleźć? Straciłam tylko czas. Przecież nie powiedział mi gdzie mieszka, a po czym niby miałabym to poznać? Mogłam kogoś zapytać, ale tak naprawdę minęłam może tylko cztery osoby i każda z nich wyglądała jakby się bardzo spieszyła.

Zawróciłam, postanowiłam wracać do domu. Jeśli będzie potrzebował swojego telefonu to po prostu po niego wróci.
Ściągnęłam słuchawki. Chciałam chociaż chwilę wsłuchać się w odgłosy tej okolicy. Ktoś coś krzyczał, jeździły samochody...

Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Szybko się odwróciłam.

-Lena -powiedział nerwowo Kristian -Chodź szybko, proszę zaufaj mi -pociągnął mnie za nadgarstek, za który chwilę wcześniej mnie złapał i biegł przed siebie, ciągnąć mnie za sobą.

Za nami zauważyłam dwóch mężczyzn, którzy biegli w naszą stronę, a kawałek dalej kobieta, która stała i machała rękoma. 

Miał małą przewagę, biegał szybciej, był wyższy. Czułam już, że nie daje rady.
Nagle poczułam jak moja prawa stopa się zapada. Spojrzałam na nią. Wpadłam jedną nogą w jakomś dziurę w chodniku. Nerwowo próbowałam ją wyciągnąć i biec dalej, ale nie mogłam. Nagle poczułam straszny ból, jakbym skręciła sobie kostkę, próbując ją wyciągnąć. Upadłam na chodnik.

-Lena... Cholera... -usłyszałam głos chłopaka,  który próbował podnieść mnie z ziemi, po chwili udało mu się to -Twoje zdrowie jest ważniejsze niż moje problemy.

Wszedł przez jakomś furtkę i położył mnie w trawie za krzakami. Chwilę później położył się obok mnie.

-Przecież to jest czyjś dom, ogródek... -zaczęłam, mówiąc szeptem, ale nie dokończyłam, poczułam straszny ból -boli mnie -zasyczałam.

-Wiem, cholera wytrzymaj chwilę, za raz z tąd wyjdziemy -powiedział i przytulił mają głowę do siebie.

Nie mam pojęcia ile tak leżeliśmy. Wydawało mi się jakby była to wieczność, przez ból, który nie pozwalał mi nawet myśleć. Po chwili jednak nieco ustał, a ja poczułam, że Kristian wstaje i bierze mnie znów na ręce.
Rozejrzał się i wyszedł z podwórka domu, który należał do obcych mu ludzi.

-Ja cię tak bardzo przepraszam, tak cholernie mi przykro, ja nie chciałem. Nie miałem pojęcia, że Cię spotkam -powiedział, kiedy stawiał mnie na ziemię aby sprawdzić czy dam radę sama iść.

-Zdecydowanie nadużywasz dzisiaj słowa "cholera" i słów z nim związanych -zaśmiałam się, a on razem ze mną. Widać było, że ulżyło mu, kiedy zobaczył, że wcale nie jestem na niego zła.

Postawił mnie na ziemi, noga naprawdę bolała, ale nie chciałam sprawiać mu kłopotu, wolałam iść sama. Jednak w sumie wszystko było jego winą, więc mógł to opracować.
Nie mam pojęcia czemu ciągle mu ufam, przecież w go nie znam. Pozwalam mu włamywać mi się do domu, ciągnąć mnie za sobą pod czas jakiegoś głupiego uciekania przed czymś...

-Jeśli naprawdę będzie Cię boleć to powiedz. Do twojego domu nie jest daleko, dam rade kawałek Cię ponieść -powiedział i pięknie się uśmiechnął.

Rzeczywiście byliśmy już naprawdę blisko i mimo, że kostka naprawdę zaczynała mnie boleć, postanowiłam iść dalej sama.
Już z oddali zobaczyłam, że rodziców jeszcze nie ma, mimo, że mniej więcej powinni być juz dwadzieścia minut temu.
Podeszliśmy pod drzwi, a Kristian próbował je otworzyć. Kiedy okazało się, że są zamknięte brunet popatrzył na mnie. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam dom. Przy okazji wyciągnęłam z torebki telefon, który należał do niego.

-Efekt motyla -powiedziałam podając mu urządzenie. Chłopak dziwnie się na mnie popatrzył, więc postanowiłam, że mu wyjaśnię- Gdybyś nie zostawił telefonu w mojej siatce, nie postanowiłabym iść ci go oddać, nie szukałabym Cię, nie spotkał byś mnie na chodniku i nie uciekalibyśmy przed czymś, a co za tym idzie nie bolałaby mnie teraz noga.  -chłopak spuścił wzrok.

-Jeszcze raz cię przepraszam. To moje sprawy i nie ty powinnaś przez to mieć bolącej nogi -powiedział to tak śmiesznie ze oboje się zaśmialiśmy.

Weszliśmy do domu. Chłopak pomógł mi zdjąć buty, a następnie wejść po schodach do mojego pokoju.
Kiedy weszliśmy od razu usiadłam na łóżku w taki sposób, aby boląca noga na nim leżała.

-Tak właściwie to mógłbyś wyjaśnić mi dlaczego uciekaliśmy. Chciałabym wiedzieć czy było to warte mojego starania -odezwałam się, pod czas gdy brunet przechadzał się po moim pokoju.

-To nie ważne, wiąże się to z inną sprawą -odezwał się i usiadł obok mnie na łóżku -to naprawdę długa historia. Nie miałaś nigdy żadnych problemów, kłopotów? -nie zdążyłam odpowiedzieć bo Kristian nagle poderwał się z miejsca -Nie kładź się, leci ci krew z nosa -westchnął -Czy ty musisz być taka wrażliwa? -zaśmiał się i poszedł do mojej łazienki po ręcznik. Po chwili wrócił i podał mi go. Był nasączony zimną wodą.

-Nie jestem wrażliwa...

-Oczywiście. I pewnie uważasz, że za grzeczna też nie jesteś? -zaśmiał się.

-Dlaczego tak uważasz? -oburzyłam się.

-Chodzisz wcześnie spać, bardzo wcześnie, boisz się rodziców i tego co powiedzą, tak jak z tymi zakupami. No i jeszcze nigdy nie miałaś żadnych problemów, kłopotów... Czy tyle powodów wystarczy? -popatrzył się na mnie.

-Prawie mnie nie znasz -prychnęłam, a chłopak już się nie odezwał.

Siedzieliśmy chwilę w przyjemniej ciszy. Mimo bólu nogi cieszyłam się, że jest ze mną Kristian. Sprawdziłam czy krew przestała lecieć z nosa i rzuciłam zakrwawiony ręcznik obok łóżka.

Bardzo chciało mi się spać, co chłopak chyba zauważył, bo pożegnał się ze mną. Położyłam się. Słyszałam jak odchodzi, ale ogarniał mnie już sen. Czułam jeszcze tylko jak przykrywa mnie i znów odchodzi.

Kolejny rozdział 😊 chyba jestem z niego zadowolona...
Piszcie co myślicie w komentarzu 💗

Powiem jeszcze tylko, że mam już wypisaną w punktach akcje całej książki, więc jestem pewna, że pomysłu mi nie zabraknie, a rozdziały będą się pojawiać w miarę regularnie 😂

You Are Not For Me | Kristian Kostov Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz