ROZDZIAŁ DWUNASTY

87 8 1
                                    

-Zwariowałaś?! Ile można... Przysięgnij, że to już ostatni sklep, do którego masz zamiar mnie wciągnąć, jest cholernie późno! -lekko się uniosłam, na co Maddie się zaśmiała.

-Przestań, przynajmniej nie siedzisz w domu cały dzień... -miała rację, mimo, że myśli o tym, co stało się tej nocy nieco mnie męczyły, byłoby o wiele gorzej jeśli siedziałabym w domu. Na pewno nie siedziałabym spokojnie, byłabym się wszystkiego i płakała na każdym kroku.

Westchnęłam.

-Chodź my tutaj, myślę, że znajdziesz tu też coś dla siebie. -powiedziała ciągnąć mnie za rękę do jakiegoś sklepu na rogu, ale moje nogi odmawiały już posłuszeństwa.

Weszłyśmy do sklepu, był pełen sukienek i pierdół, które kompletnie nie były w moim stylu. Nie powiedziałam jej tego, bo wiedziałam, że liczyła, że kupię coś tutaj.
Starałam się jak mogłam odnaleźć coś wartego mojej uwagi, podczas gdy ona miała w koszyku już dwie spódnice. Dotarłam na sam koniec sklepu i już miałam zawracać, kiedy moja uwagę przyciągnęła rozkloszowana sukienka, mniej-więcej do kolan. Zaśmiałam się pod nosem. Była czarna, najzwyklejsza w świecie, tak samo jak ja, nawet przeceniona ze względu na to, że -jak wywnioskowałam, nikt nie chciał jej kupić.

Usłyszałam za sobą pisk Maddie.

-Aaa! Wreszcie coś sobie znalazłaś! Przymierz ją!

-Co? Nieee... Nie chcę jej, jestem zmęczona i wolę już wracać niż przymierzać jakieś sukienki... Masz wszystko? Chodźmy już do kasy, proszę...

-Nie ma nawet mowy -ściągnęła sukienkę z wieszaka i rzuciła ją na mnie -Nie musisz mierzyć, bierz. Tylko zachowaj paragon, najwyżej oddamy. -Popełnęła mnie w stronę kas, a ja nie miałam siły się już dłużej kłócić.

W sumie to nawet cieszyłam się, że mnie na nią namówiła, bo sama bym nie kupiła. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się tak jak zawsze i założę ją chociaż raz.

Wyszłyśmy ze sklepu, Maddie wróciła że swoim tatą, ale ja wolałam wrócić autobusem. Szczerze mówiąc na dzisiaj miałam już wystarczająco dużo Maddie i jej pomysłów.

Po chwili kiwania się na boki w tym ciasnym pojeździe, byłam już na miejscu. Z ulgą wysiadłam z autobusu i ruszyłam w stronę domu. Zachwycałam się pięknem tego wieczoru. Kochałam Bułgarię, ale to, że cały czas byłam w domu sama doprowadzało mnie do szału. Cieszyłam się, że mam Krisa i Maddie, bo nie mam pojęcia co bym robiła.

Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, ale trochę minęło zanim go wyciągnęłam.
Dzwonił Kris.

-Tak? -zapytałam jedna ręką próbując ogarnąć zakupy, tak żeby nie zbierać ich z asfaltu.

-Jak się czujesz? Wszystko dobrze? -zapytał. Brzmiał naprawdę poważnie, co bardzo mnie rozbawiło.

-Tak -odpowiedziałam krótko. -Byłam na zakupach, więc jakoś nie myślałam o tym, co się wydarzyło. Jest tak jakby nic się nie stało.

-Jeju cieszę się ogromnie, jeszcze raz zapytała wszystko cię przepraszam.

-Nie wiedziałeś, że tak będzie, przecież to nie twoja wina.

-Jesteś w domu? -szybko zmienił temat.

-Będę za moment...

-Będę czekał u ciebie na kanapie. Masz może popcorn? -zapytał całkiem poważnie.

-Przestań to robić! Chyba zacznę się ciebie bać. -zaśmiałam się.

-Poważnie, czekam.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, usłyszałam jego śmiech i dźwięk zakończonego połączenia.
Przyspieszyłam i już widziałam swój dom. Kostov jednak postanowił nie wchodzić tam bez pozwolenia i czekał na mnie przed drzwiami. Kiedy mnie zobaczył, oparł się o ścianę obok drzwi wejściowych i uśmiechnął się.

-A z tym popcornem... -zaczął.

-Mam -zaśmiałam się -ale zrobisz go ty, bo padam z nóg. Nigdy więcej. -otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka.

-Już się robi. -ściągnął buty i wparował do kuchni, tak szybko, że nawet nie zdążyłam zauważyć, a już wkładał paczkę do mikrofali.

-Miski są w szafce na dole, idę na górę bo zaraz padnę. Przyjdź jak skończysz... -powiedziałam i niemal wleciałam schodami do góry i rzuciłam się na łóżko w moim pokoju.

Chłopak dołączył do mnie po dłuższej chwili, zajadając się jeszcze ciepłym popcornem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wzięłam garść. Kris usiadł obok mnie, ale wiercił się okropnie. Popatrzyłam na niego, a on z buzią pełną popcornu wyciągnął z kieszeni telefon i sztywną kopertę.
Położył je na ziemi i nadal zajadał się tym, co chwile wcześniej przygotował.

-To zaproszenie? -zaśmiałam się.

-To nie jest śmieszne. -Nawet na chwilę nie spoglądał na mnie znad miski pełnej pokarmu, który w tym momencie wydawał się być dla niego najważniejszy. -Nie mam zamiaru tam nawet iść. -powiedział, a ja wzięłam kopertę do rąk. Chłopak nie miał nic przeciwko, więc otworzyłam.

-Przecież to już jutro. Powiedziałeś im chociaż, że cię nie będzie?

-Nie. Nie chcę mu sprawić przykrości, bo to moj brat, ale nienawidzę jego narzeczonej. Nienawidzę jej rodziny, nie chce siedzieć tam tyle godzin. -prawie kończył popcorn, zrobił go może pięć minut temu, a teraz nie ma już prawie nic.

Wywnioskowałam, że ma więcej niż jednego brata, ponieważ po pierwsze- dziewczynę Daniela bardzo lubi, po drugie- na zaproszeniu nie pisze Daniel, tak naprawdę nie wiem co pisze, nie znam tego imienia, a pismo jest dość ozdobne, przez co dla mnie nieczytelne.

-Współczuję Ci, ale zadzwoń do nich. Będzie mu przykro jeśli całe wesele będzie na ciebie czekał, a ty się nie pojawisz...

-Masz rację -wytarł swoje dłonie w spodnie i podniósł telefon z podłogi. Uśmiechał się do mnie, tak pięknie się uśmiecha.

Odszedł ode mnie kawałek, wybrał numer i czekał.

-Lena...

-Tak?

-A może ty byś poszła ze mną? Proszę, nie będziemy tam długo, obiecuję!

-Kris, to jest jutro, a zresztą też nie przepadam za takimi przyjęciami. -popatrzyłam na niego przepraszająco.

-Odebrał -powiedział i zakryć mikrofon dłonią -Proszę, zgódź się, obiecuję, że zrobię co zechcesz, tylko szybko błagam.

-Co? Nie Kris... Ja... Nie wiem... -w odpowiedzi chłopak tylko błagalnie na mnie popatrzył, a ja oczywiście wymiękłam -Dobrze! Powiedz mu, że będziesz...

Uśmiechnął się i odsłonił głośnik, aby poinformować brata o swojej obecności na jutrzejszym weselu. Jutrzejszym! Chwilę patrzyłam jak szczęśliwy chłopak krąży po pokoju, rozmawiając z bratem, a potem opadł na łóżko obok mnie i mocno mnie przytulił.

-Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczny! -puścił mnie, a ja wreszcie mogłam złapać oddech. -Już możesz zacząć wymyślać, jak mam ci się odwdzięczyć.

-Nie bój się, nie odpuszczę ci. -zaśmiałam się.

-Będę się zbierał, muzę ogarnąć wszystko, zaraz powinien przyjechać mój brat z prawie żoną i skoro już mam się jutro pojawić to mogę mu pomóc. Dziękuję. -uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi od mojego pokoju, żeby opuścić pomieszczenie. Wcale nie chciałam żeby wychodził. -Do zobaczenia jutro, wszystko napiszę Ci sms'em! 

-Do zobaczenia... -powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się sama do siebie, bo chłopak już opuścił mój pokój. 

Opadłam na łóżko i przypomniałam sobie sukienkę, którą dzisiaj kupiłam. Teraz ani trochę tego nie załuję...

Witam po dłygiej, długiej przerwie. Obiecuję, że wracam tu już chyba na stałę, bo mam ogromną motywację. Całe ff jest zaplanowane już dawno, więc wystarczy, że zacznę systematycznie pisać.
Pozdrawiam i przepraszam!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You Are Not For Me | Kristian Kostov Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz