ROZDZIAŁ ÓSMY

87 11 2
                                    

Postanowiłam pomóc Kristianowi w sprzątaniu skoro już znalazłam się w jego domu. Największy bałagan był właśnie w kuchni i salonie, najpierw zajelismy się kuchnią. Ja wzięłam się za sprzątanie plastikowych kubków, które były porozrzucane po całym pomieszczeniu, a brunet zajął się myciem podłogi, która całą kleiła się od rozlanych na niej napojów. W całym domu było gorąco, więc poszłam otworzyć okna w salonie. Przyjemny chłód oblał moje ciało, a ja wróciłam do kuchni.

Kiedy weszłam do pomieszczenia, oprócz Krisa stał w nim również wysoki blondyn. Na moje oko był tylko nieco niższy od Kristiana, czyli i tak sporo wyższy ode mnie.
Mimo starań moich rodziców, mimo ciągłych wizyt w szpitalach i tak nie wiele mi to dało i nigdy nie będę tak wysoka, jak mogła bym być.

-Ale mnie boli głowa, Kris ile ja wczoraj wypiłem? -zapytał bruneta, łapiąc się za głowę.

-Stary, nawet nie wiesz co miałeś zamiar zrobić. Dobrze, że razem z chłopakami przekonaliśmy Cię żebyś się położył, bo dzisiaj nieźle byś żałował. -odpowiedział mu Kris, a następnie wyminął go i podszedł do mnie. -To jest Lena, też przyjechała tutaj z Rosji.

-Iwan -powiedział blondyn i podał mi swoją rękę. Odwzajemniłam ten gest i spojrzałam na Krisa.

-Pomógłbym Wam sprzątać kochani, ale nie mam za bardzo czasu. W domu miałem być... Hmm... -Iwan udał, że się zastanawia i spojrzał na swoją rękę, na której wcale nie miał zegarka -Jakieś trzynaście godzin temu.

Szybko zabrał swoje rzeczy z salonu i wbiegł do korytarza.

-Zostajecie sami, grzecznie tutaj... -powiedział zakładając swoje czarne trampki, na co Kris posłał mu spojrzenie, a ja widząc ile sprzątania czeka nas, kiedy weźmiemy się za salon, westchnęłam.

-Chodź, bo w życiu tego nie posprzątamy, a mam zamiar wrócić do domu. -powiedziałam, biorąc do ręki worek na śmieci i idąc w stronę salonu.

-Jutro idziemy na imprezę, więc nie masz wyjścia. Musisz wrócić do domu żeby się wyspać.

-Już Ci mówiłam, że nie pójdę. Nikogo tu nie znam, a z resztą nie chodzę na imprezy. Po prostu mnie do tego nie ciągnie. -powiedziałam wkładając puszkę do worka na śmieci, który teraz stał na środku salonu.

Poczułam uderzenie w plecy, a następnie moja biała koszulka zaczęła się robić mokra. Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejacego się chłopaka.
Parsknęłam i wzięłam do ręki puszkę która chwilę później już odbiła się od głowy chłopaka, przez co pozostałości po piwie lekko polały się po włosach bruneta.

-Ej! -krzyknął -Moje włosy... Całe się kleją. Jesteś okropna!

-Nie przesadzaj. To tylko włosy, wystarczy, że je umyjesz. Z resztą, to ty zacząłeś, przez ciebie mam mokrą bluzkę, a do tego całą śmierdzę piwem. Nie dość, że Ci pomagam...

-Jeszcze słowo i nie tylko twoja bluzka będzie mokra. Boli mnie głowa. -przerwał mi.

-Jak ci przeszkadza moje gadanie to trzeba było mnie tutaj nie wołać. -prychnęłam i nadal wkładałam puszki do worka.

-Ostrzegałem. -powiedział, podnosząc się z miejsca i obejmując mnie w pasie.

Przerzucił mnie przez ramię jak wtedy na plaży i zaczął wychodzić przez okno tarasowe, które było otworzone, bo sama chwilę temu to zrobiłam. 
Nie protestowałam, bo co niby mógł mi zrobić?
Wtedy zobaczyłam basen za jego domem i zrozumiałam o czym mówił. Zaczęłam się wiercić i zrzucać, ale on w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Podszedł do basenu bliżej i stanął na krawędzi. Basen był naprawdę duży, a ja nie wiedziałam jakim cudem oni mieli na to pieniądze. Ogródek był cudowny.

You Are Not For Me | Kristian Kostov Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz