12.

396 13 0
                                    




Znalazłyśmy razem z Mayą Manuela oraz jakiegoś gościa, który siedział z chłopakiem przy stoliku. Dosiadłyśmy się do nich i Manu przedstawił mnie swojemu koledze.

- To jest Melanie, moja dziewczyna. – zarumieniłam się kiedy przedstawił mnie jako dziewczynę.

- Cześć, jestem Scott. – powiedział chłopak.

- Yyy... hej. – wymamrotałam całkiem zdziwiona.

Gdy tylko usłyszałam jego imię myślałam, że się zapadnę, ale później stwierdziłam, że nie powinnam panikować. Na świecie jest tyle Scott'ów. Jednak Manuelowi nie spodobał się mój wyraz twarzy i stwierdził, że jednak dla mnie dzisiaj wystarczy.

- Wybaczcie, że nie udało się nam pogadać, ale musimy się zbierać. Do zoba!

Po wypowiedzi chłopak złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę wyjścia. Kiedy tylko wyszliśmy poprosiłam Manu, aby zabrał mnie w pewne miejsce zamiast do domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy mijając prawie całe miasto. Kiedy się zatrzymaliśmy dostawałam masę pytań od chłopaka.

- Mel? Co to za miejsce? – zapytał.

- Most. Góry. Autostrada. Nie widać?

- No tak góry są naprzeciwko muszę przyznać, że tu jest fajniejsze miejsce niż w lesie, ale czemu autostrada, przecież ona już jest zamknięta. Nawet most jest rozwalony.

- Tak, to prawda. Wszystko tutaj jest w fatalnym stanie. – spojrzałam na chłopaka i skierowałam się do wielkiej skały wysiadając z samochodu.

- Ty masz miejsce w lesie. Moim miejscem jest właśnie to, w którym się znajdujemy. Przychodzę tu od długiego czasu. Zawsze przychodzę sama. Nikt nie lubi tu przebywać. – dodałam.

- Dlaczego?

- To miejsce jest przeklęte według gazet i mediów.

- Niby dlaczego? Wędrują tu jakieś duchy? – zaśmiał się lekko chłopak, po chwili jednak tego żałował kiedy miałam zaszklone oczy.

Manu przysiadł się do mnie i mnie objął, wtedy zaczęłam już płakać. Kiedy wreszcie mogłam wydusić z siebie słowa zaczęłam mu opowiadać pewną historię.

- Widzisz ten most nad tą drogą, prawda?

- No tak, on najbardziej przykuwa uwagę.

- Tu zginął mój tata.

Manuel spojrzał na mnie dość innym spojrzeniem od tego, które zazwyczaj zapamiętuje. Ja jedynie nabrałam dużo powietrza, by się znów nie rozbeczeć.

- Samochód dachował kilka razy, uderzył w ciężarówkę a potem w barierę. Jakimś cudem oba samochody spadły. Tylko, że ten większy przygniótł mniejszy. Powiem ci, że jakoś kiedy tu przychodzę nigdy nie mam przed sobą tej katastrofy. Siedząc tu samemu w zupełnie cichym miejscu teraz, bo kiedyś to tylko samochody było słychać. Tutaj się uciszam. Dziwne co nie? Nie przychodzę tu bez powodu, zawsze coś rysuje a właściwie to zawsze jest to róg tej bariery mostu, część z której samochód taty wypadł. Mam tych rysunków niesamowicie dużo. Każdy jest z inną tematyką, przerobiony. Kiedy to rysuje muszę przyznać, że czuje wielką ulgę. Od dziecka uwielbiałam przychodzić tu potajemnie się bawić. Zawsze przy tej skale się bawiłam. Wiedziałam, że było to niebezpieczne miejsce, bo były samochody, ale jak widać to miejsce nie było niebezpieczne dla mnie, ale dla kogoś innego. Do tej pory to miejsce uważam za takie jakbym miała wrażenie, że go nie znam. Lubię to uczucie, kiedy widzę te piękne góry, niekończącą się drogę, ćwierkot ptaków, który słychać teraz. Ja nadal słyszę szum przejeżdżających wozów. Właśnie sobie uświadomiłam, że przychodzę tu kiedy jest zimno, teraz też jest zimno. Jak przeznaczenie. Nie umiem tu myśleć. Niby czuje spokój, ale jednak mam wrażenie, że to niepokój. Przez ta dziwną myśl oraz zimny powiew wiatru, zapominam gdzie jestem. Przestaje cokolwiek czuć. Uwielbiam patrzeć, kiedy chmury się przesuwają, latają jakieś owady, bądź leci stado ptaków. Każdy zakamarek tego miejsca przypomina mi chwile spędzone z tatą. Z nim też dość często tu przychodziłam. Przypomina mi moje szalone przygody z jakimiś czarownicami. Czarownice nie istniały, tylko je zawsze sobie wyobrażałam. One były na niby. Jak byłam mała, potrafiłam się bawić sama. Robiłam tak, bo wstydziłam się dzielić z kimś moimi szalonymi pomysłami na zabawę. W każdej z nich walczyłam ze złem i w walce zawsze wygrywałam, mimo tego, ze byłam bardzo ranna. Właśnie... lubiłam być odważna, wiedziałam, że jestem mała, delikatna, ale za to tylko ja jestem zwycięzcą. Znaczy... byłam. Normalnie jako małe dziecko jestem... byłam przykładem potrzebnym mi właśnie teraz. Jednak dzieci więcej myślą od starszych. Tak jak ja dawniej niż teraz.

Kujonką przestać byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz