Czy dla ludzi, którzy szukają szczęścia w śmierci, jest coś lepszego od niej? Czy dla ludzi, którzy lubią śmierć tak jak ja ciszę może istnieć coś równie cudownego? Ciekawiło mnie to. I chciałbym móc o to spytać.
Kuro właśnie odprowadzał mnie do domu. Czasami myślałem nad tym czy dla Kuro jestem osobą. Czy ja w ogóle istnieje. Przecież nie mówię, nie okazuje emocji, jestem wyprany z uczuć. Kogoś takiego jeszcze można nazwać człowiekiem?
- Wiesz, jako jedyny mnie uspokajasz. Nie umiem nad sobą panować, ale kiedy się z Tobą spotykam, ogarnia mnie dziwny spokój i nic mnie już nie martwi - uśmiechnął się pod nosem. - Jesteś jak moja upragniona cisza - wzdrygnąłem się na nagły dotyk. Wytrzeszczyłem oczy, kiedy objął mój polik dłonią i skierował moją twarz do niego. - Jeszcze nigdy nie widziałem twoich oczu, zawsze chodzisz ze spuszczoną głową, a twoje włosy zasłaniają mi każdy zakamarek twarzy. Kenma... Jesteś naprawdę bardzo ładny - spojrzał na mnie, analizował każdą część mojej twarzy, spoczywając wzrokiem na ustach. Na moim lęku.
Wyrwałem się z objęć starszego i wyjąłem zeszyt.
"Nie boisz się mnie dotykać?" napisałem pośpiesznie, a wcześniejsze zdziwienie zastąpiła obojętność. Podałem mu zeszyt i długopis.
"Dlaczego miałbym się tego bać?" zaśmiał się dźwięcznie.
"Bo jestem inny" pokazałem mu wiadomość, a on się zdziwił. Przecież powinienem być dziwadłem w jego oczach, jestem niemową, wyróżniam się. Zawsze traktowano mnie jak kogoś odmiennego, a nawet czasami się mnie bano.
"Siedzimy w tym razem, Kenma" uśmiechnął się do mnie promiennie i pogłaskał po głowie.
Ale nie miał racji. Ja widzę jedyne wyjście w ciszy, a on w śmierci. To nie łączy ludzi tylko jeszcze bardziej ich oddala. Jesteśmy przecież zupełnie inni, a ja to w dodatku lubię. Chociaż, być może to troszkę silniejsze uczucie. Może.
Dopiero zauważyłem, że słuchanie Kuro jest relaksujące. Nie chciałem, żeby kiedykolwiek przestawał się do mnie odzywać. Niech już zawsze to robi.
- Wiesz, że twoje oczy pod słońcem przypominają kolor miodu? - zachichotał, przyglądając mi się. Dlaczego, mimo że nie wie o tym, że słyszę, cały czas się do mnie odzywa? Mówi takie zawstydzające rzeczy, opowiada o swoich problemach i robi to daremnie. Ciekawe komu chcę się wyżalić. Mnie czy sobie?
I wtedy pojawił mi się na twarzy ten długo wyczekiwany uśmiech, którego dawno nie pokazywałem. Chciałem, by Kuro poczuł, że jest tylko dla niego. Że mój uśmiech do niego należy, bo tylko on go wywoływał.
- Nawet twój uśmiech jest piękny, Kenma... - uśmiechnął się, a na moje poliki wstąpił delikatny rumieniec.
CZYTASZ
Silence | Kuroken (Haikyuu)
FanfictionKenma odkąd skończył osiem lat boi się otwierać usta. Kuro myśli o samobójstwie już czwarty rok. Czy Kenma zdoła pokonać swój lęk, by mu pomóc? Czy może to Kuro musi pomóc Kenmie?