Przegrana.

4.3K 561 157
                                    

Spojrzałem na Kuro, który położył swoją głowę na moje kolana. Uśmiechnąłem się delikatnie i skierowałem się do nieba. Zacząłem oglądać chmury, wymyślając co przypominają najbardziej.

- Muszę Ci coś pokazać - podniósł się nagle, łapiąc mnie za rękę i zaprowadzając pod szkolne boisko. Wpatrywałem się w niego pytająco. - Kiedyś moim oderwaniem od rzeczywistości była siatkówka, ale... Teraz to jesteś ty - posłał mi uśmiech. - Jesteś nawet lepszy od śmierci, Kenma - przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku.
To oznacza, że już nie myśli nad samobójstwem? Chciałbym, żeby to właśnie było to. Ale czy ja mogę zastąpić śmierć?
Nikły grymas wstąpił mi na twarz, nie chciałem, żeby poznał po mnie, że jestem niezadowolony z tego tytułu. Spuściłem wzrok na swoje buty, chcąc, żeby chłopak kontynuował swoją wypowiedź, ale tego nie zrobił. Siedział cicho, pierwszy raz odkąd wyznał mi swoje uczucia, zamilkł.
Co się stało, Kuro?
Zaczął analizować to co znajdowało się przed nami. Ułożył z rąk "Zagraj ze mną" i podał mi piłkę. Ledwo ją złapałem, nie miałem do czynienia z siatkówką od gimnazjum i teraz mam znów w nią zagrać? Westchnąłem w duchu. To skończy się źle.
Graliśmy dobre pół dnia, nie wiedziałem nawet, że można tyle przesiadywać na szkolnym boisku. Kilkoro osób zebrało się, żeby nas oglądać, a raczej czekało na swoją kolej, żeby zagrać. To mnie stresowało.

- Ej no, teraz my chcemy pograć! Nie, Kageyama? - zobaczyłem przed sobą niskiego chłopaka z rudymi włosami, obok którego stał ktoś wyższy.

- Oi, Hinata - Kuro przeszedł dołem przez siatkę i zaczął kręcić piłką na jednym palcu. - Chcecie zagrać z nami meczyk? - zaśmiał się.

- Wyzywasz nas na pojedynek? - prychnął wysoki chłopak z ciemnymi włosami, który był z Hinatą.

- To jak? Wy przeciwko nam - podał im piłkę, a Kageyama ściągnął swoją torbę z ramienia i położył na ziemi.

- Jestem Hinata, a ty? - uśmiechnąłem się słabo, kiedy zwrócił się do mnie.

- To Kenma - sprostował Kuro. - Nie mówi, więc-

- Aha, zaczynamy? - przerwał mu kolega rudowłosego. Przeszliśmy na swoją połowę, przygotowując się do sparingu. Siatkówka nie była moją najlepszą stroną, a wydawało mi się, że wszyscy oprócz mnie ją trenowali. To oczywiste, że nawet jeśli Kuro im dorównywał, ja nie miałem czym się popisać. Przegraliśmy. Wspaniałe wyskoki Hinaty i podania Kageyamy pokonały naszą miłość. Nie byłem pewien czy to dlatego, bo nie ufam Kuro, czy dlatego, bo to on nic do mnie nie czuje.
Jednak uśmiechnąłem się mimo wszystko. Pomachałem im na pożegnanie i zostałem sam z chłopakiem.

- Następnym razem ich pokonasz - klepnął mnie w plecy, szczerząc się. Pokonasz? Czemu nie powiedział tego w liczbie mnogiej? - Nie bój się o mnie, Kenma - nagle wypalił, a mnie przeszły ciarki, bo akurat nad tym myślałem. - Zawsze będę z Tobą - cmoknął mnie w polik i zaczął zbierać swoje rzeczy, a ja stałem tak przez jeszcze kilka chwil. No tak.
A ty Kuro, jesteś lepszy od ciszy.

Silence | Kuroken (Haikyuu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz